Wtedy usłyszałam kroki...
(Cześc. Powracam i dziękuje za cierpliwosc. Wiem że żadko sie coś pokazuje, ale prywatnie tworzę coś dużego. To lecimy do Łucji.)
Zbliżały się z obu stron. Pisnęłam cichutko i wtedy jedne z nich umilkły lecz dugie nadal się zbliżały. Wtedy z lasu wynurzyła się bardzo dziwna postać. Była ode mnie trochę wyższa. Od pasa w górę przypominała człowieka lecz od pasa w dół zamiast nóg miała koźle nogi i kopyta. Miał piękną czarną sierść i ogon elegancko powieszony przez trzymającą złożony parasol rękę. Na szyi miał piękny czerwony wełniany szalik. Pisnęłam raz jeszcze i schowałam się za latarnie. To coś było tak samo wystraszone. Po chwili wydukało jednak
-Dobry wieczór-rzekło gdyż był środek nocy.
-Dobry wieczór-odparłam zaskoczona-jeśli mogę spytać to czym pan jest?
-No faunem oczywiście. Ty zato moja droga kim jesteś?
-Jak to? Jestem dziewczynką.
-To znaczy, że wywodzisz się z plemienia ludzi?-dopytywał faun
-No tak-odparłam bardzo zdziwiona tą sytuacją.
-Gdzie moje maniery. Mam na imię się Tumnus.
-Miło mi cię poznać. Nazywam się Łucja Pevensie.
-Jeśli mogę spytać jak się znalazłaś w Narnii.
-Narnia?-odparłam zaskoczona-A cóż to takiego.
-Przecież znajdujemy się w kraju, który tak się nazywa. Wszystko co leży między Latarnią a zamnkiem Ker-Paravel na wschodnim morzem to wszystko to Narnia.-i jakby po krótkim namyśle dodał-Czy mogę zaprosić cie na herbatkę?
-Ja już chyba muszę wracać.
-Ależ to kilka kroków z tąd. W kominku płonie ogień. Są grzanki, i sardynki, i ciasto.
-Jak ma Pan sardynki to może jednak dam się skusić. Ale tylko na chwilkę.
Dotarcie do mieszkania fauna zajęło nam dosłownie chwilkę. Dostałam tam jajka na miękko potem sardynki na grzankach i jeszcze grzanki z miodem a na koniec ciastko z lukrem. Fau opowiadał w tym czasie o zabawach w świetle księżyca, o gonitwach za mlecznobiałym jelonkiem, który może spełniv każde życzenie o ile da się radę go schwytac. O biesiadach z dzikimi Czerwonymi Karłami i o wyprawach po skarby ukryte w głębokich kopalniach i jaskiniach. Swoje dywagowania zakończył stwierdzeniem:
-Gdyby tylko nie było tej wiecznej zimy.
Gdy to powiedział wyjął dziwny instrument i zaczął grac. Zasłuchałam się w melodię. Chciało mi się jednocześnie płakać i śmiać, tańczyć i spać. Nagle usłyszałam ryk. Był to ryk lwa. Natychmiast sie rozbudzilam i zerwałam na równe nogi i wtedy rozległo się łomotanie w drzwi. Popatrzyłam przerażona na pana Tumnusa, lecz on wydawał sie jeszcze bardziej przerażony.
-Kto to może na Aslana byc-mruczał do siebie otwierając drzwi.
-Tylko mi tu mojego ojca nie wzywaj-rzekła stojąca w drzwiach piękna dziewczyna-Witaj Łucjo.
-Skąd znasz moje imie?
-Sama cie zciągnęłam do Narni więc wiem. Wiem też że Jadis to nie ucieszy.
-Kto to Jadis?-zdziwiłam się
-Iris-
Łucja nie miała pojęcia o Czarownicy wiec opowiedziałam jej swoją historię, oraz powiedziałam jej, że Jadis kazała sprowadzić do siebie ludzkie dzieci. Wyszłyśmy przed dom fauna i zmieniłam się w lwiczję. Łucja wsiadła na mój grzbiet. Wioząc ją w stronę Latarni i szafy opowiedziałam jej o proroctwie. Razem weszłyśmy do szafy a ja stałam sie widzialna tylko dla niej.500 słów
Powróciłam choć na chwile. Jeszcze raz przepraszam że nic nie dodaje.
Mam pomysł żeby zrobić pytania do bohaterów. Jeśli chcecie to piszcie.
CZYTASZ
Córka Aslana //Edmund
FanfictionDziedziczka Wielkiego Lwa Nazywam się Iris i jestem sierotą, lecz przez pewne pierścionki okazało się, że moje życie rozpoczęło się w zupełnie innym świecie. Opowiem wam o wielkiej przygodzie w Narnii. O Wielkim ojcu i o niespodziewanych miłościac...