~* 14 *~

13 3 13
                                    


Pierwszy dzień świąt zapowiadał się prawie tak samo, jak poprzedni.

-Jeśli masz iść się z kimś spotkać, żeby zrobić to dla zabicia czasu to zostań. - powiedział do ucha. - No chyba, że planujesz spędzić święta z Nakadą...

-Nigdzie się dzisiaj nie wybieram. - odpowiedziałem, ciesząc się ciepłem wewnątrz łóżka.

Cholera, dobrze grzał. Mógłby być moim osobistym grzejnikiem.

-To fajnie. - ścisnął mnie mocniej. - Nie idź nigdzie. - poluzował uścisk.

Poczułem, że opiera swoje czoło o mój kark.

Coś tu mi nie pasowało....

-Co miałeś na myśli, kiedy powiedziałeś wczoraj „ostatni raz"? - podkreśliłem dwa końcowe słowa w wypowiedzi.

-Nic takiego... - burknął.

-Mów. - rozkazałem, po czym odwróciłem się, by móc spojrzeć mu w twarz.

Miał dość... dziwny wzrok.

-Coś nie tak? - naprawdę nie miałem pojęcia, co z nim.

-Nic, nic. - uśmiechnął się, a następnie położył czoło na czubku mojej głowy.

-Bo zaraz wyjdę... - zagroziłem, odsuwając się odrobinę.

W mgnieniu oka zablokował mój ruch, zaciskając ramiona na mnie.

-Jak już się zbliżysz do Nakady i będziecie razem to nie będzie takiej okazji, jak ta. - powiedział tak cicho, że ledwo usłyszałem.

-A kto mówi, że się do niego zbliżę... - obraziłem się z lekka.

-Ja mówię. Zbyt dobrze cię znam. - odpowiedział.

Głośno westchnąłem.

-Zakład? - zasugerowałem.

-O? - musnął dłonią o moje górne kręgi.

-Możesz zaproponować coś, jeśli masz pomysł. - dodałem.

Co, pewnie powie „jak nie wyjdzie ci z Nakadą to spróbujesz ze mną". Zawsze jest oryginalny. Już raz tak zrobiłby, gdyby nie fakt, że do zakładu nie doszło.

-Jeśli wygram to... spędzisz ze mną noc. - odparł poważnym tonem.

-Że co? - zdziwiłem się.

-Nie w tym sensie.... Chodzi mi, że gdzieś wyjść. Nie tak, jak ty to robisz z każdym, który ci zaproponuje i ma ochotę. - wytłumaczył.

-Wcale tak nie jest. - zdenerwował mnie.

To nie prawda, że robię to z kim popadnie.

Dziwnie się poczułem, jakbym zaraz miał się rozpłakać. Sprawił mi ogromną przykrość mówiąc takie coś.

-Kiedyś sam mi powiedziałeś, że nie ma dla ciebie znaczenia z kim to robisz. Ważne byś miał z czego żyć, pamiętasz? - wypomniał.

Miał zbyt dobrą pamięć.

Schowałem głowę pomiędzy ramionami mężczyzny. Nie chciałem nic więcej słyszeć na ten temat.

Zmieniłem się.

-Czyli... też mógłbyś to zrobić ze mną. - stwierdził.

Jego palce zjechały niżej, dotykając mojej wystającej kości guzicznej. Druga ręka muskała końcówki moich strasznych włosów.

Kochaj mnieWhere stories live. Discover now