Część 18

227 4 0
                                    

Pov.Edmund

-A teraz musimy się naradzić -powiedział Piotrek -Aslan i dziewczyny są gdzieś w pobliżu. Nie wiemy, kiedy Lew zacznie działać. Trudno to w ogóle przewidzieć. Tymczasem musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy. Mówisz Kaspianie, że nasze siły są za małe ,aby stawić czoła Mirazowi w otwartej bitwie?
-Obawiam się, że nie mamy szans, miłościwy panie.
-A więc dobrze -powiedziałem -przekażemy mu wyzwanie na pojedynek.
-Dokladnie o tym pomyślałem braciszku. -poparł mnie Piotr.
-Pozwól mi coś powiedzieć, panie -odezwał się borsuk, który siedzial blisko Piotrka i przez cały czas nie spuszczał z niego oka. -Czy on wogóle przyjmie wyzwanie, nawet od Ciebie? Przecież wie, że nie mamy szans.
-Prawdopodobnie nie przyjmie -odparłem -ale jakaś szansa zawsze jest. A nawet jeśli odmówi to zyskamy na czasie wymieniając między sobą poselstwa, zastanawiając się nad odpowiedzią i tak dalej. A w tym czasie Aslan i Iris może coś zrobią.
-Trzeba wysłać posłów z wyzwaniem. Trzeba je napisać od razu. Doktorze Korneliuszu, czy masz atrament, pióro i pergamin?
-Uczony nigdy się z nimi nie rozstaje, wasza wysokość.
-Świetnie, a więc bedę dyktował. Liczę na twoją pomoc Edek.
-Jasne.
"Piotr, z woli Aslana, z wyboru, mocą prawa i mocą swego zwyciestwa. Król Najwyższy nad wszystkimi któlami Narnii, Cesarz Samotnych Wysp i Pan na Ker-Paravelu, Mirazowi...
-Jeszcze Kawaler Szlachetnego Orderu Lwa -wtrąciłem.
-Tak, jasne
Mirazowi, synowi Kaspiana Ósmego, w swoim czasie Wielkiemu Opiekunowi Narnii, a teraz pretendentowi do tronu Narnii, śle pozdrowienia"
-Jak to narazie wyglada Edek
-Jest dobrze.
-A więc od nowego wiersza:
"Pragnąc powstrzymać dalszy rozlew krwi i uchronić kraj od wszystkich klęsk i niewygód, niechybnie czekających na nasze królestwo Narnii, gdyby rozgorzał jeszcze bardziej płomień rozpoczetej już wojny, zechcielibyśmy podnieść nasze królewskie ramię w obronie naszego wiernego i umiłowanego Kaspiana i w uczciwym, zgodnym z rycerskim obyczajem pojedynku z Waszą Wielmożnością wykazać, iż rzeczony Kaspian jest prawowitym królem Narnii, tak na mocy nasej łaski, jak i na mocy praw Telmarów, natomiast Wasza Wielmożność jest winien podwójnej zdrawdy, tak przez zagarnięcie tronu Narnii nalerzącego się rzeczonemu Kaspianowi, jako i przez najbardziej odrażający...
-I nieludzki -wtrąciłem
-Tak dokładnie... krwawy mord dokonany na Waszym szlachetnym panie, bracie i królu Kaspianie, Dziewiątym tego imienia. Dlatego też, będąc głęboko poruszeni w sercu naszym tymi niegodziwościami, wyzywamy Waszą Wielmożność na świętą walkę, jeden przeciw jednemu, i przesyłamy Wam ten list rękoma naszego umiłowanego i królewskiego brata Edmunda, niegdyś posłusznego nam Króla Narnii, Księcia Latarniowego Pustkowia i Margrabia Zachodniej Marchii, Kawalera Szlachetnego Orderu Stołu, któremu również udzielamy wszelkich pełnomocnictw do ustalenia z Waszą Wielmożnością warunków rzeczonego pojedynku.
Dan w naszej Kwaterze w Kopcu Aslana, W dwunastego dnia miesiąca Ziemi w pierwszym roku panowania Kaspiana Dziesiąteo, prawdziwego Króla Narnii"
-To powinno wystarczyć -dodał Piotr, biorąc głęboki oddech -A teraz musimy wybrać jeszcze dwóch, aby toważyszyli tobie bracie w poselstwie. Myślę, że jednym z nich powinien być olbrzym.
-Ale on... on nie jest zbyt mądry- powiedział Kaspian
-Wiem o tym -przerwał mu Piotrek  -Ale każdy olbrzym zawsze sprawia duże wrażenie, jeśli tylko zachowuje się spokojnie. I trzeba go podnieść na duchu, bo inaczej będziemy mieć powódź. Kto drugi?
-Jeżeli chcesz kogoś, kto może zabić samym spojrzeniem -wtrącił się Zuchon -to Ryczypisk byłby najlepszy.
-Z tego co o nim słyszałem to z pewnością -powiedział Piotr, krztusząc się ze śmiechu -ale jestbzbyt mały, nie zobaczą go.
-A więc wyślij Gromojara, mój panie -powiedział Truflogon -Nikt jeszcze nie śmiał się z centaura.
W godzinę później idąc do obozu Telmarów zobaczyłem z daleka dwóch możnych dowódców armii Miraza. Byli to Hrabia Podlizar i Sobiepan. Widać było, że zastanawiają się kim jestem. Zakładam, że moi szkolni koledzy także by mnie nie rozpoznali. Oddech Aslana umie zdziałać cuda.
Gdy dotarliśmy do namiotu Miraza i doręczyłem list uraczono nas winem i ciastkami. Zobaczyłem Podlizara i Sobiepana, gdy zostali wezwani do Miraza. Słyszałem jak go sprytnie podpuszczali tak, aby przyjął rzucone mu wyzwanie. Nagle Miraz wypadł z namiotu cały czerwony i wrzasnął:
-Przyjmuję to głupie wyzwanie. Módl się, żeby twój brat był dobrym szermierzem.
Spokojnie wstałem i jeszcze spokojniej odparłem:
-Owszem. Jest dobry. -rzeklem jeszcze bardziej denerwując Telmara i wraz z Gromojarem i Świdrogrzmotem wróciłem do Kopca. Wszystkich ucieszył taki obrót sprawy. Wraz z jednym z dowódców Miraza wytyczyliśmy szranki i odgradzaliśmy je liniami. Każdy miał wyznaczyć po trzech mistrzów turnieju.
-Wasze wysokości, wasze wysokości... -usłyszeliśmy z Piotrkiem i za nami zobaczyliśmy najstarszego z Trzech Brzuchatych Niedźwiedzi. -Jeżeli wasze wysokości pozwolą, to się przedstawię. Jestem niedźwiedź.
-To nie ulega wątpliwości. -odparłem.
-W dodatku z pewnością dobry niedźwiedź -dodał Piotr
-Tak. I my, niedźwiedzie, zawsze mieliśmy prawo wystawiania jednego z mistrzów turnieju.
-To wasze prawo -powiedział Piotrek -Tak więc mianuję cię jednym z mistrzów turnieju, ale musisz pamiętać, żeby nie ssać łapy w szrankach.
-Ależ, miłościwy panie...-zamruczał niedźwiedź z wyrzutem w głosie.
-A co robisz w tej chwili? -spytałem ze śmiechem. Niedźwiedź szybko wyjął pazury z pyska i udawał, że niczego nie słyszał.
-Panie! -odezwał się cienki głosik gdzieś z trawy.
-Acg! Ryczypisk! -zawołałem
-Panie. Oddałem życie na twoje rozkazy, ale mój honor należy do mnie. Proszę, abyś raczył mianować mnie mistrzem turnieju.
-Obawiam się, że to niemożliwe -powiedział Piotr z powagą -Niestety, niektórzy ludzie boją się myszy...
-Zauważyłem to.
-... i byłoby nie bardzo uczciwie wobec Miraza, gdybyśmy postawili w zasięgu jego wzroku kogoś, kto mógłby obniżyć próg jego odwagi.
-Wasza Królewska Mość jest zwierciadłem rycerskiego honoru. -powiedział zachwycony Ryczypisk -Cieszę się, że mamy wspólne zdanie w tej sprawie.
-Nasz poczciwy olbrzym, niedźwiedź i  centaur Gromojar bedą naszymi mistrzami turnieju. Pojedynek zacznie się o drugiej po południu. Obiad w samo południe -zakomunikowałem i juz do samego brata dodałem-mam nadzieję, ze wszystko jest dobrze. W sensie, czy dasz radę go zwycieżyć?
-Bedziemy walczyć właśnie po to aby sie o tym przekonać. -odparł mi brat.

================================================================
Witamy kolejny rozdzialik (955słów) Przepraszam, że dodaję tak nieregularnie.

~WaszaRaven

Córka Aslana //Edmund Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz