Louisa zobaczyłem w szkole dobiero na czwartej lekcji i los chciał że się na nią spóźniłem. Posadziłem swoją dupę na moje miejsce zaraz za Tommo, no i wybacz mi matko boska i wszyscy święci dobrego wychowania, ale porostu nie mogłem czekać żeby pogadać z nim po lekcji. MUSIAŁEM mu powiedzieć teraz.
Szturchnąłem go palcem w plecy, ale ten tylko machnął na mnie ręką nie przybywając pisać tego co mówił nauczyciel. Wechstąłem z rezygnacją i pochyliłem się w jego stronę.
- Lou... Spotkałem go wczoraj w lesie i pocałowałem do jasnej cholery-wyszeptałem w stronę jego pleców.
Brunet odwrócił się powoli w moją stronę fundując mi najdziwniejszy uśmiech gwałciciela jaki w życiu widziałem.
- Czy ty masz na myśli Malika?- wycedził przez żeby- bo jeśli tak to będę zmuszony cię zabić.
- No właśnie jego mam na myśli, ale to nie moja wina, to przez mojego wiecznie więzionego wilka. Ja chciałem go zabić, albo chociaż zrobić mu krzywdę.
- Kto cię każe go więzić idioto, masz omeg na pęczki - uniósł trochę głos- Ale nie ty musisz się kurwa brać za naszego pierdolonego wroga i jeszcze masz czelność zwalać to na swojego wilka.
Nauczyciel spojrzał na nas podejrzliwie, ale nie zwrócił nam uwagi, bo wiedział że jeśli JA rozmawiam na lekcji to musi być coś poważnego.
-Louis zrozum mnie, straciłem kontrolę nad swoim ciałem, nie mam pojęcia jak to się stało, pocałowałem go i zwiałem.
Szatyn spojrzał na mnie z pod byka, ale sekundę później jego wzrok złagodniał, a następnie w jego oku, pojawiła się iskierka.
- Nie martw się blondi, mam pomysł-szepnął- ale powiem ci po lekcji, bo pan Allens zaraz nas stąd wywali.
Biłem się z myślami, jeśli chcę żeby Lou mi pomógł to muszę mu zaufać i się przed nim otworzyć. Chociaż boję się że nie będzie chciał mnie już znanać jeśli dowie się że go okłamywałem...
***
Po historii wyszliśmy z Tommo z klasy, chciał iść na stołówkę ale ja go pociągnąłem w stronę drzwi wyjściowych.- Zerwiesz się ze mną z lekcji? - zapytałem- muszę powiedzieć Ci coś bardzo ważnego.
-Spoko, tylko pamiętaj że jestem głodny-zmarszczył nos.
- Ugh... Zamówimy pizzę u mnie, pasuje pasibrzuchu? - zaśmiałem się.
On się tylko uśmiechnął i podązył za mną do mojego samochodu.
Kiedy mieliśmy już pizzę, spojrzałem na niego z śmiertelną powagą. Wziąłem głęboki wdech i wypuściłem razem z potokiem słów.
-Więc muszę Ci coś powiedzieć i nie przerywaj mi. Tak naprawdę jestem omegą, ale mój ojciec ukrywa to bo się mnie wstydzi i chce żebym znalazł odpowiednią alfe która przejmie wachatę. Codziennie funduje sobie serię zastrzyków żeby zasmakować zapach omegi i wsrzykuje sobie hormony alfy, żeby zmyllić wilcze nosy. Proszę nie bądź zły, nie miałem wyboru, nie mogłem Ci powiedzieć.
Patrzyłem na bruneta wyczekująco. Jego twarz z zaskoczeni zmieniła się na zawiedzioną, potem smutną, a następnie wypełniła się zrozumieniem.
- Mój boże Nini tak mi przykro- odezwał się w końcu - nie jestem na ciebie zły, rozumiem że nie mogłeś nic mówić, gdyby w szkole się dowiedzieli nie miałbyś spokoju.
Przytulił mnie ciasno, a ja byłem porostu wdzięczny za tak dobrego przyjaciela. Już dawno nie czułem tego uczucia które teraz mi towarzyszyło. Czułem się kochany.
- Dziękuję Lou, dziękuję że mogę na ciebie liczyć.
- Nie ma za co blondi- uśmiechnął się - od tego są przyjaciele.
Odwzajemniłem uśmiech i poprawiłem się na łóżku.
- To teraz powiedz mi jaki genialny plan zrodził się w tej chorej głowie.
- Nie wiem czy ci się to spodoba- odpowiedział z buzią pełną pizzy- ale obawiam się że to jedyne wyjście.
W następnym spotkanie Zenka z blondi więc pamiętajcie im więcej komentarzy tym szybciej się pojawi 😘
Enjoy🙃
CZYTASZ
FAKE|| Ziall (A/B/O)✔️
FanfictionNiall szuka miłości, mimo że powinien szukać dobrego przywódcy. Okładka zrobiona przez kochaną @marixprincess