Rozdział 4

270 20 0
                                    

Po wstaniu z łóżka miałam szope na głowę. Poduszka obśliniona, a sama kołdra na podłodze. To nie jest normalne, przez to wszystko źle śpię. W dodatku mam koszmary z nim w roli głównej.

-Mamo! Która godzina? - czekałam na odpowiedź - Mamo!.....Nie ma jej?

Powolnym krokiem szłam do szafy. Moja rutyna została zaburzona poprzez zabranie telefonu do naprawy. Spadł mi do miski z płatkami dnia następnego po obiedzie u państwa Kim. Ten cały Taehyung przynosi mi pecha. Już go nie lubię.

Od tamtego spotkania minął tydzień. A pojutrze mam się wprowadzić do nowego mieszkania. Nie dam rady. Nie chce. Ile razy to będę musiała powtórzyć, żeby to ktoś zrozumiał?!

Zeszłam na śniadanie. W lodówce czekała na mnie kanapka z serem oraz szklanka mleka. Mama nigdy mnie nie przestanie rozpieszczać. Zjadłam szybciej niż normalnie, a naczynia wstawiłam do zlewu.

Wracając do pokoju zachaczyłam o łazienkę. W lustrze przejrzałam dokładnie każdy centymetr mojej twarzy. Najpiękniejsza to ona nie była, ale za pomocą makijażu szybko to zmienię. Chwyciłam za kosmetyczkę, po czym rozpoczęłam moje upiększanie. Uwinęłam się z tym w jakieś 20 minut.

-Może by tak się przejść na miasto? - zapytałam samą siebie.

Ruszyłam pędem do szafy. W garderobie miałam ubrania na uroczyste okazję, a tutaj luźne ciuszki pod ręką zawsze się przydają. Wybrałam białą bokserkę, na to czarny top na długość stanika oraz ciemne jeansy. Wszystko podkreślało moją zgrabną sylwetkę, a swoje szatynowe włosy pozostawiłam rozpuszczone. Założyłam czarne Adidasy i zakluczyłam drzwi.

Pogoda dzisiaj dopisuje. Słońce świeci, a lekko podmuch wiatru schładzał skórę. Idealnie. Włożyłam do ucha jedną słuchawkę i odtworzyłam playliste. Usiadłam na ławce. Wszędzie dookoła rosły najróżniejsze gatunki kwiatów, a ich zapach niósł się po całym parku. Zamknęłam oczy, by napawać się tą chwilą. Przez powieki widziałam jak pada na mnie cień czegoś, a raczej kogoś.

-Panienka tutaj tak sama? - zapytał mężczyzna w garniturze.

-A skąd to pytanie? - zapytałam obojętnie.

-Ponieważ taka urocza osoba nie powinna chodzić sama, mogę się dosiąść? - wskazał miejsce obok.

-Emm, tak...pewnie - odparłam skołowana.

-A więc wracając do mojego pytania, co robisz tu sama?

-Myślę, że to nie powinno Pana obchodzić.

-Ależ wręcz przeciwnie. Dziwi mnie fakt, że taka piękność chodzi po mieście sama.

-Na mnie chyba już czas - wstałam z ławki, poczułam żelazny uścisk na nadgarstku - Albo mnie pan puści, albo zacznę krzyczeć!

Jego dłoń poluźniła się, a ja wyrwałam rękę. Co za chory pojeb. Takich ludzi się trzyma z daleka. Jednak Taehyung to pikuś. Albo nie, on zawsze bedzie numerem jeden na mojej czarnej liście. A sumie to...dlaczego wszystko co się dzieje dookoła sprawia, że myślę tylko o nim? Niech znika z mojego życia raz na zawsze!

Po dłuższym spacerze wróciłam do domu. W wejściu stałam jak wryta. Moi rodzice siedzieli w salonie z JEGO rodzicami, a zaraz obok sam ON.

-O, gdzie byłaś? Nigdy nie wychodzisz tak wcześnie - zapytała mama.

-Byłam się przejść - odparłam ściągając buty.

-Siadaj, siadaj - dodał tata.

-Nie było Cię, a czas to pieniądz. Niestety mamy dobrą i złą wiadomość - kontynuował ojciec bruneta - Dobra to taka, że mieszkanie zakupione, a zła....jest dość daleko od nas. Będziecie musieli się wykazać dużo samodzielności jak i odpowiedzialności.

-Oho, źle to brzmi - usiadłam - Ale zaraz, czyli to znaczy, że będę musiała iść do pracy?

-Spokojnie, przejęcie firmy przez Taehyunga będzie w zupełności wystarczać. Ale na początku wam pomożemy - zapewnił mój tata.

-Kamień z serca - pomyślałam - A więc dobrze, czyli jutro pakujemy się i jedziemy, tak?

-Tak, ale jedziecie sami - odezwała się rodzicielka chłopaka.

-No zajebiście - burknęłam pod nosem.

Girl In Luv | k.thOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz