30. Pierwsze kłamstwo.

354 15 1
                                    

Niesprawdzony, przepraszam.

ROSALINE

– Dobra, to ja będę już leciał. Do zobaczenia...kiedyś tam. – powiedział szybko Rilliem, rzucając na stół cztery funty.

– Nie no Leon... – odezwałam się, ale mi przerwał.

– Nie, na prawdę, będę już szedł. Nie zamierzam przebywać w towarzystwie dwóch zakłamanych kobiet. Cześć. – i odszedł od nas, zostawiając nas same.

– To ja w czymś przerwałam? – Emma uniosła czoło.

– Nie, spokojnie. Już sobie wszystko praktycznie wytłumaczyliśmy. – oświadczyłam dziewczynę.

– To znaczy?

– Podobam się Leon'owi. – wyznałam nie obijając w bawełnę, a blondynce prawie wyskoczyły oczy. – Powiedział mi o tym wczoraj podczas naszej rozmowy przez telefon.

– Nie spodziewałam się tego po nim. – oznajmiła. – A jeszcze tego, że wy się znacie!

– Jak widać, świat jest mały. Za mały. – zaśmiałam się, na co Run pokiwała głową. – Ale dobra! Co tam będziemy o mnie rozmawiać. Lepiej mów jak u ciebie? – spytałam, jednocześnie patrząc na jej już dużego rozmiaru brzuch.

– Z dziećmi dobrze. Termin mam za dwa tygodnie, dokładnie dwudziestego ósmego października. – wyszczerzyła się, co odwzajemniłam. Widać było, że po mimo sytuacji, jaka miała, a nie była ona za bardzo dobra, cieszyła się, że będzie mama bliźniąt.

– O matko, to już niedługo! – krzyknęłam, przez co kilka osób spojrzało na mnie jak ma wariatkę.

– Tak, szybko zleciało nie?

Kiwnęłam głową, zgadzając się z nią.

– A jak sprawy z Loganem? – poruszałam dwuznacznie brwiami.

– A jeśli chodzi o Logana, to w sumie, chyba, nawet...dobrze. – uśmiechneła się nieśmiało.

– Jak to 'chyba', 'nawet'? Nie powinno być 'oh tak, przezajebiście i fantastycznie"? – zaśmiałam się razem z dziewczyną.

– Może i powinno, ale to się jeszcze zobaczy.

– A rozmawialiście, po tym, jak wybiegł z mojego mieszkania za tobą? – zapytałam, dopijając do końca zimna już kawę.

– Tak i nawet umówiliśmy się na spotkanie. Na początku było niezręcznie, wiadomo, ale później było zajebiście, śmialiśmy się i żartowaliśmy. Później gadaliśmy przez telefon, pisaliśmy smsy i to chyba idzie w dobrym kierunku, tak myślę.

– To cudownie! I zapewniam cię, że to idzie w jak najlepszym kierunku. Będzie dobrze, naprawdę. – położyłam rękę na jej dłoń z uśmiechem. Blondynka zaśmiała się, dziękując mi. – A powiedz, jak tam sprawy z tymi testami? Znaczy, żeby nie było, ja będę cały czas przy tobie, gdy dzieci okażą się Leona... – przerwałam, bo nadal było mi dziwnie, że ten chłopak z którym pisałam okazał się być byłym Emma'y i być może ojcem jej dzieci. – Na mnie zawsze możesz liczyć.

– Dziękuje ci. Bardzo. Za to co dla mnie robisz.

– Nie ma sprawy. Po mimo komplikujących się spraw, zawsze będę przy tobie.

– Przestań, bo się rozbeczę. – powachlowała sobie ręką przy oczach, na co parsknełam śmiechem, bo komicznie to wyglądało.

– Ale wierz mi, czy nie, ale dobrze wiem, że te małe babeczki w twoim brzuchu to są Logana. – powiedziałam, zanim obok nas nie pojawił się chłopak wspomniany przed chwilą przeze mnie.

– Rosie? – zdziwił się, siadając na przeciwko nas, po tym jak się przywitał z Run całusem w polik, na co dziewczyna się zarumieniła.

Niech mi nic nie mówi, ale ja wiem, że ten blondynowi debil nadal mocno kocha naszą Emme, tylko jest delikatnie zraniony.

– Nie, duch święty, kuźwa. – rzuciłam, sprawiając uśmiech na brunecie.

– Co ty tu robisz?

– Siedzę. – zaśmiałam się. – Nie no...spotkałam się z L... – przerwałam, gdyż miałam zamiar powiedzieć, że z Leon'em, jednak blondynka kopnęła mnie w kostkę, a ja kompletnie zapomniałam, że Moon wie jak się nazywa jej były. – Z dawnym kolegą i jakoś tak spotkałam Emmę. – poprawiłam się szybko, a na twarzy dziewczyny wymalowała się ulga.

– Dawny kolega... – powiedział cicho, zastanawiając się, na co przygryzłam dolna wargę. – Dobra, powiedz mi co tam u ciebie słychać Rosie?

Razem z Emma odetchnęliśmy z ulgą, później przybierając na twarz uśmiech.

– A, jakoś tam leci. Praca, dom, szkoła Olivii i tak dalej. – wzruszyłam ramionami.

– I Harry. – dodał Logan, razem z Run, na co parsknełam śmiechem, zgadzając się z nimi. Kilka minut później powiedziałam, że mu już iść i nie będę im przeszkadzać, dlatego zebrałam ze sobą wszystkie moje rzeczy, zostawiając pod filiżanką 8 euro, po czym wyszłam z kawiarni, dzwoniąc do Stylesa.

– Halo? Rosie, gdzie jesteś? – spytał się chłopak po dwóch sygnałach.

Wzięłam jeszcze kilka wdechów i wydechów, zanim się odezwałam.

– Przy... – zaczęłam się uświadamiając sobie, że jestem przecież przed kawiarnia, która jest oddalana dwa kilometry od mojej pracy. – Zrobiłam sobie mały spacer i jestem przy tej kawiarni obok parku. – wymyśliłam na szybko.

– Będę tam za pięć minut z Olivką. – odpowiedział, rozłączając się.

***

– I jak było w pracy? – spytał się mnie Harry, gdy wsiadłam do samochodu i przywitałam się z córeczką i chłopakiem całusem w policzek.

Zagryzłam dolną wargę.

Było mi okropnie źle, że tak okłamywałam bruneta, ale nie miałam innego wyboru. Przynajmniej teraz. Gdyby loczek się dowiedział, że podczas naszej bliskiej relacji, bo nie wiem jak to można nazwać, spotkałam się z Leonem, z którym chciałam sobie ułożyć życie, ale nie wyszło nam, bo wrócił Harry, jednak Rilliem zmienił zdanie i wyznał mi, że jestem dla niego ważna. Chłopak na pewno by dostał w twarz od Stylesa. Tego jestem pewna, ale nie chce do tego dopuścić.

– Jak w pracy. Pracowicie i nudno. – mruknęłam odwracając wzrok na widoki za szybę. Nie potrafiłam bym skłamać prosto w oczy.

– To co? Do McDonald'a? – spojrzał uśmiechnięty najpierw na mnie, a potem na Livke, która podskoczyła na siedzenie, krzycząc, "tak".

A ja starałam się zachowywać normalnie, by Harry nie miał żadnych podejrzeń.

***

Nie ładnie panno Parker tak okłamywać Stylesa, nie ładnie ;D

Kompletnie nie wiem jak odzyskać wenę :/

All of love xx

Nowy: Tajemnica 2 || h.s (second book) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz