Obudziłam się o...
18.18!??
Czemu nikt mnie nie obudził no, przecież mam lot do Londynu o 22.30! {Możemy przypuszczać, że tyle godzin spała okej? Xdd - aut} Dobra, zbieram się. Leniwie wstałam, założyłam kapciuszki oczka* po czym skierowałam się do łazienki. Tam przygotowałam kąpiel, przeszłam z powrotem do pokoju, z którego zabrałam ręcznik oraz ubrania. Jestem już spakowana, więc najzwyczajniej w świecie je wyjęłam z walizki. Tym razem padło na kabaretki, błękitne boyfriendy oraz czerwony sweterek, nie zapominając o pudroworóżowej bieliźnie. Kiedy już wszystko ogarnęłam, zanurzyłam się w wodzie {tu nie będę opisywać kąpieli bo to nudne xdd - aut}. Po kąpieli owinęłam się w ręcznik, wzięłam do ręki telefon i puściłam American Kids. Wiem jak to wygląda, słucham własnych piosenek, ale no każą mi dostrzegać choćby najmniejsze błędy w mojej muzyce. Titanic chce abym była perfekcyjna. "Wyszło mi z Melanie, wyjdzie mi też z tobą". Oczywiście chodzi o perfekcyjność muzyki, nie myślcie sobie nic. Skończyłam rozmyślać więc wzięłam się za mycie zębów. Po umyciu i dokładnym wypłukaniu zębów rozczesałam włosy i je wyprostowałam. Zapomniałam dodać, że normalnie na dzień ubieram się jak chcę, na filmiki i teledyski dopiero robią ze mnie jakiegoś klauna. Titanic zajmuje się i moją muzyką i filmikami. Jest moim przyjacielem i menadżerem jednocześnie. No mniejsza o to. Spojrzałam na zegarek. 21.06. Mam jeszcze chwilę. Dobrze, że walizki spakowałam. Ubrałam się. Ponownie sięgnęłam po telefon. Czy naprawdę jestem taka głupia, że wcześniej nie zauważyłam wiadomości? Odczytałam ją. Sinclair. Odpisałam mu, po czym spojrzałam na zegarek. Jak to?! Już jest 22.08?! Szybko wezwałam najdroższego Ubera. Czemu najdroższego? Bo zjawiają się najszybciej a teraz liczył się czas. Zeszłam ze schodów mijając kuchnię i salon. Na stopy nałożyłam Vansy Old Skool koloru granatowego. Po tym przypomniałam sobie, że zapomniałam o najważniejszym - telefon, walizka, portfel oraz dokumenty. Brawo ja! Szybkim krokiem przemierzyłam schody prowadzące na drugie piętro. Gdy już tam byłam, sięgnęłam po CHYBA najdroższą rzecz z mojej szafy. Torebka Chanell. Co jak co, ale była ona moim największym marzeniem. Do torby wrzuciłam kosmetyczkę, telefon, portfel, dokumenty. Zgarnęłam także walizkę. Przeskakiwałam schodki, gdy znalazłam się na dole. Tam rozejrzałam się po salonie sprawdzając czy wzięłam ze sobą wszystko. Kiedy już upewniłam się, że tak, założyłam bomberkę, ponieważ pomimo tego, że jest luty, jest całkiem ciepło. Wyszłam z hotelu zakluczając za sobą drzwi. Wtedy zjawił się Uber. Nie miałam do lotniska zbyt dużo, co było wielkim plusem. Na lotnisku (dzięki prędkości 120km/h, ale to pomińmy) byłam w niecałe 10 minut. Zapłaciłam po czym szybko przeszłam do kontroli, minęłam bramki i stwierdziłam, że warto by było spojrzeć na godzinę. Wyjęłam więc telefon z torby. Na wyświetlaczu widniała 22.30 i właśnie w tym momencie z głośników usłyszałam, że bardzo przepraszają, ale lot zostanie opóźniony o 30 minut z powodu kontroli stanu technicznego samolotu. Jak dla mnie to lepiej. Postanowiłam więc przejść się do Starbucksa, który był na przeciwko lotniska. Droga zajęła mi kilka minut. Gdy znalazłam się w środku zamówiłam Frappuccino.
- Przepraszam, jak podpisać kubek? - spytała kobieta za ladą.
- emmm... Niech pani podpisze "Rose". - zająknęłam się.
- Dobrze. - uśmiechnęła się sztucznie i odeszła podać zamówienie. Spojrzałam na zegar wiszący po prawej stronie. 22.41. Mam czas. Na zamówienie czekałam ok. 5 minut. Podziękowałam, zapłaciłam i w szybkim tempie skierowałam się na lotnisko. Gdy już dotarłam, po raz kolejny spojrzałam na telefon. 22.56. Uff, zdążyłam. Usiadłam na jedną z kilku kanap. Piłam w spokoju kawę przyglądając się innym ludziom. Zabiegani, spoceni, bogaci, szczęśliwi, smutni. Ehh... Mój spokój przerwała informacja z głośników, która powiadomiła o wylocie samolotu do Londynu. Pokierowałam się więc z stronę samolotu. W środku starałam się odprężyć, ponieważ nie przepadam za lotami samolotem. Jednak nie było mi dane, gdyż, iż, ponieważ, bo mój telefon z torby Chanell wydał dźwięk SMS. Boże, znowu!? Mam dèjá vu . To samo co rano, zakłócają mój spokój 😤. Wyjęłam telefon z torebki.Nieznany : Heej
Ja : Cześć?
Nieznany : co tam?
Boże facet, skończ.
Ja : ujdzie a tam?
Nieznany : super, a co robisz?
Ja : No lecę samolotem
Ja : a Ty?Nieznany : siedzę, piszę a gdzie lecisz?
Ja : do Londynu *.* co piszesz?
Niall
I co jej powiem? "Piosenkę, bo nie wiem czy wiesz, ale jestem Niall Horan"?
Ja : a piszę z kolegą :)
Nieznany : uh, przeszkadzam?
Ja : nie no co Ty ;)
Nieznany : jak się nazywasz?
Ja : Niall. Zagramy w 20 pytań?
Nieznany : jasne. Ładne imię, dosyć rzadkie.
Ja : Masz rację :* jak się nazywasz?
Nieznany : emm...
Nieznany : huh, możesz mówić mi Rose. To moje drugie imię.Szczerze, zdziwiła mnie ta wiadomość. Czemu nie chce zdradzić swojego imienia?
Czy chcesz zmienić nazwę kontaktu na " Rose 🌹 " ?
Tak Nie
Rose 🌹 : wyjawisz mi swoje nazwisko?
Ja : nie, wolę nie.
Rose 🌹 : przepraszam Niall, ale korzystanie z telefonu podczas jakiegokolwiek transportu źle na mnie wpływa. Zostało mi około 3 godzin, więc przepraszam, ale zmykam. Dobranoc :)
Ja : dobranoc Rose ;*
Na tę wiadomość nie dostałem odpowiedzi, więc położyłem się na łóżku i zacząłem rozmyślać czemu ta dziewczyna nie chce zdradzić mi swojego imienia? Może to przez przeszłość? Może jest ścigana przez policję i boi się, że ją wydam? Nie no, wątpię. Nie ważne. Przyda mi się sen.
=======================
Jeśli ktoś mi powie, że nie jestem w stanie napisać 5 rozdziałów w ciągu 4 dni, to zabiję chyba hahahahahahhajajahahajajahahah
* - boże idk jak to wyjaśnić, chodzi mi o takie żółte kapcie, na których jest mnóstwo oczu
See you,
xx
CZYTASZ
I Need Ya || nh🍀
Fiksi PenggemarTą cudną okładkę wykonała @perfxhoran zapraszam do niej, ma najlepsze okładki! Jeden SMS. Jedna wiadomość, wniosła do ich życia ogrom zmian. Ona - ma wiele imion. Mawiają na nią Poppy. That Poppy. Zwykła nastolatka? Nie zupełnie... On - dorosły pi...