XVI📃 Zayn Or Liam...

1.1K 115 9
                                    

- Śmierdzisz inną alfą- stwierdził oschle.

Zmiana jego nastroju zaskoczyła mnie, najpierw figlarny a teraz nagle ma focha, czy ten koleś ma równo pod sufitem?

- Ktoś by mógł pomyśleć że to ohydne jak dwie alfy, są ze sobą- kontynuował - ale moim zadaniem to pociągające jak dwa silne osobniki walczą o dominację w łóżku.

- Czyli zamiast szukać Luny stada, polujesz na alfę która zepewni ci urozmaicenie w łóżku? - prychnąłem - to bardzo odpowiedzialne z twojej strony.

Czarnowłosy spojrzał na mnie z tajemniczym błyskiem w oku, a kącik jego pełnych ust uniusł się ku górze.

-Skąd wiesz że nie mam Luny? Albo nie mam jekiejś na oku?

- Tak naprawdę nie obchodzi mnie czy kogoś masz czy nie, interesuje mnie tylko dobro stada- skłamałem- jeśli wezwałeś mnie tutaj w środku nocy tylko po to żeby pozwierzać mi się że swoich fantazji seksualnych, to ja wychodzę.

Wpatrywałem się w jego twarz z nie cierpliwością, tak naprawdę nie chcąc wysiadać z samochodu. Jego obecność dawała ni komfort jakiego dawno nie czułem, a moja omega zwykle skulona i otumaniona lekami rwała się usilnie do alfy, jakby chodziło o jej życie.

- Chciałem się z tobą spotkać, żeby cię lepiej poznać... - urwał na chwilę dając małemu uśmieszkowi wpełznąć na jego usta - no i Harry'emu bardzo spodobał się twój przyjaciel.

-Nie wiem czy coś uzyska- zaśmiałem się pod nosem - Lou potrafi być bardzo uparty.

Próbowałem ignorować poczucie winny które rozkwitło w mojej kaltce piersiowej zaraz po słowach mulata.
To nie tak że nie chciałem zbliżyć się do Zayna, był przystojną silną alfą, poza tym nasz związek zapewniłby naszym watahom pokój, lecz drugiej strony granicy był Liam, kochany przyjaciel z oczami szczeniaka, którego znałem od dziecka, a to co się stało między nami tamtego wieczoru, nie może być całkowicie przkreślone.

-A Harry potrafi być bardzo przekonujący - głos mulata wyrwał mnie z mojej własnej głowy- widziałeś jego oczy, normalnie jak te dwa hipnotyzujące świderki.

Zaśmiał się kierując wzrok na mnie, nasze oczy zablokował się na sobie i żadne z nasz nie miał o zamiaru tego zmieniać. Nawet nie nie zorientowałem kiedy nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać.

Dzieliły nas dosłownie milimetry od pocałunku, a temperatura w samochodzie podniosła się o conajmniej dziesięć stopni. Czułem oddech brązowookiego na swojej twarzy, przymrużyłem oczy gotowy na dotyk jego ust. Sekundę później odskoczyłem ja poparzony na dźwięk wycia gdzieś w oddali. Potrzebowałem chwili żeby przyswoić co to wycie oznaczało...

- Narada wojenna- wyszeptałem tak cicho że nawet Zayn z wilczym słuchem, nie mógł stwierdzić co powiedziałem.

-Muszę iść- odezwałem się już głośniej - wzywają mnie.

- Może cię odwiedzę- zapytał otumaniony mulat.

- Nie, to nie jest dobry pomysł, poza tym szybciej dobiegnę jako wilki.

Wreczy wyplułem te słowa z prędkością świata, wyskoczyłem z samochodu zmieniając się w wilka i pobiegłem w stronę lasu na granicy mijając się z Lou który, posłał mi tylko zmartwione spojrzenie.

I'm sorry, so sorry ❤️

Enjoy 🙃

FAKE|| Ziall (A/B/O)✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz