day like everyday

1.9K 90 40
                                    

Chciałabym zaznaczyć że jest to fanfiction, dlatego niektóre sytuacje będą po prostu wymyślone przeze mnie. Zapraszam do czytania. Ku pamięci Gustava [*]
___

Już od bardzo dawna wszystko zaczęło mnie przytłaczać. Sam dokładnie nie wiem od kiedy. Pogubiłem się w tym. Pogubiłem się na drodze która miała prowadzić mnie tylko i wyłącznie do szczęścia. Na początku mojej kariery było cudownie.. Fani.. Muzyka. Teraz to wszystko przestało mieć jakiekolwiek znaczenie.

16 lat temu (narrator)

— Mamo! Mamo! Mogę jedno ciastko? — zrobił oczka małego, zbitego szczeniaczka, patrząc z dołu na swoją rodzicielkę. Ta zaśmiała się uprzejmie i pogłaskała go po główce. Gus wyglądał wtedy słodko. Nie mogła się oprzeć, by się nie rozczulić.

— Gustav, zaczekaj na obiad — odpowiedziała swojemu dziecku bardzo troskliwie, Liza. Nie chciała być zbyt surowa bo jej synek był jej oczkiem w główce, ale zasady do zasady. 

— Ale mamooo, plosze — próbował coś wskórać mały Gus. Nadal co chwile z nadzieją zerkał w stronę naczynia z pysznymi ciasteczkami które miały w sobie rozpływające się w ustach kawałki czekolady.

— A powiesz „r"? — zawsze miał problem z wymową głupiego „r". Każdy lubił się z nim o to droczyć, a Gustav przez to bardzo szybko denerwował się, jednak nie w takiej sytuacji. Teraz matka może bo Åhr chce ciastko.

— L! L! — chciał za wszelką cenę zdobyć słodkość. Był tak zdesperowany, że sam się ośmieszył.

Niespodziewanie Liza podniosła swojego pięcioletniego synka i zaczęła łaskotać go po brzuszku w taki sposób, że Gustav pękał ze śmiechu. Liza okazywała swojemu synowi miłość i troskę na każdym kroku. Chciała by jej mały przystojniak wyrósł na porządnego mężczyznę który coś w życiu osiągnie. Jeszcze wtedy nie wiedziała, jak bardzo wykrakała i przeliczyła się z życiem swojego syna pierworodnego.

— Już dobzie! Już dobzie! Zjem obiad! — krzyczał ledwo, między krótkimi oddechami i zagłuszonym śmiechem. W końcu ta nadal ze śmiechem łaskotała go.

— W takim razie, możemy usiąść do stołu — poprawiła ostatnie niedoskonałości i zaczęła nalewać zupę na półmiski. Zerknęła na syna i mrugnęła do niego jednym oczkiem. Jej serce biło znacznie szybciej gdy go widziała, słyszała i czuła. Był taki mały, taki zagubiony w ogromnym świecie.

Gustav

— I wiesz co się stało później? — zapytałem Troy'a z nadzieją że będzie wiedział, jednak on pokiwał przecząco głową. — Nie dostałem żadnego ciastka, choć zjadłem ten obrzydliwy obiad — westchnąłem z sarkazmem i uśmiechnąłem się cicho na to wspomnienie. Mimo wszystko dla mnie było to jedno z najlepszych wspomnień i nie wyobrażałem sobie już go nie mieć.

— Dlaczego obrzydliwy?— skrzywił się. —Warzywa? — przytaknął, a ja prychnąłem śmiechem. Ja od małego miałem problemy z warzywami. Wolałem jeść śmieciowe jedzenie. Po prostu tak było mi smaczniej.

Starałem się być wystarczający dla wszystkich, szczególnie dla rodziny, przyjaciół i fanów. Pomimo, że żadnego nie znałem wiedziałem, że zawsze mogę na nich liczyć i że kocham ich najbardziej na świecie. To oni dają mi nadzieje na lepsze jutro. Każde miłe słowo, każdy miły gest.. Bardzo dużo dla mnie znaczy. Kiedy to moja kariera nie była rozkręcona, towarzyszył mi jeden chłopak. A mianowicie Charles, nie pamiętam nazwiska. Ale za to dokładnie pamiętam jak dużo dla mnie zrobił, dał mi rozgłos. Publikował moje filmiki, oczywiście za moim pozwoleniem. Załatwił mi menadżera. Umawiał ze sławnymi ludźmi. Sprawił, że w krótkim czasie ludzie zaczęli mnie słuchać nałogowo. Gdybym tylko go znalazł.. Sam nie wiem dlaczego zerwaliśmy kontakt, był moim największym fanem, a zarazem przyjacielem.

when i die, u'll  luv me ┊ lil peep 🔒 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz