XII 📃 Wake Up You Stupid Lump Of Fur...

1.5K 139 2
                                    

Patrzyłem na na twarzy Lou, która wyrażała tylko i wyłącznie zmartwienie. Zerwał się z lakcji i przyszedł do mojego domu, mimo moich protestów. Oczywiście musiałem się wyspowiadać, bo przecież ten mały diabeł nie odpuści.

- Poprostu poczekam aż się obudzi- odezwałem się w końcu- nic mi nie będzie, poprostu będę unikał wody...

- To nie takie proste jak ci się wydaje-fuknął- od teraz będzie cię pilnował i chodził za tobą krok w krok.

Nie odpowiedziałem, bo byłem pewien, że dyskusja z nim nie ma żadnego sensu, jak się na coś uprze to nie ma zmiłuj.

Późnym wieczorem postanowiliśmy wyjść w końcu z domu. Nie miałem dzisiaj warty więc okazja była idealna. Louis wpadł na pomysł żeby pojechać za naszą granicę do klubu, w którym pracuje jego kuzyn. Szczerze mówiąc było mi to obojętne, ale nie chciałem żebyśmy tam jechali sami, bo dwie omegi na obcym terytorium to nie jest doskonały pomysł,wiec zadzwoniliśmy po Liama, który miał robić za naszego ochroniarza.

Równo o dwudziestej drugiej, zatrzymałem auto na parkingu przed klubem, który mieścił się w starym magazynie na obrzeżach lasu. Wysiedliśmy z pojazdu i podeszliśmy na koniec kolejki, która na szczęście nie była długa. Czekaliśmy może dziesięć minut, przy bramkach też nie było problemu, więc z uśmiechami na twarzach weszliśmy do budynku i od razu skierowaliśmy się w stronę baru.
Gdzieś w tłumie mignęła mi czarna znajoma czupryna, ale wziąłem to za kolejny omam i szedłem dalej za chłopakami. Kupiłem nam dwanaście shotów, po czym znaleźliśmy wolną lożę, gdzie usiedliśmy. Kiedy wypiliśmy cały alkohol, Liam zamówił nam po drinku, a ja z Louisem poszliśmy na parkiet.

- Mam wrażenie że ciągle widzę Malika- odezwałem się do szatyna po dziesięciu minutach tańca.

- Może on naprawdę tu jest- zaśmiał się.

Pokreciłem głową z uśmiechem, nie siląc się na słowa, bo muzyka jest tak głośna że pewnie i tak by mnie nie usłyszał.

Kiedy poczuliśmy zmęczenie, wróciliśmy na nasze miejsca, gdzie nadal siedział Payne. Zrobiło mi się go szkoda, siedzi tu tak sam kiedy my się dobrze bawimy. Przysunąłem się do niego bliżej i objąłem ramieniem.

- Chcesz zatańczyć? - "wyszeptałem" do jego ucha.

-Jesne- odpowiedział z uśmiechem.

Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę tłumu tańczących ludzi. Ciągle czułem się obserwowany, ale znowu to zignorowałem i skupiłem swoją uwagę na Liamie.

Naprawdę dobrze się z nim bawiłem, śpiewaliśmy razem do naszej ulubionej piosenki i tanczyliśmy bardzo blisko siebie, ale tylko dlatego że tłum pchał nas ku sobie. Po dwóch piosenkach, Li powiedział że musi iść się odlać, więc zostałem sam i wcale mi to nie przeszkadzało. Wiłem się w rytm wolnej muzyki, całkowicie się wyłączając. Na ziemię ściągneły mnie jednak ręce, które okryły moje biodra, a zaraz po nich krocze dociskające się do mojego tyłka. Wiedząc że to Liam odwróciłem się z zamkniętymi oczami i wtuliłem w jego tors. Lecz sekundę później odskoczyłem jak poparzony, to nie był zapach który znałem. Otworzyłem oczy zaskoczony, żeby z przerażeniem odkryć że to Zayn stoi przedemną i uśmiecha się głupkowato.

Potrzasnąłem głową zaciskajac powieki.

Wiem że to omam i mam nadzieję że zaraz zniknie.

Otworzyłem znowu oczy, ale on nadal tam stał.

- Wszystko okej, Nini? - głos Liama dotarł moich uszu.

Znowu pokreciłem głową i pobiegłem w stronę wyjścia.

Obudź się w końcu głupia kupo futra, bo zaraz zwariuje!

Macie jeszcze jeden, bo was kocham 😛

Enjoy 🙃

FAKE|| Ziall (A/B/O)✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz