-Dzięki za wsparcie. - pogłaskał mnie po głowie.
-Nie ma za co. - uśmiechnąłem się.
Staliśmy w ciemnej uliczce.
Śnieg sypał z nieba, jak szalony. Zerwał się też mroźny wiatr.
Zimne zakończenie roku, nie powiem.
-Na mnie już pora. - mruknąłem.
-Pisz, jak potrzebowałbyś czegoś. - jego oczy zaśmiały się.
-Pewnie. - wpatrywałem się w oczy mężczyzny. - Uciekaj do domu. - dodałem.
-Może naprawdę cię podwiozę... - powiedział. - zimno jest.
-Muszę jeszcze coś załatwić, dojdę sam. - poklepałem go po ramieniu, a następnie odszedłem.
Kilka kroków dalej, odwróciłem się na pięcie, by popatrzeć w jego stronę.
Pomachałem radośnie.
-Nie przezięb się! - krzyknąłem i dalej kroczyłem w ciemności.
Na szczęście kierowałem się tylnymi uliczkami, gdzie ruch jest bardzo mały, a raczej go nie ma.
Chciałem jeszcze szybko podskoczyć do Nakady oddać mu jego własność. Obiecałem, że zwrócę do końca roku. Dziś się kończy, a książka chłopaka jest w moich rękach.
Nie poinformowałem go o przyjściu. Miałem zamiar, tylko ją zostawić i zniknąć.
Na zawsze.
Właśnie po końcu roku miałem wyprowadzić się i ulotnić się z mojej okolicy.
Zamyślony, kroczyłem w cienkiej kurtce i pierwszych lepszych tenisówkach po grubej warstwie śniegu. Pewnie będę chory, ale ujrzenie ostatni raz Nakady jest ważniejsze.
O dziwo przywiązałem się do niego. Nie miałem tego w planach. Chciałem uciec od uczucia, którym darzyłem pewną osobę kilka lat temu.
Nie chciałem być ponownie odrzucony. Omijałem bliższe znajomości. Mógłbym źle zrozumieć czyjeś intencje, bądź fatalnie się zakochać.
Dlatego ograniczałem się do dwóch bliskich przyjaciół. Patrycji i Kei'a. Oni doskonale znali moją sytuację i jako jedyni ją rozumieli.
-Hej ty tam! - usłyszałem obcy głos.
Odwróciłem się.
Otoczyła mnie grupka zupełnie nie znanych mi ludzi.
-Co tam masz? - odezwał się jeden z nich.
Wskazał na moją torbę.
-Nic. - mruknąłem.
-Wyskakuj z kasy. - dodał kolejny.
-Nie mam. - odparłem.
Naprawdę nie miałem pieniędzy. Nic nie wziąłem od Aokiego. Po długim czasie zdałem sobie sprawę, że jest moim przyjacielem. Nie mógłbym tego zrobić.
-Naprawdę? Mamy to sprawdzić? - zaśmiał się zbysiol, który stał najbliżej mnie.
W środku miałem, tylko telefon, słuchawki i książkę Nakady. Nic więcej.
-Dawaj! - poczułem szarpnięcie.
-Nie! - krzyknąłem.
Momentalnie pożałowałem, że nie uciekłem.
Ktoś nieźle przywalił mi w tył głowy. Pulsujący ból momentalnie rozszedł się po całej czaszce.
Głucho upadłem na ziemię, kurczowo trzymając się torby.