Prolog

248 14 3
                                    

Ta historia może zaczyna się jak wszystkie ale niestety taka nie jest... Mówi się że życie jest nudne i nie ma miejsca na takie coś jak ja... słabe nie umiejące sobie poradzić... za słabe żeby przeżyć. Ci silniejsi go zjedzą... nawet nie zwrócą na niego uwagi. Ale ja powiem inaczej niż mówią wszyscy... Jestem słaby ale wszyscy mnie widzą... Wyśmiewają. Poniżają. Niezależnie co zrobię zawsze jestem przedmiotem drwiny innych których nienawidzę ale może bardziej się ich boje żeby się im postawić ? Każdy dzień jest taki sam. Idę do szkoły a kiedy widzę ten wielki brzydki ceglany budynek od razu zbiera mi się na wymioty. Chcę stąd uciec. Zostawić to daleko w tyle ale nie mogę. Nie mogę zawieźć Adriena. Muszę się uczyć żeby dostać stypendium. Muszę mu pomóc w moim utrzymaniu... nauczył mnie wszystkiego więc musze tu chodzić. Wchodzę do mojego więzienia powoli jakby przestraszony ze spuszczoną głową i staram się nie wyróżniać się z tłumu ale on mnie znajdzie.... Zawsze mnie widzi niezależnie kiedy i jak wejdę. Potem idę pod klasę a on za mną... Siadam w ławce a on wyrywa mi plecak i mówi że mam iść z nim na sam koniec koło niego. Kiedy już ten potwór spisze zadania domowe mogę iść do swojej ławki. Ale i tak nie daje mi wtedy spokoju. Wyśmiewa się z każdego słowa które powiem. Kiedy lekcja się kończy ja wychodzę z Sali i idę do mojego azylu... ale on i tak mnie szuka. Niczym potwór który nie może spocząć dopóki nie znajdzie tego którego sobie upolował i go nie zabije... nie pożre w całości. Nie sprawi mu tyle bólu żeby tamten już nigdy nie wstał. Żeby nie odbił się od dna tak jak kiedyś kiedy było naprawdę ciężko. Kiedy wszyscy mówili że nie ma ratunku dla niego ale on się odbił i próbował żyć dalej. Kiedy dzwoni dzwonek idę do kolejnej sali i tak przez cały dzień do przerwy obiadowej która rozpoczyna się koło godziny 14. Ja nie jem obiadu w szkole niestety nigdy mi się nie udaje im uciec. Wtedy zostaje zaciągnięty do męskiej toalety i wyzywany lub znowu okradziony z moich zeszytów. Potem i tak je dostane... ale w sumie po co mi one jak i tak wszystko z nich umiem. Niech sobie zabiorą. Nie są jakoś bardzo ważne. Dopiero potem mogę udać się spokojnie na obiad którego i tak nie jem. Po tej przerwie zostaje tylko jedna lekcja i do domu... a może bardziej do pracy? Jedno i drugie jest poprawnym określeniem. Wybiegam ze szkoły i widzę potwora. Jego ciemne zimne oczy patrzą na mnie. Jego ostre jak brzytwa zęby są tak białe że aż rażą w oczy. Jego uśmiech niczym wyszczerzone kły wilka który chce się zaśmiać zanim ruszy na łowy. Staram się uciec... gdyby nie Adrien mój przyjaciel, brat, opiekun który dał mi dach nad głową... każdy z tych określeń jest poprawna. Mam na imię Nathaniel Chest i mówię to z własnej nieprzymuszonej woli. Nękany w szkole i poniżany na każdym kroku. Niski chudy brzydki Nathaniel... tak, tak mam na imię. Mówię to z własnej nieprzymuszonej woli. To brzydkie imię i nazwisko nadała mi matka w dniu moich narodzin. Nienawidzę ich... ale nie wiem kogo bardziej. Mamy czy taty. Zamknęli mnie w pokoju... było tam zimno i ciemno. Biedny mały Nathaniel nie mógł nic zrobić. Jego nóżki były takie słabe a rączki ciężkie jak z ołowiu. Mam na imię Nathaniel Chest. Brzydki i chudy. Mówię to z własnej nieprzymuszonej woli. Kryje się przed każdym kto podnosi na mnie wzrok. Blady niczym śmierć. Brzydki jak śmierć. Ale także anioł którego bóg wygnał na wieczną tułaczkę po ziemi. Z białymi jak śnieg włosami i skórą wrażliwą na każdy wzrok i promień słońca.... Dwiema wielkimi bliznami na plecach... innymi na brzuchu i nodze. Oczy w kolorze krwi patrzyły całymi dniami na białą ścianę która była przede mną przez 8 lat. Zawsze wszyscy krzyczeli ze strachu jak widzieli moje szkarłatne oczy w których nie uaktywnił się barwnik... dlatego są takie i moja biała skóra i włosy. Biedny Nath nie umiał mówić ani jeść jak człowiek. Zupełnie jak zwierzę wyrzucone i zapomniane w schronisku. Zawsze jadł z miseczki i spał na ziemi otulony czymś ciepłym ale nie wiedział co to tak naprawdę jest. Dopiero po ośmiu latach rodzice stwierdzili że po co im takie brzydkie coś jak mały biedny Natchaniel i wyrzucili brzydkie biedne nie umiejące nic dziecko na śmietnik w za dużej koszulce i spodenkach. Aniołek wałęsał się po ulicach i wtedy się zgubił. Chodź nie za dobrze chodził nóżki chudziutkie jak dwa patyczki poprowadziły go do ciemnego zaułku i tam został śpiąc chwileczkę. Był bardzo zmęczony... Bardzo zmęczony. Znowu to wielki ciepłe coś otuliło ciałko Nathaniela i mógł chwilkę odpocząć. W tym właśnie momencie zaatakowało mnie wielkie bydle. Podobne do potwora z mojego koszmaru szkolnego. Jego ostre jak brzytwa zęby przecięły moją delikatną skórę. Ugryzło w nóżkę i zaczęło szarpać. Dużo krwi... Bardzo dużo krwi i bólu. Pojawił się wtedy Adrien. Mój braciszek który wtedy mnie wybawił. Uratował aniołka i zabrał do domku i się nim zaopiekował. Nigdy jednak chłopczyk.... Biedny mały Natchaniel nie dowiedział się co to było... to wielkie ciepłe coś co go otulało w chwili zagrożenia. Czemu ma dwie wielkie blizny na plecach. Zapomniał wszystko co działo się jak miał 8 lat. Miał chwilę załamania. Nie mógł się pogodzić jak wszystko zrozumiał... Wyparł to wszystko aż w końcu został tylko jeden. Aż pozostał Nathaniel Chest. Ten Nathaniel Chest który już nie jest taki jak kiedy. Nie ma już tego biednego małego chłopczyka który bał się wszystkiego Niski chudy ale umiejący jeść i mówić chłopak liczący 8 wiosen. Oto moja historia która nie jest zwykła ale też nie jakaś inna od wszystkich. Nie wiem czy mogę to powiedzieć ale dalej bałem się wszystkiego. Ale wtedy otulało mnie ciepłe powietrze i mogłem to wszystko znieść chodź jest ciężko przez tego potwora. Powtórzę jeszcze raz Mam na imię Nathaniel Chest liczący 16 wiosenne. .. kujon klasowy i ludzkie popychadło... mówię to z własnej nieprzymuszonej woli a mój wróg i potwor przypominający koszmar z dzieciństwa to Alex Farkles.

1006 słów

Witam wsyztkich!
Oto nowe opowiadanie mojego autorstwa. Mam nadzieje ze się spodoba. Jak na razie "Kociak między Wilkami" zostaje zawieszone ponieważ nie mam na to jakoś weny. Może chociaż tym poprawie wam humor i troszkę was udobrucham bo pod tamtym opowiadaniem wbił 4.6k wyświetleń. Jestem z was dumna i życzę miłego czytania.

White As SnowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz