Będąc już prawie przy domu pędziłem tak jak wtedy gdy Bella chciała jechać do niego z Charles'em. Skoro już mowa o nim, zabije go jeśli cokolwiek jej zrobił. Nie daruje mu tego.
Stojąc przed drzwiami od mojego rodzinnego domu nawet nie pukałam, wręcz wyważyłem drzwi. —Mamo! Bella! Jestem!— zacząłem się wydzierać i szukać dwójki najważniejszych kobiet w moim życiu po całym domu. —Do cholery jasnej, gdzie one są?!— pomyślałem i właśnie wtedy usłyszałem kroki. Trochę się przestraszyłem dlatego wziąłem nóż który znajdował się zaraz obok mnie na blacie w kuchni.
—Mamo?— wyszeptałem. W całym domu panowała cisza. Kroki stawały się coraz głośniejsze. Byłem już gotowy zaatakować kiedy zza ściany wyłoniła się Liza.
—Boże, Gustav. Nie strasz mnie. Odłóż ten nóż.
—Przepraszam mamo ale.. było tak... i.. Bella.
—Ty się trzęsiesz. Chodź, zrobię ci herbaty. Synku, nie denerwuj się. Bella śpi. Gdy się obudzi porozmawiamy z nią— przytaknąłem po czym Liza złapała mnie za rękę i prowadząc do salonu, pocieszała.— Usiądź przy kominku. Przyniosę herbaty— Nagle poczułem wkurwienie. Wstałem z miejsca na którym sekundę temu spoczywała moja dupa, momentalnie drgawki ustały. Zrzuciłem z siebie koc i z hukiem wpadłem do pokoju Belli. Spojrzałem na nią, miałem ochotę zacząć nią szarpać. Nie mam pojęcia co mnie opętało, ale kiedy zobaczyłem jak słodko śpi odrazu się uspokoiłem. Usiadłem spokojnie na rogu łóżka i delikatnie głaskałem ją kciukiem po policzku. Zacząłem płakać. To było niekontrolowane.
—Gustav?— nagle Bella również zaczęła cicho łkać, już nie wiem czy to przeze mnie czy przez to coś co jej się stało.
—Już jestem. Nie bój się— szepnąłem przez łzy, a dziewczyna przytuliła się do mnie, jednak po chwili gwałtownie odsunęła się.— Bella.. Kochanie... Co się stało?— przyparła się bardziej w stronę ściany kiedy chciałem do niej podejść.
—Odsuń się ode mnie! Nie dotykaj mnie!
—Co tu się dzieje?— Bella po zobaczeniu mojej mamy w drzwiach natychmiast do niej podbiegła i przytuliła się w tym samym czasie płacząc.
—Sam chciałbym wiedzieć.
—Chodźmy do salonu. Bella uspokój się, a przynajmniej postaraj. Na stoliku jest herbata.
—No więc? Powiesz o co chodzi?— zapytałem zirytowany całą tą sytuacją.
—Bo.. Nie wiem jak mam wam to powiedzieć.. To dla mnie bardzo bardzo ciężkie..— mówiła rozstrzęsiona, o co może chodzić? Chwila..
—Czy to wszystko ma jakiś związek z Charles'em?— przez chwile wahałem się z tym aby cokolwiek mówić ale z drugiej strony chce wiedzieć o co chodzi. Bella spojrzała na mnie zimnym wzrokiem po czym przytaknęła, co miało znaczyć „tak".— I?— zapytałem ale nie uzyskałem żadnej odpowiedzi. Tkwiliśmy w ciszy dobre cztery minuty. W końcu nie wytrzymałem.
—Boże! Bella, mogłabyś wreszcie powiedzieć o co chodzi?! Nie rób z tego takiej sensacji! Albo mówisz albo ...— przerwała mi.
—Zgwałcił mnie! To chciałeś wiedzieć! Tak! Zgwałcił mnie!— dziewczyna wstała z miejsca, i krzycząc mi to w twarz, płakała. Mnie po prostu zamurowało. Zrobiło mi się głupio że tak na nią naskoczyłam.
—Co zrobił?! Koleś nie żyje!
—Gustav, gdzie idziesz?— zapytała smutno Bella.
—Wyrównać rachunki.
—Czyli co, też go zgwałcisz?!— krzyknęła moja mama a mnie po prostu zatkało.— Zostań.
—Jak możesz żartować w takiej sytuacji..— wyszedłem, zacząłem biec. Byłem totalnie zdenerwowany. Jak on mógł w ogóle dotknąć Belle! Nie miał prawa..
Wiedziałem dobrze gdzie go szukać, był pod mostem kryjąc się lub siedział w psychiatryku. Pomyliłem się. Biegnąc przez most zauważyłem pewną postać która stała na krawędzi barierki. Po podejściu bliżej i ujrzeniu twarzy przyszłego samobójcy ogarnąłem, że to Charles. Ustałem w miejscu. Nie chciałem robić nic. W cierpliwości czekałem aż skoczy. Stałem dosłownie pół godziny wpatrując się w niego i tylko w niego aż w końcu skoczył. Nie zrobiłem nic i było mi z tym dobrze, sam nie wiem czemu ale poczułem ulgę.
Bella
Tak bardzo źle się czuje. Moja samoocena spadła.. I to o bardzo dużo. Czuje się jak szmata. Nie potrafię już zaufać mężczyźnie.. Żadnemu. Liza cały czas mnie przytula, tak jakby myślała że odrazu mi przejdzie. Teraz pozostała we mnie głęboka rana która tak szybko się nie zagoi.
—Już jestem-1 mój wzrok odrazu powędrował na Gustava który stał w drzwiach. Był jakiś taki spokojny.. Aż za bardzo spokojny.
—Co się stało? Co mu zrobiłeś?
—Ja? Nic. Sam ze sobą skończył.
—Co ty mówisz.. Gustav, co się stało?— wtrąciła Liza.
Po tym jak wszystko nam wyjaśnił nie chciało mi się w to wierzyć. Po prostu nie chciało. Nie sądziłam że Charles może być tak bardzo chory. Gwałt, samobójstwo i w dodatku nie wiemy co robił w przeszłości. Jedno jest pewne, jego już nie ma.
—Gustav, ja... z.. z nami koniec— ledwo te słowa przeszły mi przez gardło, bardzo kocham Gustava. Jest dla mnie ważny. Ale nie ufam mu, już nikomu nie ufam. Odechciało mi się wszystkiego, odechciało mi się żyć.
—Rozumiem. Ale będę na ciebie czekał. Zapamiętaj...
__
Standardowo, jeśli to widzisz zostaw znicz dla Gusa [*]
CZYTASZ
when i die, u'll luv me ┊ lil peep 🔒
FanfictionZawsze myślałem że bycie nastawionym pozytywnie do życia daje wiele możliwości. Okazuje się, że wcale tak nie jest. Życie daje w kość, ludzie których kochamy odchodzą, a w naszym sercu pozostaje ogromna dziura. Każda rana, niewidoczna na naszym ciel...