I📃 Meh...

2.3K 159 36
                                    

Kiedy byłem mały moja mama zawsze mi powtarzała jak wyjątkowy jestem i niestety była jedyną osobą która we mnie wierzyła.
Kiedy zmarła  całkowicie straciłem pewność siebie, co gorsza nie miał kto mi pomóc ją odbudować.
Po skończeniu piętnastu lat, mój świato pogląd zupełnie się zmienił. Może dlatego że już od roku przyjmowałem hormony i środki maskujące, a może porostu dzieciaki w tym wieku przechodzą okres buntu i taka jest kolej rzeczy. Bez względu na powód moje życie zmieniło się diametralnie i teraz mając osiemnaście lat, jestem noszalancki, flirtuje z wszystkim co się rusza i przede wszystkim wzbudzam szacunek.
Mimo wszystko nie narzekam.

Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk SMS.

NANCY: Mam nadzieję że dzisiaj przyjdziesz, nie mam zamiaru cię znowu tłumaczyć...

NIALL: Yup, będę.

Westchnąłem z rezygnacją i zwlekłem się z miękkiego łóżka. Dotarłem do łazienki ledwo trzymając się na nogach. Sześć godzin treningu to jednak nie był świetny pomysł.

Szybko umyłem zęby i twarz. Przejechałem mokrymi rękoma po włosach, spoglądając w lustro.

Nie ma się nad czym zastanawiać Niall

Skarciłem siebie w myślach i siegnalem bo dwie fiolki i napełniłem płynami strzykawki. Jedna o wiele mniej bolesna, w kolorze niebieskim, trafiła do moich żył.
Środek maskujacy.
Na mojej twarzy zamajaczył niewielki grymas.
Druga w kolorze czerwonym. Patrzyłem na nią przez jakiś czas, próbując odwlec to co nie uniknione. Sztucznie wytworzone hormony alfy. Wbiłem igłę w przed ramię. Próbowałem liczyć płytki na ścianie, jakby próbując odwrócić swoją uwagę o tego co zaraz ma się stać. Powoli wciskałem szkarłatną ciecz do swoich żył, a wszechogarniający ból wstrząsnął moim ciałem.
Liczenie już dawno przestało być moim problemem, teraz ważniejsze było to krótkotrwałe cierpienie, które towarzyszy mi sporą część życia. Strzykawka w końcu jest pusta a ja z ulgą wypuszczam powietrze z ust. Teraz czuję się silniejszy, mięśnie już nie bolą, a nogi nie są jak z waty. Teraz stałem się alfą.
No cóż na najbliższe osiem godzin.
                                ***

Że sportową torbą na ramieniu, pewnym krokiem wszedłem do budynku szkoły i od razu skierowałem się w stronę basenu.

Nie wiem co za geniusz wymyślił treningi rano PRZED lecjami, ale w tym momencie mam ochotę go zajebać.
I to  nie tak że cała drużyna pływacka ma na rano, o nieee. To tylko faceci muszą się zrywać o szóstej żeby o siódmej być gotowym na trzy godziny pływania, a dziewczyny mają na siedemnastą gdzie mają cztery godziny dla siebie po szkole i mogą się wyspać. Ale po co komu równo uprawnienie!
Chociaż ta drużyna zrobiła się zjebana w momencie kiedy postanowili że członkami mogą być tylko alfy. I to wyjaśnia dlaczego tu jestem o 6.45 i przebieram się w ciasne kopielowki, żeby za piętnaście minut wskoczyć do nie przyjemniej zimniej wody.

" Przyszła alfa stada jest doskonałym reprezentantem szkoły."

Naprawdę nie wiecie jak bardzo chciałem zajebać mojego trenera w momencie kiedy to powiedział.

A jeśli o nim mowa, to własnie stoję przed jego niezadowoloną twarzą i czekam na komentarz na temat mojej nieobecności.
Jakby go to w ogóle obchodziło. Zgaduje że też się nie wyspał i chce na kogoś pomarudzić.
Dokładnie tak samo jak ja robię to teraz, o ironio.

-Powiedz mi chłopcze, dlaczego cię nie było wczoraj na treningu?

Bo śmierdziałem omegą

-Byłem chory.

-Ale zdajesz sobie sprawę że z tydzień zawody, musisz być w dobrej formie, cała szkoła na ciebie liczy.

Mam to w dupie, nie chce tu być.

-Dam z siebie wszystko trenerze.

-Mam nadzieję, idź poprowadzić rozgrzewkę, zaraz do was przyjdę.

Odwróciłem się i przewróciłem oczami. Palant.

FAKE|| Ziall (A/B/O)✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz