Rozdział 8

6.1K 318 109
                                    

Poprawki: 


Rozdział został poprawiony. Niech więc nie zdziwią Was zmiany, które mogły zajść w tekście! :)


Sądziłam, że umieram przez pulsujący ból w mojej czaszce. Czarne kropki latały dokoła, niczym wstrętne muchy. Było ich tak dużo, że każdy kolejny krok stanowił dla mnie ogromny problem. Świat wirował jak szalony. Wszystko widziane moimi oczami było plamą zmieszanych ze sobą kolorów. Kucnęłam na podłogę. Moja dłoń spoczęła na tyle głowy, a po chwili poczułam, jak ramieniem spływa mi strużka krwi. Jej krople powoli plamiły naszą podłogę. 

– O cholera – wyrwało mi się na widok Harry'ego niosącego na rękach mojego brata. Co zamierzał z nim zrobić? Lukas płakał, a ja nie wiedziałam co robić. Wydawało mi się, że co kilka sekund tracę przytomność. Utrzymanie się w pionie siedząc na kolanach powoli stanowiło dla mnie nie lada wyczyn. 

Spojrzałam w górę na przechodząc koło mnie Harry'ego. Uśmiechał się szyderczo, jak gdyby zadowolony był z tego, że cierpię. Śledziłam go wzrokiem, jak wchodzi w korytarz przylegający przy schodach. Jak przez mgłę usłyszałam otwierające się drzwiczki szafy, a później głośne uderzenie i jęknięcie szlochu brata. 

– Zostaw go!  – udało mi się wykrzyczeć. Ból znowu przeszył moją czaszkę. Umierałam. Byłam tego do cholery pewna.

Harry przykucnął przy mnie i biorąc moją brodę między dwa palce powiedział:

– Mówiłem, że coś wreszcie się dla ciebie źle skończy, skarbie. Ale ja winny temu kuku nie jestem, niezdarna dziewczynko. 

– Wypuść go z tej szafy – wycedziłam przez zęby. Pokręcił głową.  – Proszę Harry, zostaw Lukasa, on ci nic nie zrobił. 

– Wiem, dlatego nie chcę, aby był przy tym co za chwile się stanie. – O czym on do cholery mówił? –Zostań tu i nawet nie myśl uciekać, bo będzie tylko gorzej.

Chłopak wstał, a ja zaczęłam obmyślać plan ucieczki. Z drżącymi nogami próbowałam się podnieść, ale moje próby spaliły na panewce. Ból głowy był nie do wytrzymania. Moje serce biło jak oszalałe. Odwróciłam się i zobaczyłam tylko tył jego pleców znikający za wejściem do kuchni. Spojrzałam na zegarek, Ian powinien wrócić w każdej chwili. Zawsze jest wszędzie na czas, czemu musiał się spóźniać akurat teraz?

Bałam się. Zjadał mnie strach. 

Harry wrócił, niosąc w dłoni namoczony, prawdopodobnie wodą, ręcznik. Nie pytając o pozwolenie, odepchnął moją dłoń z głowy i owinął ją szmatką. Syknęłam z bólu i zacisnęłam powieki. Kilka łez spłynęło moimi policzkami, pozostawiając mokre ślady na dżinsach chłopaka. Siedział na kolanach przede mną, majstrując przy mojej głowie. Po chwili piekielnego bólu zrobiło mi się jednak lepiej. Przynajmniej pomieszczenie przestało wirować. Poczułam jak ramię Harry'ego oplata się wokół mojej talii. Pociągnął mnie i kazał stanąć na nogi. 

– Czego ode mnie chcesz? – spytałam, ledwo przytomna, podtrzymując sobie ręcznik na głowie, aby nie spadł. 

– Zaraz zobaczysz, dziecinko. – Pomógł położyć mi się na sofie, a sam usiadł obok.

Byłam zbyt słaba. Gdy tylko oddaliłam się od niego, a moja głowa zetknęła się z podłokietnikiem poczułam, że zaraz zemdleje. Ból głowy znowu stawał się nie do zniesienia. Oddychałam coraz ciężej, ale próbowałam uważnie go obserwować. Nie wiedziałam czego chciał, ale wolałam być przytomna. Powieki same pomału opadały i z trudnością potrafiłam je otworzyć. 

Unsafe ShelterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz