9.

750 42 26
                                    

Oglądając filmy ,czytając artykuły w gazetach o tragicznych śmierciach każdy myśli że to mogło się przydarzyć każdemu a nie jemu samemu. Nikt nie myśli - a może nie chce myśleć , że może i on stanie się bohaterem wiadomości lub znajdzie się na pierwszych stronach gazet. Nikt nie zna dnia ani godziny...

Był deszczowy letni wieczór. Za oknem domu przy ulicy Greenpoint lało jak z cebra. Niska brunetka o piwnych oczach i figurze modelki wyjmowała z lodówki karton mleka. Wypełniła nim szklankę i usiadła na parapecie okna patrząc się jak ludzie pod parasolami próbują uciec jak najszybciej do domów.

 -Lindsay! -usłyszała łagodny krzyk matki- Wyniosłaś śmieci?

 -Mamo zwariowałaś? Czy ty patrzyłaś dzisiaj przez okno?

-Trzeba było zrobić to wtedy kiedy cię o to prosiłam, masz tylko dwa kroki weź parasol i oblecisz szybko.

 -Nie mogę w to uwierzyć. -mruknęła do siebie Lindsay. 5 min później była już pod domem z workiem śmieci w ręce. Ruszyła ku kontenerowi kiedy o mało co nie przewróciła się na czymś co leżało na chodniku. Spojrzała na ziemię. To była jakaś figurka. Dziewczyna wyrzuciła śmieci i wzięła figurkę do ręki. Była wielkości otwartej dłoni, zrobiona chyba z metalu. Przedstawiała jakieś stworzenie w części podobne do człowieka albo raczej do jakiegoś demona. Spoglądał złowrogo na Lindsay. Jakaś siła kazała jej ją zabrać. Następnego dnia Lindsay wracała ze szkoły wraz ze swoją całą paczką: Alex, Kelly, Max i Michelle byli dobrymi przyjaciółmi. W końcu Lindsay odłączyła się od przyjaciół skręcając w swoją drogę pomachała im.

 -Na razie! - krzyknęła machając im, ale oni już jej nie słyszeli, byli pochłonięci rozmową. Lindsay uśmiechnęła się pod nosem i odwróciła i w tym momencie poczuła ogromny ból kiedy rozpędzone auto uderzyło w nią z całej siły, wjeżdżając na chodnik i przyciskając dziewczynę do budynku obok którego szła. Przechodnie mogli usłyszę dźwięk łamanych kości a ci którzy stali blisko niej zostali obryzgani jej krwią. Po Lindsay została tylko krwawa miazga wciśnięta między budynek a samochód.

,,Kierowca tłumaczy się że stracił całkowitą kontrolę nad samochodem, twierdzi że na moment go zaćmiło, 16-letnia Lindsay wracała właśnie ze szkoły kiedy rozpędzony do 70 km/h samochód wjechał w chodnik uderzając w sklep spożywczy miażdżąc po drodze dziewczynę..."

Taki artykuł ukazał się w miejscowej gazecie po kilki dniach. Przyjaciele Lindsay nie mogli , nie chcieli uwierzyć w to co się stało. Najlepsza przyjaciółka Lindsay, Kelly, pomagała jej matce spakować jej rzeczy i posprzątać pokój. Obie się nie odzywały. Kelly nie mogłaby nic powiedzieć przez zaciśnięte gardło, a matka Lindsay nie przestawała płakać.

-Dziękuje ci kochanie że mi pomagasz. -powiedziała w końcu kobieta przełykając łzy- Możesz już iść do domu, chcę zostać sama .

Kelly bez słów już skierowała się do wyjścia kiedy jej wzrok przykuł pewien przedmiot leżący na półce w pokoju Lindsay. Podeszła i wzięła go do ręki. ,,Dziwne -pomyślała - nigdy nie widziałam u niej takiej figurki" i wtedy poczuła jakby jakaś niewidzialna siła kazała jej zabrać ów przedmiot, coś kazało jej schować go do kieszeni bluzy i ...wyjść. Kelly machinalnie zabrała ze sobą figurkę, jakby ktoś inny poruszał jej rękoma a nie ona sama. W ten weekend miał się odbyć pogrzeb Lindsay. Kelly przygotowała się ale miała jeszcze dużo czasu, wiec postanowiła pomóc ojcu który szperał przy telewizorze.

 -Kochanie idź do piwnicy i przynieś moją skrzynkę na narzędzia-powiedział mężczyzna-

-Dobrze tato -powiedziała tak cicho że pewnie nawet jej nie usłyszał. Zeszła schodami do ciemnej piwnicy , znalazła włącznik światła, który jednak nie działał. Wróciła się do pokoju i po latarkę i zeszła po schodach. Kucnęła pod szafką w której jej tata trzymał narzędzia i zaczęła szukać skrzynki przebierając wszystkie rupiecie rękami a latarkę trzymając w ustach. Kiedy znalazła to czego szukała wzięła ją do rąk wciąż trzymając latarkę w ustach, niestety potknęła się o kabel, który pociągnął za sobą szafkę, która przewróciła się na Kelly, ta upadla twarzą na ziemię, pod ciężarem szafki z taką siłą że latarka którą cały czas trzymała w ustach została wciśnięta do gardła dziewczyny przebijając jej czaszkę na wylot. Ojciec który usłyszał hałas zbiegł do piwnicy ,bez trudu zapalając światło, i zastał swoją córkę leżącą na ziemi w kałuży krwi przygniecioną szafką.

Straszne historieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz