Rozrywający ból, który mi towarzyszył był tak nieznośny, że w końcu obudziłem się ze snu. Nie mam pojęcia, w którym momencie odleciałem, ale niestety, chyba nadal jestem w świecie żywych.
Obolały otworzyłem oczy. Pierwsze co ujrzałem to sufit, na który padał przytłumiony blask świateł. Zza okna dokładnie słychać było przejeżdżające samochody. Kiedy tylko machina przejechała, światła lamp przemykały przez pokój, w którym się znajdowałem.
Zwróciłem twarz w przeciwną stronę. Nie byłem sam, kilka kroków dalej pod ścianą znajdował się ów nieznajomy. Siedział opierając się o ścianę i smacznie spał. Spojrzałem na siebie.
Obejrzałem się dookoła. Leżałem na materacu przykryty pierzyną i kocem. Przyznaję, poleżałbym jeszcze kilka godzin w takim cieple, ale pora uciekać.
Ostrożnie wymknąłem się z legowiska i wstałem. Moja lewa strona tak cholernie mnie bolała, że nie mogłem ustać.
Jednak coś mi nie pasowało, to nie moje ubranie, jestem czysty... Znowu sprawiłem komuś kłopot swoją osobą....
Zawiesiłem wzrok na chłopaku. Trochę zrobiło mi się go szkoda, bo jednak to on powinien spać na moim miejscu.
Chwyciłem nakrycia i opatuliłem nimi obcego. Korzystając z okazji przyjrzałem mu się z bliska.
Miał długie włosy czarne jak węgiel.... Nie mogłem się oprzeć ich dotknięciu. Pomuskałem palcami końcówki i szybko zabrałem rękę z powrotem.
Coś delikatnie błysnęło. Zmarszczyłem brwi. Źródło mignięcia dochodziło spod czupryny, która całkowicie zakrywała twarz nieznajomego.
Zaciekawiony postanowiłem odgarnąć kilka kosmyków.
Zdziwiony odchyliłem się tak, że prawie upadłem.
Przyczyną mojego zaskoczenia nie były kolczyki na twarzy, zszokował mnie fakt kim jest ta osoba. Nie był to nikt inny niż nowy pracownik sklepu! Czyli... musiałem znajdować się w mieszkaniu. Że też wybrałem sobie takie miejsce.
Po cichu wycofałem się. Na stoliku, pod oknem znajdowała się karteczka, która przykuła moją uwagę. Przybliżyłem się do światła.
Jeśli obudziłbyś się, a ja wciąż spał to proszę zjedz tą drobnostkę, którą przygotowałem. Stoi na stole w kuchni. Pozwoliłem sobie wyprać twoje ubrania i opatrzyć rany.
Woah, niezłe pismo. Wszystko tak ładnie i wyraźnie napisane. Byłem pod wrażeniem.
Zabrałem karteczkę i długopis ze sobą, a następnie bezszelestnie wyszedłem.
Zdezorientowany najwidoczniej znalazłem się w kuchni o czym świadczył blat, lodówka i kuchenka.
Rzeczywiście na stole stała jakaś miseczka. Ciekawe co to.
Utykając zasiadłem i odwinąłem naczynko z folii.
W środku był jeszcze ciepły ryż, trochę warzyw i mięsa. Chwyciłem widelec, który leżał obok i szybko opróżniłem zawartość.
Dziękuję za pyszny posiłek. Wybacz, że nie pozmywałem po sobie, nie chciałem Cię zbudzić. Przepraszam także za kłopot oraz za moje nagłe wyjście. Jestem CI ogromnie wdzięczny za to, że zainteresowałeś się mną na ulicy i mi pomogłeś.
Napisałem niestarannie.
Obejrzałem się za siebie, chciałem upewnić się, że gdzieś w pobliżu jest moje kurtka. Nie było jej tam. Co teraz?
Wróciłem do pisania.
Pożyczam szal, oddam Ci przy okazji
Yuiji Takeda
Dopisałem i owinąłem się jeszcze brudnym materiałem, który na początku mi podarował.
Dyskretnie zamknąłem drzwi. Nie musiał mi przynosić moich rzeczy i tak pewnie mało z nich zostało. A szal mogłem podrzucić właścicielowi sklepu. Chyba właśnie tak zrobię.
Rozejrzałem się. Poznawałem okolicę, budynek, w którym mieszkał znajdował się kilka kroków od sklepu. Tak więc nie musiałem daleko iść.