Rozdział szósty

154 30 24
                                    

Rano obudził mnie budzik. Jęknąłem i odruchowo sięgnąłem w kierunku szafki, żeby go wyłączyć, ale szukanie telefonu na oślep najwyraźniej nie jest moją dobrą stroną, bo spadł na podłogę.

- Kurwa - przekląłem.

- Masz - ktoś wcisnął mi przedmiot do ręki.

- Dzięki, Baekhyun - odparłem.

- Co? - zdziwił się głos.

Podniosłem powieki. Cholera, co ja odwalam. Przede mną stał Hyojong, mój kolega z roku, który totalnie nie kumał, o co mi chodzi.

- Eh, sorry, zaspany jestem - ziewnąłem - Podaj mi tabletki na gardło.

- Chyba śnisz, sam sobie podaj - prychnął - Przyszedłem tylko dopilnować, żebyś przyszedł na wykłady, symulancie.

- Nie symulowałem - wstałem z łóżka i ruszyłem do kuchni - Naprawdę źle się czułem.

- Zaburzenia zdolności poznawczych obejmujące niepoznawanie przyjaciela są skutkiem choroby? - znowu mi dogryzł, ale tylko się roześmiałem. Zawsze tak ma.

Wziąłem z szafy jakieś ubrania i poszedłem się umyć. Kiedy wróciłem, okazało się, że mój kochany kolega zdążył już spenetrować wnętrze mojej lodówki i zjeść połowę jej zawartości.

- Dzięki, że zostawiłeś chociaż trochę - wyrwałem mu miskę kimbapu i zjadłem to, co jeszcze w niej zostało.

- Też jestem człowiekiem, powinieneś więcej myśleć o bliźnich - marudził.

- Nie jesteś moim bliźnim, mam zaburzenia zdolności poznawczych, nie wiem, kim jesteś - odparłem i wrzuciłem brudne naczynie do zlewu.

Wyprowadziliśmy Vivi na krótki spacer, a następnie oddałem go na przechowanie sąsiadce, która wychodziła z nim na dwór, kiedy mnie nie było przez cały dzień. Wkrótce potem wyszliśmy z domu, a ja w połowie drogi na stację metra zorientowałem się, że zapomniałem tabletek, ale nie mieliśmy już czasu, żeby się wrócić. Metro jak codzień, wypełnione zaspanymi uczniami, studentami i pracownikami. Miłe towarzystwo. Podczas jazdy sprawdziłem, czy Baekhyun nie dzwonił, ale okazało się, że niestety nie. Wyszliśmy z wagonu i skierowaliśmy się do wyjścia z podziemia.

- Sehun, co ty robiłeś te dwa dni? - ktoś walnął mnie z całej siły w plecy.

- Sungwoon, co ty tu robisz? Zazwyczaj spóźniasz się na wszystkie zajęcia. Jestem pod wrażeniem.

 - Pff, coś ty, teraz będę się starał! Zbliża się koniec roku, jakoś trzeba zdać egzaminy - puścił mi oczko.

- I tak nie zdasz.

- Sehun się nade mną znęca, Hyoo, zrób coś! - krzyknął Sungwoon.

Ten jak zwykle nie zainteresował się naszymi kłótniami i poszedł przed siebie, więc pobiegliśmy, by go dogonić.
Przez cały dzień patrzyłem na telefon dosłownie co parę minut. Martwiłem się, że Baek nie dał znaku życia. Ciekawe, gdzie jest i dlaczego się nie odzywa. Aaa, czemu nie zapytałem go o adres, miałem tyle okazji? Nie mogłem przewidzieć, że sprawy przybiorą taki obrót, co nie zmieniało faktu, że obwiniałem się strasznie, trzeba było spytać, gdzie mieszka. Gdy skończył się ostatni wykład, wypadłem z sali z zamiarem odszukania chłopaka. Może znów jest w parku. Albo w tym sklepie, w którym spotkałem go po raz drugi. Nie zwróciłem uwagi na to, że przyjaciele za mną wołali. To się teraz nie liczyło, może kiedyś im wyjaśnię. Ale bez szczegółów. Albo zrobię z Chanyeola dziewczynę. Nie wiedziałem, jak zareagowaliby na to, że znam geja, a w dodatku był on u mnie w domu. Trzeba ich o to kiedyś zapytać - zanotowałem sobie w myślach. Miałem wrażenie, że metro strasznie się wlecze. Stałem w miejscu i nerwowo przebierałem nogami.

Don't Tell Anybody || SebaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz