Rozdział 10

908 62 4
                                    

~Faith~

Popatrzyłam na telewizor któryś raz poprawiając spódniczkę. Czułam sie w tym źle, nie znoszę tak krótkich spódniczek i butów na wysokim obcasie. To nie dla mnie. Nie dam się temu dupkowi. Zobaczymy kto będzie się śmiał ostatni. 

Miałam już tego wszystkiego dość. Z dnia na dzień czułam jak mi odpływają siły do walki. Czułam że nie wytrzymam i po prostu sobie coś zrobię, albo pogodzę się z tym losem. Choć o wiele bardziej wolę się zabić. Nie musiałabym więcej znosić Vilana i jego rodzinki.

Emma i Ashley nadal nie wiedziały o co mi chodziło z Vilanem, ale moze to i lepiej. Bo wiem jak Ashley zależy na facetach...i gdyby dowiedziała się że gadałam pare razy z nim, albo z jego bratem...pewnie by mi wszystkie włosy z głowy powyrywała. 

Kątem oka zauważyłam że zaczęła mi sie przyglądać. Dlatego zaczęłam się patrzeć w sufit i w duchu modlić sie o to aby mnie nie wypytywała. Nie potrzebowałam wroga w pokoju. Zaraz zaraz...

- Emmo, nie zamieniłabyś się może ciuchami? - zapytałam ni stąd ni z owąd, a ta od razu na mnie zerknęła z uśmiechem. Wiedziałam, że to nie był do końca jej styl, ale może się zgodzi. Zawsze mogłam zamienić się ubraniem z Ashley, ale ona miała podobny strój do mojego.

- Hm...okey. - odpowiedziała po chwili namysłu.

I tak z tego badziewnego stroju udało mi się przebrać w coś normalnego, ale nadal nie pasującego do mnie. Całe szczęście, że z Emmą byłyśmy podobnych rozmiarów i łatwo się zamieniłyśmy ubraniami. Teraz miałam na sobie obcisłe czarne rurki, bluzkę z krótkim rękawkiem i baleriny. Och,  to się Vilan zdziwi! 

Popatrzyłam w stronę Ashley i od razu poczułam jak mnie piorunuje wzrokiem. No tak,  w końcu to ona chciała dostać to ubranie. Jeszcze dłużej, a chyba jej palący wzrok mnie tutaj zabije.

Na szczęście jak na moje prośby ktoś otworzył drzwi do pokoju i wszedł do niego. Uśmiechnęłam się. Zostałam uratowana.

- Książę Vilian chciał sie z panienką widzieć - powiedział dość cicho mężczyzna prosto w moim kierunku . Mój uśmiech pobladł na tą wiadomość,  czego on ode mnie znowu chciał?! To już wolę się pobić z Ashley niż iść do tego dupka. Co on sobie wogóle myśli? Nie będę na jego zawołanie jak jakiś pies.

Mężczyzna podszedł do mnie i złapał za rękę.

- Musimy iść- powiedział wyrywając mnie z zamyślenia i pociągnął w stronę wyjścia.

Nie miałam siły się już wyrywać. Stwierdziłam, że spotkanie z Vilanem mnie i tak nie ominie, więc poddałam się mu, a on zaczął mnie ciągnąć w nieznanym kierunku.

Po chwili mężczyzna stanął i zapukał do pokoju. Otworzył drzwi i wepchnął mnie pierwszą do środka.

Pokój był dość duży i ciemny. Meble były stare jak i czarne, co dodawało gotyckiego stylu. Z resztą tapeta była tez najprawdopodobniej tego samego pokoju, lecz nie mogłam tego do końca dostrzec jej wzoru, ponieważ światła były przygaszone, a z okien nie docierała wystarczająca ilość światła. Weszłam w głąb pokoju i dostrzegłam na dużej kanapie Vilana, i całujące go dwie dziewczyny. Miałam wrażenie, że tylko udawał że nie zauważył mojego wejścia do pokoju. Od razu na ten widok zrobiło mi się niedobrze i się o parę kroków cofnęłam.

Oparłam się o ścianę i patrzyłam na wampira zajmującego sie dwoma dziewczynami.

- Yyymm- odchrząknęłam, przerywając mu w zabawie. To niemożliwe żeby mnie już na początku nie zauważył.

Dziewczyny od razu od niego odskoczyły od niego jak oparzone, a potem odwróciły się w moim kierunku patrząc na mnie ze złością i irytacją. Za to Vilan tylko uśmiechał się szelmowsko, a na jego twarzy widziałam przepełniającą go pewność siebie. Miał trochę roszczochrane włosy, ale i tak dobrze wyglądał, a jego ciemne oczy patrzyły wprost na mnie. Zaczął lustrować mnie wzrokiem i od razu zauważył, że nie mam na sobie ubrań od niego.

BezsilnośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz