Nowy dzień rozpoczął się nie tak, jak go sobie wyobrażałam. A przede wszystkim nie tam gdzie go sobie wyobrażałam. Ciepła puchowa pierzyna pachniała mało znajomym zapachem. Przez czyste okna wpływały promienie słoneczne. Nadchodził kolejny piękny dzień, po ciężkiej nocy, której kompletnie nie pamiętałam. Zmarszczyłam brwi, kiedy uświadomiłam sobie, że właściwie nie wiem gdzie jestem. Prędko podparłam się na ramionach.
Łóżko było duże, pościel czysta i pachnąca, a pokój nijak znajomy. Jasny, duży, ładnie umeblowany. To na pewno nie był hotel przy autostradzie, albo mieszkanie Thomasa. Moja odzież leżała niedaleko łóżka na dużym fotelu ze skóry.
– Cholera – przeklęłam pod nosem, łapiąc się za głowę. Co się ze mną działo przez tyle nocnych godzin? Ostatnie co pamiętałam to wspólny taniec z nowo poznanym chłopakiem, a później pustka. Totalna.
Prędko podniosłam się z łóżka i czym prędzej wsunęłam na siebie jeansy i koszulkę. Lustro stojące w kącie pokoju ukazało mnie, z sinymi podkrążonymi oczyma, kilkoma zadrapaniami na twarzy. Uniosłam koszulkę, by spojrzeć na swój brzuch. Wszystkie organy zdawały się być na swoim miejscu, żadnej rany po wycięciu. A jednak nie podobała mi się ta sytuacja.
Drzwi od pokoju były uchylone, a z zewnątrz dobiegały jakieś odgłosy stukania talerzami. Nic mi nie pozostało, jak pójść i przekonać się w jakie bagno znowu wpadłam. Ostrożnie wyszłam z pomieszczenia i na palcach przedostałam się przez długi korytarz. Ściany były nieskazitelnie białe, a zdobiły je czarne ramki z fotografią przyrody. Jedyne dźwięki – teraz również zaparzania kawy – dochodziły z dołu, a po kilku następnych krokach dotarłam do schodów. Drewniane, błyszczące deski uginały się pode mną, kiedy powolnie zaczęłam schodzić. Poręcz była ładnie zdobiona i szła po dużym łuku, aż do parteru.
Dół domu był nowocześnie umeblowany, a pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to ogromna oszklona ściana z widokiem na duży, błękitny basen na ogrodzie. Czy to wszystko mi się właśnie śniło? Nie byłam tego pewna.
Niepewnie wyjrzałam zza ściany, która odgradzała kuchnię od wielkiego salonu. W kuchni nikogo nie było, a ekspres już nalewał świeżej kawy, której zapach momentalnie rozniósł się po pomieszczeniach. Zaciągnęłam się cudownie pachnącym powietrzem.
– O, już wstałaś? – Zza moich pleców dobiegł męski miły głos.
Prędko odwróciłam się, kiedy na biodrach poczułam czyjś dotyk. Dwoje czarnych oczów wpatrzyło się w moje, a ja z przejęcia otwarłam usta, z których jednak nie wyleciało nawet jęknięcie.
– Głodna? – spytał, mimochodem przecierając mój policzek kciukiem.
– Nie, wiesz, myślę, że powinnam już iść – wydukałam. – I tak zostałam dłużej, niż planowałam.
Chłopak stanął za wyspą kuchenną i położył na niej filiżankę kawy z mlekiem.
– Domyślam się, że dwie kostki cukru?
– Tak, po proszę. – Uśmiechnęłam się nieśmiało.
Powolnie usiadłam przy ladzie, wbijając wzrok w bąbelki spienionego mleka pływających na powierzchni kawy. Chłopak oparł się na przedramionach, nie spuszczał ze mnie wzroku, póki nie spytałam:
– Czy między nami... no wiesz. Coś się wydarzyło w nocy?
Uśmiech na ustach młodego mężczyzny sprawił, że zimny pot oblał całe moje ciało. Straciłam nad sobą kontrolę. A na dodatek nic nie pamiętałam.
– Nie pamiętasz? – zapytał, podejrzliwie mi się przyglądając.
– Chciałabym pamiętać – powiedziałam zmieszana, dodając pod nosem. – Mówiłam, że mam słabą głowę.