XIX📃 Fake...

1K 98 5
                                    

Obudziłem się wczesnym rankiem z chęcią pobiegania po lesie. Wiedziałam że moi przyjaciele sobie poradzą, bo Lou nie raz obsługiwał sam siebie w moim domu, a Liam myśli że jest moim chłopakiem więc, nie będzie miał nic na przeciw.

Wyszedłem z domu i od razu przemieniełem się w wilka, poranny szron zmoczył lekko futerko na moich łapach, co było przyjemnie orzeźwiające, więc wytarzałem się cały w mokrej trawie, biorąc to za poranny prysznic.

Ruszyłem truchtem w stronę lasu, zastanawiając się nad tym co mam ze sobą zrobić, mogę pobiec nad małe jeziorko w środku lasu, albo ulubioną polanę Liama, albo nad urwisko za lasem. Lecz moje rozmyślania na nic się zdały bo mój wilk doskonale wiedział gdzie biegnąć, a mianowicie na granicę gdzie patrolował zielonooki strażnik. Moje łapy zaorały o ziemię gdy moją głowę przeszył strumień myśli, jakby ktoś otworzył długo zamknięte drzwi a niechciane i długo odpychane myśli wróciły że zdwojoną siłą.

Byłem fałszywy.
Fałszywa alfa.
Fałszywy blondyn.
Fałszywy chłopak.
Fałszywy przyjaciel.
Fałszywy wróg.

Nic nie było we mnie prawdzie i nie mogłem się pogodzić się z tym jak bardzo muszę zranić osoby które kocham... Kocham... Kocham...Jego...Liama...kocham Liama.

Kocham Liama.

Te dwa słowa odbijały się w mojej głowie głuchym echem, bicie mojego serca nagle zwolniło, krew w żyłach jakby się zatrzymała. Moja omega wybrała już swojego alfę... Już nie ma odwrotu. Choćbym starał się niewiadaomo jak zagłuszuć ją, otumanić, uśpić, nic nie będzie rozwiązaniem na dłuższą metę. Wiedziałem doskonale że nic nie podziała, ale musiałem coś na to poradzić, muszę być z Zaynem, dla dobra stada, dla dobra rodziny, dla dobra każdego w około... Tylko nie mojego.

Poczułem jak robi mi się słabo, zacząłem się słaniać co zwróciło uwagę Harrego, chłopak pobiegł do mnie i szybko złapał mnie za pysk, patrząc mi w oczy.

- Wszystko okej? - zapytał zaniepokojony.

Jedynie zdołałem zaskomleć w odpowiedzi, po czym przewróciłem się zupełnie tracąc przytomność.

                              ***

Z ciemnej otchłani wyciągną mi głos wołający moje imię, był mi znajomy lecz nie mogłam go przepisać do żadnej konkretnej osoby. Otworzyłem oczy krzywiąc się na ostre światło które kuło mnie w źrenice. Kiedy mój wzrok przystosował się do poziomu jasności w pokoju nadal nie mogłem zidentyfikować właściciela głosu stał nade mną jakiś mężczyzna, po wyrazie jego twarzy mogłem rozpoznać że jest zmartwiony.

-Niall- odezwał się- wszystko w porządku?

Patrzyłem na niego zdziwiony nie rozumiejąc co się dzieje. Kim był ten człowiek i dlaczego znał moje imię? Rozejrzałem się skanując, otoczenie i z przerażeniem stwierdziłem że jest mi ono zupełnie obce, zerwałem się na równe nogi chcąc uciec z tego miejsca ale wysoki dobrze zbudowany mężczyzna zatrzymał mnie.

-Uspokój się nic ci nie zrobimy- powiedział ciągle trzymając moje ramię - powiedz nam proszę co się stało?

Przestałem się wyrywać  zastygając w miejscu. Było to bardzo dobre pytanie na które sam chciałem znać odpowiedź. Co się stało?

- Nie wiem - odpowiedziałem cicho-
nie pamiętam...

Enjoy 🙃

FAKE|| Ziall (A/B/O)✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz