55. Prawda.

316 13 6
                                    

HARRY

– Co się stało, że musiałem specjalnie przyjechać? – po przywitaniu się że mną Ryan od razu zadał to pytanie, idąc za mną do kuchni.

– Chodzi o Rosaline. I mojej przeszłości. – powiedziałem, na końcu wdychając. Trzymałem się blatu, którego mocno ściskałem ze zdenerwowania. – Spokojnie, wyszła z Olivką na spacer. – oznajmiłem mu, gdy zaczął się rozglądać. Kiwnął głową na to.

– Ale dobra...może coś więcej mi powiedz. Nie bardzo rozumiem. – odparł, stojąc naprzeciw mnie.

– Chyba zaczyna się domyślać. – wyznałem, na co brunet wyostrzył oczy.

– Ale jak to? Tak się domyśliła, że dwa lata temu straciłeś dziecko? – powiedział to tak nadzwyczajnie, że aż mnie to zabolało. Nigdy nie lubiłem o tym mówić i chłopaki dobrze o tym wiedzieli. Jednak kiedy już o tym rozmawialiśmy to nie nazwaliśmy tego tak dosłownie, zamieniając to po prostu na "przeszłe wydarzenie". – Przepraszam. Nie chciałem. – poklepał mnie po ramieniu.

– Boje się, jak na to zareaguje Rosie. –przyznałem się, chodząc po kuchni w te i we te.

– Ale jak by się mogła domyśleć? Przecież nikt jej tego jakoś nie...

– Nie wiem, Ryan, nie wiem! Znaczy, ugh... Stałem się wobec niej bardzo nadopiekuńczy dopiero, jak zaszła w ciążę, a ja o tym się dowiedziałem. Już nie zliczę ile razy się pokłóciliśmy o to, że jestem strasznie nadwrażliwiony na punkcie jej bezpieczeństwa. Nawet jak weźmie ciężki garnek z ziemniakami to ja już od razu jej to odbieram, bo może coś się jej stać. Ja się po prostu boje, że znowu stracę dziecko, czego nie chce. Nie chce przechodzić przez to drugi raz. – wyjaśniłem, po czym przywaliłem stół, stojący w jadalni.

– I nie będziesz, Harry. Rosie jest kompletnie inna od Bridget, a Bridget inna od Rosie. Twoja dziewczyna jest bardziej odpowiedzialna i dojrzalsza, a przede wszystkim przechodzi przez ten okres drugi raz. Twoja była nigdy taka nie była, w jej głowie były tylko imprezy, alkohol i to, żeby ci się dobrać do rozporka. Była wariatką, mająca na twoim punkcie jakąś obsesje.

– Nie mów o niej, jakby nie żyła. Bo żyje. – ostrzegam go. Uniósł ręce, kiwać głową. – I możesz masz rację, cholera na pewno masz, ale ja i tak inaczej nie umiem. Nadal się boję i to jest silniejsze ode mnie, Ryan.

Taka była prawda. Po mimo, że moja obecna dziewczyna i była dziewczyna to kompletne przeciwieństwa, to ja i tak srałem, gdy Rousie niosła jakieś ciężkie rzeczy, albo robiła jeszcze coś innego, na co nie mogłem patrzeć i przyjmowałem od niej te obowiązki.

Nie mogłem dopuścić do drugiej takiej tragedii. Ja bym tego nie przeżył. Zapadł bym w depresje i najwyraźniej bym się zabił. Nie umiałby inaczej. Kolejnej wyrzuty sumienia, że przecież ja bym mógł jeszcze coś zdziałać, pomoc, zżerały by mnie tak, żebym nie wytrzymał.

– Dzisiaj powiedziała, że jeżeli jest coś ona nie wie, a mnie to trapi, to mam jej to powiedzieć. Ale nie wiem, czy ja będę w stanie mógł jej to wyznać. To było dla mnie okropnym szokiem. – przetarłem oczy, czując, że niechciane łzy mają ochotę spłynąć. Nie mogłem na to pozwolić, muszę być silny.

– Wiesz, że to i tak cię czeka? Od tego nie uciekniesz i Harry, do cholery, to jest twoja dziewczyna, być może niedługo żona, z którą zaraz stworzysz rodzinę. Urodzi wam się dziecko. Nie możesz tego przed nią ukrywać. Musisz jej to powiedzieć. Jeżeli ją kochasz, a na pewno kochasz, to musisz.

***

– Wróciłam! – krzyknęła Rosaline po dwóch godzinach nieobecności, zamykając drzwi.

Nowy: Tajemnica 2 || h.s (second book) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz