Szliśmy do domu w ciszy. Zaczął padać śnieg. W sumie nie ma co się dziwić, niedługo będą święta. Nie jadę na nie do domu, nie opłaca mi się. Baekhyun pewnie też nie. To chyba oznacza, że powinienem przygotować jakąś uroczystą kolację. Chociaż z drugiej strony... Przecież ja nie umiem gotować. To on zawsze robił nam jedzenie. Moje umiejętności ograniczają się do podgrzania jedzenia z paczki. To może restauracja? W sumie nie mam na to kasy, ale może dostanę podwyżkę? Trzeba się dowiedzieć.
- Znalazłem pracę - odezwał się nagle Baekhyun.
- Co? Serio? Jak? Gdzie? - coraz to nowe pytania przychodziły mi do głowy.
- Szukali kucharza w jednej knajpie blisko stacji metra. To na razie tylko na zastępstwo, poprzedni złamał nogę.
- Ale super, gratulacje! Na pewno świetnie się spiszesz - dodałem mu otuchy.
- No właśnie nie jestem taki pewien. Mają w menu kilka pozycji, których nie znam. Wejdźmy jeszcze do sklepu i kupmy potrzebne składniki, bo muszę przećwiczyć je wszystkie.
- Okej - zgodziłem się.
Godzinę później byliśmy w domu, cali obładowani siatkami. Baek potrzebował naprawdę wielu składników do tych swoich dań. Trzy godziny później byłem objedzony, a Byun wciąż gotował coraz to nowe dania. Wszystkie były przepyszne i od razu wychodziły mu idealnie, ale ile można jeść. Właśnie zgłębiałem kolejne zagadnienia na sprawdzian na koniec semestru, w czym również całego roku, kiedy chłopak wszedł z kolejną potrawą.
- Chyba sobie żartujesz - jęknąłem.
- Nie smakuje ci? - zrobił smutną minę.
- To nie tak, po prostu już nie mogę - odwróciłem się na krześle w jego stronę.
- No daaawaaj, jeszcze trochę - wziął pałeczkami kawałek jakiejś dziwnej ryby i podał mi do ust.
- Idź sobie - odtrąciłem jego rękę i z powrotem się odwróciłem.
- Nie ma tak łatwo - powiedział i znów odwrócił krzesło.
- Nie zjem nic więcej - skrzyżowałem ręce.
- Zjesz - Baek usiadł mi na kolanach machając mi przed ustami rybą.
Nie mogłem się odezwać, jeśli nie chciałem by wylądowała w moim żołądku, więc zacząłem spychać Byuna z moich kolan. Drań był bardzo silny, ale w końcu mi się udało. Przyparłem go do ściany i krzyknąłem:
- Nie zjem tego! Jestem przejedzony! Czy ty chcesz żebym dostał niestrawności?
- Od tego nie dostaniesz niestrawności - uśmiechnął się przebiegle.
- Dostanę. Jestem tego pewien bardziej, niż czegokolwiek innego na świecie - odparłem poważnie.
- Jeśli tego nie zjesz, nie upiekę tortu na Wigilię - znów podetknął mi rybę przed twarz.
Ciekawiło mnie, skąd wiedział. Skąd wiedział, co mnie martwi. Nie, przecież nie mógł tego wiedzieć. To przypadek. Przecież nawet mu nie mówiłem, że spędzę z nim Wigilię.
- Skąd wiesz, że spędzę z tobą święta? - też chciałem się trochę podroczyć.
- Jestem tego pewien. To się czuje - ryba była coraz bliżej moich ust.
Nie mogłem więcej się przed tym bronić. Lekko otworzyłem buzię i chwilę później już przeżuwałem słone danie.
- Dobre - skwitowałem - Ale więcej nie zjem.
- Tyle mi wystarczy - powiedział ucieszony Baekhyun.
Prawdziwy diabeł. Wie, jak mnie złamać. Ciekawe, czy z każdym tak robi. Czy Chanyeola też umiał tak urobić. Ej, chwila. Nie powinienem się nad tym zastanawiać. Nie ma sensu zgłębiać tego, co ich łączyło. To nie moja sprawa. Wróciłem do nauki, nie mogłem się jednak skupić. Kiedy uzmysłowiłem sobie, że już nic z tego dzisiaj nie będzie, zacząłem rozmyślać, nad żywo interesującą kwestią. Jak to jest, kogoś mieć. Nigdy nie miałem nikogo bliższego niż przyjaciele. Nie chciałem tego zmieniać, ale... Czy nie czuję się czasem samotny? Niby mam Dahyun, ale to przecież nie to samo. Poza tym ona jest bardzo ładna, na pewno niedługo znajdzie chłopaka. Czy na uczelni nie ma innych fajnych dziewczyn? Niby są, ale... To chyba nie to. Chyba. Ostrożnie wyjrzałem do przedpokoju. Baekhyun wciąż w kuchni. Idealnie. Wziąłem laptopa i usiadłem na łóżku. Czułem się jak dzieciak z podstawówki wpisując w wyszukiwarkę frazę "po czym poznać, że jest się zakochanym". Wyskoczyło mi pełno stronek, na których ludzie radzili innym ludziom, co powinni zrobić i dlaczego. Wciąż czując się jak ostatni kretyn i ignorant, przeczytałem wszystko. Było to bardziej złożone niż się spodziewałem. Wciskając kolejne linki w końcu natrafiłem na wątek, w którym jeden chłopak żalił się, że rodzice go nie akceptują, ponieważ jest homo. Bingo. To coś dla mnie. Może to pomoże mi lepiej zrozumieć sytuację Baeka. Przeczytałem całość, co zajęło mi pełno czasu, ponieważ opinie komentujących były wyjątkowo podzielone. Jedna część, ta mniej liczna, argumentowała za pomocą wielu badań naukowych i tym podobnych, próbując dowieść, że jest to normalne i dodawali chłopakowi otuchy, jednak zostali totalnie zakrzyczeni przez innych, którzy twierdzili, że takie coś jest nie do zaakceptowania w naszym społeczeństwie, pochwalali zachowanie tamtych rodziców i wyrażali zdziwienie, że jeszcze nie wyrzucili syna z domu. Wielu życzyło mu śmierci. Aż zadrżałem. Nikt nie zasługiwał na coś takiego. Kliknąłem pierwszy link z tych, które podawali obrońcy chłopaka. Był po angielsku, ale całe szczęście nieźle umiem ten język, więc zrozumiałem najważniejsze informacje. Otwierałem kolejne strony i czytałem coraz więcej. Gdy zamknąłem laptopa czułem się mądrzejszy o wiele bardziej, niż czułem się kiedykolwiek po nauczeniu się na jakikolwiek test. To jest prawdziwe życie. Okrutne. Większość często się myli, lecz uchodzi im to na sucho, bo jest ich więcej. Oto nasza rzeczywistość. Biedny Baek. Zapewne wiele razy czuł się tak, jak chłopak z postu. Oczy zaszły mi łzami, zrobiło mi się po prostu żal wszystkich takich ludzi. Poszedłem do łazienki, by się uspokoić. Wyszedłem stamtąd po pół godzinie.
- Sehun, co z tobą? Siedziałeś w toalecie strasznie długo. Ryba ci zaszkodziła? - zaniepokoił się Baekhyun.
- Nic mi nie jest - odpowiedziałem.
- Przecież widzę - przechylił głowę na prawą stronę - Co się stało?
- Myślę, że ryba mi zaszkodziła - skłamałem i poszedłem na kanapę, by się położyć.
- Przecież widzę, że nie o to chodzi - Byun złapał mnie za nadgarstek.
- Zostaw mnie - wyszarpnąłem rękę z jego uścisku.
Spojrzał na mnie zatroskany, ale nic nie powiedział. Trochę leżałem na kanapie i poszedłem się umyć. W tym czasie mój nowy współlokator zdążył już rozłożyć nasze łóżko. Położyłem się bez słowa. Baek usiadł nade mną na łóżku.
- Zaśpiewam ci kołysankę - powiedział niespodziewanie.
- Chyba sobie żartujesz - odwróciłem się w jego stronę, gotów zobaczyć jego droczącą się ze mną minę.
Był jednak poważny jak rzadko kiedy i trzymał w rękach gitarę.
- Idę spać - mruknąłem i odwróciłem się na drugi bok, jednocześnie nakładając kołdrę na głowę.
- Okej - powiedział Baek.
Przez chwilę było cicho. Już myślałem, że naprawdę dał sobie spokój, ale wtedy rozbrzmiały ciche dźwięki gitary. To znaczy dla mnie były ciche, bo miałem pościel na głowie. Gdy mężczyzna zaczął śpiewać, powoli zsunąłem ją z twarzy. Słyszałem już dobrze. Każdy dźwięk. Każdy jego oddech. Czułem, jak jego ciało porusza się, gdy zmienia chwyty. Znów byłem zafascynowny tym, jak gra. I tym, co jego muzyka potrafi ze mną zrobić. Gdy byłem mały mama często śpiewała mi do snu, więc znałem wszystkie kołysanki, nawet te mało znane. Ale tej nie, dlatego miałem pewność, że jest to autorskie dzieło Baeka. Poczułem się wyjątkowo, być może jestem jedyną osobą, która kiedykolwiek słyszała ten utwór. Potem już nie myślałem. Zasnąłem.
___________
Myślałam ostatnio nad rozdziałem pisanym z perspektywy Baeka. Co o tym sądzicie? Dobry pomysł, czy jednak zostajemy przy Sehunie?
CZYTASZ
Don't Tell Anybody || Sebaek
FanficW momencie, gdy po raz pierwszy cię zobaczyłem, już byłem przegrany.