Rozdział 8

254 19 10
                                    


-Rozkładamy? - zapytałam.

-Nogi - zaśmiał się Yoongi - A tak serio to wiesz...piwko, jeziorko, namiociki i te sprawy - dodał widząc mój wzrok.

-Ale my nie braliśmy namiotu, prawda? - odwróciłam głowę w stronę bruneta.

-Wiesz... - uśmiechnął się kwadratowo.

Ręce poprostu opadają.

-To czekajcie przyniose jeszcze nasz! - krzyknął.

Reszta czasu spędzona przy piwie, ognisku i śmiechu leciała dość szybko. Słońce zaszło za horyzontem, a towarzystwo dopiero się rozkręcało. Gdy alkohol skończył się szybciej, niż było przewidywane, rozeszliśmy się do swoich namiotów. Taehyung przewidział co będzie potrzebne, w tym także i moje ubrania na zmianę. Długo męczyłąm się, żeby zmęczenie przerodzić w sen. Leżałam akurat w miejsce, gdzie podłoże było nierówne przez co rano mogłam się spodziewać bólu kręgosługa. Obracając się na lewy bok poczułam ciepło dobijające z tyłu. Ręka bruneta oplotła mnie w talii i przyciągnęła do siebie. Nie odezwałam się, aby pomyślał, że śpię. Delikatnie odwrajacąc mnie w swoją stronę złożył delikatny pocałunek w czoło. Gładził moje plecy, co sprawiało że miałam ochotę się rozpłynąc pod jego dotykiem. Jego delikatność potrafiła mi zaimponować. 

-Wygodniej? - zapytał. Jednak był świadomy mojego problemu.

-Mhmm - mruknęłam pod nosem wtulając się bardziej w jego tors.

Może jednak nie był taki zły, może to całe małżeństwo nie będzie, aż tak straszne?

***

-Wstawaj śpiochu - leniwie otworzyłam powieki.

-Która godzina?

-Jakoś po dziesiątej, za chwile się zbieramy.

Wciąż zaspana podniosłam się do siadu. 

-Wyjdź na chwile, muszę się przebrać.

-Przy mnie nie musisz się krępować i tak kiedyś zobaczę cię bez nich - mrugnął do mnie uśmiechając się przy tym.

-To chociaż się odwróć - chłopak przewracając oczami wykonał daną czynność. Nie powiem, trudno było się przegrać na pół leżąco, zwłaszcza spodnie. Gdy zakładałam koszulkę pozwoliłam mu się odwrócić - Już możesz - po chwili jednak dodałam - Jaką ty koszulkę wziąłeś? Ona jest na mnie za mała.

-Czekaj, pomogę ci - pociągnął za dół koszulki, ale ta nie chciała zejść niżej przez mój biust.

~Pov. 3 os.~

Gdy ta dwójka ,,walczyła" z bluzką brunetki, reszta ekipy składała w tym momencie namioty oraz sprzątała śmieci po wczorajszym ognisku. Jin chcąc zawołać brakującą parę, podszedł pod ich namiot. Otworzył usta by coś powiedzieć, lecz zamiast tego wrócił do przyjaciół z zakrytymi ustami. Strach wymalowany na twarzy Jina był nie do niezauważenia. Namjoon zapytał co się stało. Ten tylko wstazał na namiot dwójki przyszłych małżonków. Wystraszeni ruszyli szybko w ich kierunku. Nie spodziewali się jednak takiego obrotu sprawy...

~End pov. 3 os.~

-No nie wierć się tak! - krzyknął chłopak.

-Nie moja wina, że jest tak ciasna i boli - oboje siłowaliśmy się tym razem ze zdjęciem jej.

-Poczekaj, teraz na spokojnie - chwycił za jeden rękaw i powoli go ściągał. Z drugą było gorzej, ale też daliśmy rade - Dobra, teraz powoli - pociągnął bluzkę w górę.

-Ał, czekaj, czekaj - po kilku próbach w końcu się udało.

Zdyszana chwilowym brakiem powietrza oddychałam ciężko. Tea też nie miał lepiej, siłował się z nią dobre 15 minut.

-Dobra, trzymaj tą - rzuciał mi na kolana swoją bluzę. Była ciut przyduża, ale lepsze to, niż paradowanie w staniku.

~Pov. 3 os.~

Gdy wszyscy ułyszeli dźwięk rozsuwającego się zamka od namiotu wziali na jego tyły. Tylko jeden, biedny Jungkook nie wiedział co ze sobą zrobić.

~End pov 3 os.~

-B-bo ja tylko tędy przechodziłem i...nie chciałem podsłuchwiać! - zaczął się jąkać tłumacząc.

-Ale co podsłuchiwać? - zapytałam.

-No bo...wy ten... - po chwili spojrzałam na Tae. Oboje wiedzieliśmy co chciał nam przez to przekazać.

-Posłuchaj, zaraz ci to wytłumaczę, to zwykłe nieporozumienie - zaczęłam się śmiać.

-Nieporozumienie?

-Bo widzisz młody.. - zaczął brunet i położył dłoń na jego ramieniu - Zrozumiesz, gdy dorośniesz. Ale spokojnie, na ciebie też przyjdzie pora - mówiąc to wskazał na mnie. Jedyne co Jungkook powiedział to, że musi już iść.

-Nieźle geniuszu.

-Do usług - uśmiechnął się, po czym zabrał do wyciągania rzeczy z namiotu. Jednym pociągnięciem za sznurek nasze tymczasowe miejsce noclegu opadło. Tym samym znajdując reszte ekipy.

-A co wy tu... - zaczął Tae. Chłopacy popatrzyli tylko po sobie, a jedyną osobą, która cokolwiek powiedziała był Jimin.

-Excuse me - tyle wystarczyło by rozproszyć uwagę Taehyunga, który na samą myśl o tym wspomnieniu śmiał się w niebogłosy. 

***

Wszyscy powracali do domu. Mijając próg mieszkania pierwsze co pomyślałam to kąpiel. Długa i ciepła.

-Melissa, list do ciebie. W sumie to do nas - powiedział wchodząc do mieszkania. Razem czytaliśmy go na głos.

-.....mamy nadzieje, że wam się wiedzie. Chcielibyśmy z tej okazji urządzić przyjęcie zaręczynowe. Mamy nadzieję, że będziecie mieli czas w ten piątek. Przyjedźcie pod wieczór. Państwo Von oraz Kim.

-Jak to w piątek?! Przecież to jutro! - spanikowałam. 

____________________________________

Podoba się to komuś? ♥

Girl In Luv | k.thOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz