Pov. Iris
Panowali sprawiedliwie wiele lat. Pewnego dnia Aslan rzekł do mnie.
-Muszą odejść
-Wiem -odparłam.
Zmieniłam się w białego jekonka i zawiodłam władców pod latarnię. Udało im się wrócić do domu.
-Idź z nimi -rzekł Aslan. Podskoczyłam szczęśliwa, a przechodząc przez szafę zamknęłam za sobą przejście. Parę dni przed końcem wakacji Aslan wezwał mnie z powrotem do Narnii. Rządzili nią Telmarowie. Udawałam tam siostrę bliźniaczkę Kaspiana.
Pov. Łucja
Gdy zniknęła Iris wszystkim zrobiło się jakoś tam smutno. Siedzieliśmy przygnębieni na ławce z kąd mieliśmy pojechać do szkoły. Nagle poczułam jak coś zaczęło mnie ciągnąć w przód. Wstałam z ławki i po chwili zrobiło to też moje rodzeństwo. Złapaliśmy się za ręce i wszystko zniknęło. Znaleźliśmy się w jakimś gąszczu. Wyzzliśmy z niego na otwartą przestrzeń i zobaczyliśmy piękną dziewczynę pluskającą się w wodzie. Odwróciła się w naszą stronę i uśmiechnęła się. To była Iris. Podbiegłam do niej i mocno uściskałam ją.
-Co słychać w Narni? -spytał jak zawsze praktyczny Piotek.
-Ogólnie to po trochu nuda. Chodźcie. Wiem gdzie jest woda pitna i cos do jedzenia. Jesteśmy na wyspie. -odparła Iris.
Ruszyliśmy za nią w głąb wyspy. Najpierw zobaczyliśmy jedną jabłoń, a potem cały sad. Następnie znaleźliśmy się pod murem. Gdy go przekroczyliśmy znaleźliśmy się na otwartej przestrzeni. Była tam także studnia. Obok niej znaleźliśmy złotego konika od zestawu szachów z rubinowymi o oczami, a dokładniej jednym. Nagle Iris rozwiała się w piękną mgiełkę. Razem znaleźliśmy zejście do skarbca. Zrozumieliśmy, że jesteśmy w Ker-Paravelu. Wzięliśmy podarki otrzymane od Świetego Mikołaja, a Edek ubrał swój strój. Gdy wyszliśmy ze sjarbce zasnęliśmy na niewygodnej ziemi.
Następnego dnia zjedliśmy jabłka ma śniadanie i podstanowiliśmy wydostać się z wyspy. Takim sposobem spotkaliśmy Karła Zuchona, zdobyliśmy łódkę i trochę ryb. Gdy zjedlismy drugie śniadanie karzeł zaczął opowieść.
[Raven]-Opowiadał on o przygodach księcia Kaspiana i księżniczki Elizabeth czyli Iris. Nam zaś o tym opowie Iris.
Pov. Iris
Gdy przeniosłam się na dwór Miraza, czyli wuja Kaspiana, bardzo szybko, trochę z pomocą magii, wmówiłam im że jestem siostrą bliźniaczką Kaspiana. Nazwałam się Elizabeth. Niania opowiadała nam niestworzone historie o moich czasach w Narnii. Musiałam się nieźle powstrzymywać, by jej wciąż nie poprawiać. Potem Miraz się o tym dowiedział i ją zwolnił. Na jej miejsce zatrudnił nizutkiego i grubiutkiego nauczyciela z długą siwą brodą. Nazywał się Doktor Kornelius. Nie dało się go nie lubić. Uczył nas historii, gramatyki, astronomii i innych zwykłych przedmiotów. Pewnego dnia zabrał nas on na szczyt Wielkiej Wieży. Zaczął nam opowiadać o Starej Narnii, lecz tym razem prawdę. Gdy wspomniał mnie samą, jako tą która porzuciła Narnijczyków, rozpłakałam się.
-Co się stało duszyczko -spytał zatroskany profesor.
-Przepraszam Aslanie, tato -powiedziałam i zrzuciłam maguczną powłokę. Stanęłam przed "bratem" i nauczycielem jako Iris.
-Kim jesteś? -wyjąkał Kas.
-Moja Pani -rzekł za to Kornelius klękając. Podeszlam szybko do niego i go podniosłam z kolan. Serdecznie się zaśmiałam, rozwinęłam moje skrzydła i wzleciałam w powietrze. Zatoczyłam parę kółek i wróciłam. Usiadłam na brzegu wieży. Zaczęłam opowiadać o Aslanie i o powstaniu Narnii. Gdy nadszedł czas powrotu zmienilam się znów w nudną księżniczkę Elizabeth. Wróciliśmy do swoich komnat. Od tego czasu stało się naszą rutyną chodzenie na "lekcje astronomii" i historii. Doktor był pół karłem. Wiedział wiele o Narnii, lecz nie wszystko.
Po paru latach królowa zachorowała. W środku nocy zakradłam się do jej komnaty i czarami sprawdziłam co jej jest. Okazało się, że jest w ciąży i spodziewa się SYNA. Poinformowałam o tym Korneliusa. Już w prawdziwej postaci poszliśmy obudzić Kaspiana. Zabraliśmy jedzenie z sąsiedniej sali. Zostałam w pokoju chłopaka i stworzyłam iluzoryczną jego wersję spokojnie śpiącą w łóżku. Podobna leżała w moim łóżku. Królowa urodzi tej nocy syna, tego byłam pewna. To oznaczało że Kas jest zagrożeniem dla Miraza. Dogoniłam "brata" i nauczyciela pod bramą. Czekał tam już na niego jego koń.
-A ty? -zdziwił się Kaspian.
-Dogonię cię. -obiecałam
Profesor dał Kaspianowi róg Zuzanny. Chłopak wskoczył na konia, a ja zmieniłam sie w lwiczkę. Zniknęły też dwie zjawy. Gdy Kaspian zniknął już w lesie goniony przez kilku żołnierzy, ja paroma susami znalazlam się przy bramie głównej. Ryknęłam najgłośniej jak potrafiłam i ruszyłam powoli do bramy zamku. Wyszedł z niego Miraz wraz z Sobiepanem i generałem Glozel. Przerażeni patrzyli na lwicę, którą nie raniły strzały.
-Chcę rozmawiać z lordem Mirazem. Nie zelaatakuję jeśli nie zostanę zaatakowana. Przysiegam na mojego ojca. Przysięgam na Aslana.
Gdy to powiedziałam zmieniłam się w Iris i uniosłam się na skrzydłach ponad ziemię. Lord podszedł do mnie z obnażonym mieczem i chyba wszystkimi wojownikami jakich znalazł. Zaczęłam się śmiać.
-Skoroś taki tchórz to posłuchaj otoczony ludźmi. NIGDY nie będziesz królem. NIGDY nie zastąpisz swojego brata którego zamordowałeś dla władzy. I obiecuję ci, że nigdy nie dopadniesz Kaspiana na moim terenie. A teraz powzwólcie, że odejdę.
Wzbiłam się w powietrze i poleciałam za "bratem". Znalazłam go u Nigabryka i Truflogona. Rozpoznali mnie jako Iris. Chwilę pogawędziłam z nimi. Ruszyłam potem przekazać wszystkim Starym Narnijczykom wieści o spotkaniu na Tanecznym Uroczysku, które miało się odbyć za 4 noce. Pomagała mi bardzo ruda wiewióreczka Trajkowitka. Odwiedziłyśmy Trzy Bruchate Niedźwiedzie, Czarne Karły, Czerwone Karły wpadłam na Ryczypiska i zamieniłam parę zdań z Gromojarem, czyli przywódcą centaurów, zaprosiłam Minotaury, Faunów i innych. Ruszyłam następnie w stronę zamku Miraza. Tam tylną bramą wymknął się Kornelius. Wsiadł na mój grzbiet i pojechalismy na Taneczne Uroczysko. Trajkowitka spotkała się z kretem Gburakiem Łopatą, trzema borsukami, zajacem Kamillo, jeżem Szczytosławem i innymi. Na spotkanie przybyło wiele Starych Narnijczyków m.in. olbrzym Świdrogrzmot. Byłam na miejscu przed doktorem, któryostatni kawałek drogi pokonywał na własnych nogach, ale to on pojawił się pierwszy. Gdy go wprowadzono Kas bardzo się ucieszył, następnie ja wyłoniłam się z lasu jako lwica. Wszyscy zamarli, a Kaspian podszedł do mnie i skłonił się nisko.
-Jakie wieści przynosisz o Pani?
-Miraz wie gdzie jesteście. Zdradził was trój koń mój książę. Do tego w lesie zostawiliście mnóstwo śladów. Mirqz idzie tu z całym wojskiem.
-Hurra! -wrzasnęło coś przenikliwie w okolicy butów doktora -Niech tylko tu przyjdą!
-Cóz to takiego, do licha? -Zdziwił się Kornelius -Czy wasza miłość ma w swojej armii koniki polne albo komary? -Nachylił się, popatrzył uważnie przez swe okulary i wybuchnął szczerym śmiechem. -Przeciez to mysz. Witaj Panie Myszo. Chetnie poznałbym Pana blizej.
-Cóż mamy zrobić Laydy Iris? -spytał Gromojar.
-Proponuję udanie się do Kopca Aslana. Można tam zebrać zapasy i schronić się w razie potrzeby. Radzie tam się udać.
-To dobry pomysł -poparł mnie uczony z Ryczypiskiem na ramieniu.
Gdy dotarliśmy na miejsce zobaczylismy Mroczną Puszczę, a następnie naszą nową bazę. Po kilku dniach zaczęli sie pojawiać Telmarowie. Wraz z Kaspianem ustaliłam, że najwyższy czas zadąć w róg Zuzy. Trajkowitka ruszyła na Latarniane Pustkowie, a Zuchon do Ker-Paravelu. Ja zaś wrociłam do taty i razem sciagnęliśmy tę czwórkę do Narni. Czekałam na nich. Następnie zostawiłam ich Zuchonowi. Opowiadał im on historię. Tę sama co ja wam przed chwilą.----------------------------------------------------------------
1132 słowa
W nastepnej części rodzeństwo spotyka Aslana, a później Kaspiana.~Wasza Raven
CZYTASZ
Córka Aslana //Edmund
FanfictionDziedziczka Wielkiego Lwa Nazywam się Iris i jestem sierotą, lecz przez pewne pierścionki okazało się, że moje życie rozpoczęło się w zupełnie innym świecie. Opowiem wam o wielkiej przygodzie w Narnii. O Wielkim ojcu i o niespodziewanych miłościac...