- Co was tu sprowadza, o tak późnej porze?To nie był głos Dumbledore'a. Odwróciliśmy się w stronę, z której dobiega ten głos i z ulgą ujrzeliśmy tam McGonagall.
- My do profesora Dumbledore'a, to bardzo ważne!
- Profesora Dumbledore'a nie ma już w szkole - odrzekła spokojnie profesorka, głaszcząc po głowie feniksa.
- CO? JAK TO?!
- Dyrektor wyjechał na święta, ma prawo do wypoczynku. Do jego powrotu go zastępuje, więc możecie śmiało mi powiedzieć, o co chodzi.
- My już może... - Harry spojrzał na mnie niepewnie
- Nie. Profesorka powinna wiedzieć.
Harry westchnął na moje słowa, ale zgodził się na wtajemniczenie McGonagall.
- Naszej szkole grozi niebezpieczeństwo. Ze strony Voldemorta. Myślę, że prędzej czy później jego ludzie odwiedzą Hogwart. I niech pani nie pyta, skąd to wiem - uprzedziłam jej pytanie. - Wolałabym to zostawić dla siebie.
- Ja...ja nie wiem, co mam o tym sądzić... To już nie są żarty, to poważna sprawa... Idźcie już! Idźcie spać!
***
- Dlaczego nie powiedziałaś McGonagall, że twoja chrzestna nam o tym powiedziała? - spytał mnie potem Harry.
- Nie chciałam, żeby ktoś pomyślał, że ma jakikolwiek związek z nim - wzdrygnęłam się. - Ona nie jest śmierciożercą, ale wolałam być ostrożna, ludziom różne rzeczy przychodzą do głowy.
Przechodziliśmy właśnie koło łazienki, skąd nagle usłyszeliśmy ciche łkanie.
Przeszukując kabiny, natknęliśmy się na Zabiniego, który siedział skulony opierając się o ścianę.
- Hej, stary, co jest? - spytał Harry, kucając przy płaczącym przyjacielu.
- Draco... on... powiedział, że już nie możemy się... spotykać - wydukał Blaise, po czym jeszcze bardziej się rozpłakał.
- Mogę wiedzieć, dlaczego?
- Powiedział, że to nie podoba się Czarnemu Panu.
Harry popatrzył na mnie znacząco. Ja wybiegłam jak poparzona z łazienki i skierowałam się w stronę dormitorium Slytherinu.
Wkurzona zatrzymałam się przed obrazem, który osłaniał wejście do Pokoju Wspólnego domu Salazara.
- Podaj hasło.
- PO PROSTU MNIE WPUŚĆ KRETYNIE!
Ku mojemu zdziwieniu, ale i zadowoleniu, portret stwierdził, że nie będzie ze mną dyskutować i poprostu mnie przepuścił.
Wpadłam do dormiturium ślizgonów, co mocno ich zaskoczyło, bo niezbyt często mają okazję widzieć u siebie gryfonkę, a co dopiero koło północy.
Nie zwracając na nich uwagi, rozejrzałam się po pomieszczeniu, aż dostrzegłam Malfoya na jednym z foteli.
- DRACON LUCJUSZ MALFOY!
Chłopak wzdrygnął się i spojrzał z przerażeniem w moją stronę.
- Chyba musimy sobie wyjaśnić parę rzeczy, nieprawdaż?
CZYTASZ
Chłopiec, Którego Kocham [✔]
Hayran KurguCzym dla ptaka są skrzydła, tym dla człowieka jest miłość - wznosi go ponad proch ziemi "-Harry, jesteś za gruby, nie zmieścimy się. Brunet tylko się zaśmiał i jednym ruchem posadził mnie na swoich kolanach. -Lepiej?- posłał mi swój typowy uśmies...