-To co robimy?- spytałem
-Wracamy do domu-powiedziała Zuza.
-Wręcz przeciwnie -zaprzeczyła Łusia -my mu pomożemy. Prawda Iris?
-Oczywiście kochana. Najpierw odwiedzimy Bobry. Chcesz na mnie jechac?
-Jeśli nie sprawię tym kłopotu.-Odpowiedziała Łucja.
-Jasne że nie -zaśmiała sie Iris i zmieniła się w lwa. Starsze rodzenstwo odskoczyło od niej jak oparzone a Piotrek dodatkowo pociągnął mnie za sobą. Łucja zato podeszła pewnym krokiem do lwiczki i na nią wsiadła. Wyrwałem się przerażonemu bratu i podszedłem do dziewczyn.
-Chodźcie cykory -rzuciłem przez ramię. -Idziemy? -spytałem Iris
-Jasne - odparła i powoli ruszyła w drogę. Bez wahania poszedłem za nią. Zuza i Piotrek zaczęli się kłucić. Iris ryknęła i oni już bez oporów ruszyli za nami. Po 15 minutach marszu natknęliśmy się na chatkę Bobrów.
-Dzień dobry państwu, ale mamy gości -powiedziala Iris gdy Łucja schodziła z jej grzbietu. Z domku wyszły dwa bobry. Samica powiedziala (co mnie mocno zdziwiło):
-Iris! Mogłaś mnie ostrzec. Ja taka poczochrana. Mogłabym się przygotować.
-Chyba tydzień byś potrzebowała aby się wyrobić -odparł Pan Bubr -Wejdźcie wasze wysokości. Nie marźnijcie na mrozie. Uwaga na głowy.
-Wasze wysokości!? -zdiwiło się starsze rodzeństwo. Wraz z Łucją zaczęliśmy się śmiać. Weszliśmy za nimi do domku. Zostaliśmy poczęstowani pysznym obiadkiem. Ja jednak nie mogłem nic przełknąć. Bardzo się bałem konsekwencji mojej rozmowy z Jadis. Wiedziałem, że jestem bezpieczny przy Iris, ale z drugiej strony miałem ochotę uciec z tego domku. Iris chyba wyczuła moją rozterkę, bo złapała mnie pod stołem za rękę. Od razu poczółem się lepiej. Wtedy odezwała się Zuza.
-Przepraszam ale my się zasiedzieliśmy. Musimy już wracać
-Nie możemy -zaprzeczyła Łusia -musimy ratować pana Tumnusa.
-Dokładnie. I jeszcze przepowiednia -wtrąciłem -nie pozwól im Iris.
-To ich wybór. Ale widzę że dwójkę władców już mamy. Mimo iż młodsi to mądrzejsi.
-Wypraszam sobie -warknęli jednocześnie Piotr i Zuza, po czym ta druga dodała -zostajemy.
-I super. -skwitowała z przekonsem Iris.
Popatrzyłem na nią zaskoczony. Musiała wiedzieć, że starsze rodzeństwo zareaguje zazdrością. Jednak dzięki temu cała rodzinka postanowiła zostać.
-A o jakiej ty przepowiedni mówiłeś Edek? -spytał Piotr.
-Bobry niech powiedzą -powiedziała Iris
Pan Bóbr wspiął dumnie pierś i wyrecytowałGdy w Ker-Paravelu zasiądą na tronie
Dzieci człowiecze a każde w koronie
Złotego świata zostanie zgładzony.-Jest jeszcze taka -wtrąciła się do rozmowy pani Bobrowa
Kiedy Lwa zabłysną kły
Pryśnie czar zimy zły
A gdy grzywą wstrząśnie
Da początek wiośnie.-Widzę, że dobrze znacie przepowiednię. Jestem dumna. Teraz mi wybaczcie. Ja muszę udać się do ojca, lecz was już ścigają. Biała Czarownica wie gdzie jesteście, uciekajcie.
Wtedy usłyszeliśmy wycie wilków.
-Uciekajmy -powiedziała roztropnie Pani Bobrowa, a Iris zmieniła się w lwiczkę i wypadła z domku. Uciekliśmy przez tylne wyjście i chwilę poszliśmy ciemnym tunelem. Gdy wyszliśmy zobaczyliśmy niewielkiego, rudego lisa.
-Witajcie wasze wysokości- powiedział- chyba powinniście się ukryć.- dodał. Wilki były już w tunelu. Wzięliśmy się wszyscy na drzewo. Wtedy z tunelu wypadło wojsko królowej. Przewodził im Maugrim. Lis, który został na dole, skierował ich w zupełnie inną stronę, niż do Kamiennego Stołu, gdzie miał czekać na nas Aslan. Zjedliśmy co nieco, pożegnaliśmy się z liskiem i ruszyliśmy ku ojcu Iris. W pewnym momencie usłyszeliśmy za sobą dźwięk dzwonków. Biegliśmy na oślep w stronę lasu myśląc że goni nasz Czarownica. Ukryliśmy się w małej jamce pod drogą. Wszystko po chwili ucichło. Dzwonki i nasze oddechy były tak samo niesłyszalne. Pan Bóbr wyszedł sprawdzić co się dzieje i po chwili wrócił strasząc nas wszystkich.
-Wychodźcie, wychodźcie. To nie JEJ sanie. Mam nadzieję, że byliście grzeczni.
Gdy wzięliśmy się na drogę naszym oczom ukazał się otyły mężczyzna ubrany w czerwień z długą białą brodą.
-Wesołych Świąt!-wykrzyknęła Łucja do Świętego Mikołaja.
-Będą wesołe -zapewnił -nie było mnie tyle lat, że trochę prezentów się nazbierało. Po pierwsze Państwo Bobrowie znajdą swoje prezenty w domu, jak wrócą. Teraz Łucjo.
- Tak? -spytała trochę wystraszona.
-Dla ciebie jest wyciąg z Ogniokrzewu, inaczej Ognistego Kwiatu. Jedna jego kropla uleczy każdą ranę, ale pamiętaj, że nie przywróci życia. Weź jeszcze ten sztylet, ale używaj go z rozsądkiem.
-Dziękuję -powiedziała i z nabożną czcią wzięła swój prezent.
-Zuzanno -zawołał siostrę Mikołaj -dla ciebie mam łuk i strzały -a gdy dziewczyna podziękowała dodał -ufaj temu łukowi, a nietrudno będzie ci trafić. I jeszcze weź ten róg. Zgadnij w niego, a gdziekolwiek będziesz nadejdzie pomoc. Edmundzie.
-Ja? -spytałem zaskoczony.
- Tak ty. -zapewnił mnie mężczyzna. -Uwolniłeś się spod względów Czarownicy. Mam dla ciebie ubranie, które zmienia swój wygląd. Będzie zawsze dobrze wyglądać i będzie ci w nim ciepło niezależnie od pogody. A oto pierścień, który w razie największej potrzeby wezwie osobę najbliższą i w przestrzeni i twojemu sercu.
-Dziękuję bardzo -podziękowała i odszedłem za drzewa, żeby się przebrać. Gdy wróciłem do rodzeństwa Mikołaj mówił:
-Pamiętajcie to narzędzia nie zabawki. I Edmundzie mam dla ciebie miecz i tarczę podobne do tych Piotra, tylko że tobie nie potrzebna do tego zbroja.
Przyjąłem to wszystko z wdzięcznością. Nagle usłyszeliśmy głos.
-A dla mnie coś masz stary druchu?
-Oczywiście Iris. -odparł Mikołaj -gałąź z tego drzewa to ci dam.
Na ziemię na ogromnych skrzydłach zleciala dziewszyna we własnej osobie.
-To co tam dla mnie masz. Byłam grzeczną dziewczynką.
-Po pierwsze sztylet i saksę(rodzaj moznego sztyletu. Moze blokować nawet uderzenia miecza)a po drugie takie ubranie jakie ma Edmund.
-Dzieki -odparła dziewczyna i szybko przebrała się wśród drzew. -Chodźmy już. Ojciec czeka.
-Nogi mnie bolą -zaprotestowała Łusia. Żeby temu zaradzić Iris zmieniła się w pieknego, białego jednorozca i wrzuciliśmy na niego moją siostrę. Ruszyliśmy przy jej bokach. Wszędzie po drodze widać było, że wraca wiosna. Słychać było ptaki i widac było łąki pełne kwiatów. Gdy zatrzymaliśmy się na postój, dziewczyny zaczęły robić wianki, a ja z Piotrem postanowiliśmy poćwiczyć walkę na miecze. Nagle między nasze ostrza wszedł sztylet.
-Walczcie ze mną -powiedziała Iris -Dawno nie ćwiczyłam.
-A nie zrobimy ci krzywdy? -spytał rozsądnie Piotrek.
-Prędzej ja zrobię wam. -skwitowała dziewczyna -No dalej. Spróbujcie mnie chociaż dotknąć.
Zaczęliśmy atakować, lecz przez pół godziny walki nie udało się jej nawet dotknąć. Zawsze umykała lub blokowała ostrzem sztyletu nasze ataki. Nagle uśmiechnęła się i chwilę później i Piotr, i ja poczuliśmy dotknięcie ostrza na naszych szyjach, a miecze były gdzieś odrzucone. Patrzylismy na nią ze szczerym podziwem.
Zabrała ona ostrza.
-Weźcie miecze i zjedzmy coś. Brawo. Nieźle wam szło.
Byłem bardzo z siebie zadowolony. Śniadanie było wyśmienite. Iris znała wiele jadalnych owoców lasu. Upolowała też niemego królika. Gdy już się najedliśmy ruszyliśmy dalej. Po jakimś czasie dotarliśmy do obozu Aslana. Tam Łucja zaskoczyła z Iris na ktorej wciąż jechała, a ta pod potacią lwiczki zbiegła na złamanie karku w stronę ojca. Przewrócili się na trawę i zaczęli się lizać. Dziewczyna cieszyła się jak małe dziecko. Wokoło nich zebrały się nimfy wodne i leśne oraz cztery wielkie, szlachetne centaury. Patrzyły one zdegustowane na te oznaki czułości ze strony Wielkiego Lwa. Dzieki Iris Aslan przestał wydawac mi sie groźny. Podeszliśmy do nich w dół. Wtedy doszły do nas jeszcze prawdziwy jednorożec, byk z głową mężczyzny, pelikan, orzeł, wielki pies i wiele innych zwierząt i dziwacznych stworów.
-Przyszlismy Aslanie -rzekł Piotrek
-Witaj Piotrze, synu Adama i ty Edmundzie. Witajcie Zuzanno i Łucjo, córki Ewy. Witajcie i wy Bobrowie. -odrzekł Aslan głębokim i bigatym głosem -dziekuje ci córko, że ich bezpiecznie przyprowadziłaś.----------------------------------------------------------------
1188 słów. Powracam po przerwie i oto dla was nowy rozdzialik.
~WaszaRaven
CZYTASZ
Córka Aslana //Edmund
FanfictionDziedziczka Wielkiego Lwa Nazywam się Iris i jestem sierotą, lecz przez pewne pierścionki okazało się, że moje życie rozpoczęło się w zupełnie innym świecie. Opowiem wam o wielkiej przygodzie w Narnii. O Wielkim ojcu i o niespodziewanych miłościac...