Rozdział 4

107 10 0
                                    




Kiedy się obudziłem byłem w wielkim pokoju.... Ściany były jasno niebieskie a meble białe. Pomieszczenie było urządzony na styl rybacki? Bardziej taki w stylu morza. Muszelki sieć rybacka służąca jako linka do przymocowanej na niej zdjęć klamerkami. Koło łóżka na szafce nocnej stał ususzony rak a na lampce nocnej było pełno muszelek. Nad łóżkiem był ster statku pomalowany na czarno opleciony linkami. Było naprawdę ładnie i aż zaparło mi dech w piersi. Moje rozglądanie przerwał dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. Myślałem że się rozpłaczę kiedy zobaczyłem tego kto wszedł do pomieszczenia. Patrzyłem na niego a moje usta były lekko otwarte. Stał w nich nie kto inny jak mój odwieczny wróg.... Który zawsze mnie poniżał... szydził ze mnie i bił w szkolnej toalecie... teraz stał w progu widocznie zmartwiony i podenerwowany. Kiedy zaczął się zbliżać ja siłą rzeczy zacząłem się cofać aż spadłem z łóżka i krzyknąłem z bólu bo spadłem na plecy które cholernie bolały. Zapiszczałem i skuliłem się na ziemi starając nie zwracać na siebie uwagi Alexa... nie chce znowu być pobity... jakie było moje zdziwienie kiedy on podszedł do mnie i pogłaskał mnie po głowie... uwaga, uwaga. Alexander ten Alexander który śmiał się i poniżał teraz MNIE PRZYTULIŁ ?! Ale jak to.... Przecież .... On mnie nienawidzi. Jestem dla niego nikim....

-hej słońce – wyszeptał mi do ucha po czym podniósł mnie i przytulił..... zaraz chwila... Słońce?! Jakie słońce? I czemu on mnie przytula. Chciałem się wyrwać ale mocno mnie trzymał

-Możemy porozmawiać?- spytał- Spałeś 4 dni...i bardzo się o ciebie martwi...-próbował dokończyć ale ja od razu zerwałem się i pobiegłem do lustra zdejmując z czerwonych oczy soczewki skomląc przy tym z bólu.

-czemu ja tu jestem? ... czemu jesteś dla mnie taki miły i czemu mnie znowu nie uderzyłeś...- wyszeptałem a wtedy chłopak zaczął chyba jedną z najdłuższych rozmów jaką przeprowadziliśmy w naszym życiu

-Posłuchaj Nath...wiem że to co działo się pomiędzy nami w szkole.... Nie było zbyt piękna... ja zostałem do tego zmuszony przez rówieśników z mojego stada. Jak już pewnie wiesz jestem wilkiem. Wilkołakiem. Zmiennokształtnym... mów jak chcesz. Jestem synem przywódcy więc jakbym cię nie gnębił oni by mnie wyrzucili... ale to się teraz zmieni obiecuje... nikt cię nie tknie... jesteś mój i tylko mój

-jak to twój do cholery?! Nie jestem jakimś pieprzonym zwierzakiem żeby być twój! Nie wiem co tutaj się dzieje ale ja chcę do domu- wyszeptałem a po policzkach znowu poleciały srebrne łzy. Czułem się tak źle. Chciałem się do kogoś przytulić ale nie wiem czemu tą osobą której teraz pragnę... jej bliskości jest Alex.... Czemu właśnie on. Nie chcę go muszę stąd uciec. Nie chce tego pedofila.... Nienawidzę go tyle złego mi zrobił... I właśnie w tym momencie zabolało mnie serce... tak bardzo że tak jak stałem upadłem na kolana. Chłopak chyba poczuł coś podobnego bo też złapał się za lewy bok ale nie upadł

-Proszę cię Nath.. wybacz mi ja nie chciałem ... ja dowiedziałem się z przepowiedni że to ty jesteś moim przeznaczonym..... Śnisz mi się od 8 roku życia.... Nie mogę o tobie zapomnieć... nie chce zapominać... w 17 urodziny obydwoje stracimy życie.... Jeśli nie będziemy razem to oby dwoje zginiemy... nie chce cię stracić-szeptał a potem głos mu się załamał i się rozpłakał. Nie mogłem na to patrzeć. Od razu się podniosłem i przytuliłem go. Wiedziałem... nie wiem skąd ale wiedziałem że mówi prawdę.

-Sam śniłem o czarnym wilku.... I proszę nie płacz.. wiem że mówisz prawdę czuję to... Adrien też powiedział mi o przepowiedni... wiem o co w niej chodzi... i że to mnie strącili na ziemię dlatego bo jestem inny... nie wiem jeszcze na czym ta inność polega ale muszę to odkryć.... – wyszeptałem a chłopak bardziej się we mnie wtulił. -nie wiem czy zdołam ci wybaczyć ale wiem na pewno że jesteś kimś więcej niż tylko chłopakiem który mnie prześladował....-westchnąłem i zacząłem głaskać dożo wyższego chłopaka po głowie... był praktycznie o 30 cm wyższy ode mnie a teraz tak się schylił że miałem jego głowę na moim ramieniu. Nagle poczułem wielką senność oparty o chłopaka zacząłem zasypiać

-śpiący jestem Alex....-wyszeptałem chowając twarz w jego szyje -bardzo śpiący

-chodź się położysz... dużo cię kosztowało utrzymywanie skrzydeł tak żeby ich nie pokaleczyć przez ostre kolce... odpocznij-wyszeptał i położył się ze mną na łóżku a ja momentalnie odpłynąłem

Alex

Chłopak był tak uroczy.....naprawdę chciałem go aż zjeść ale zważając że jest to mój partner na całe życie nie zrobię tego. Wtulił się we mnie tak ufnie... tak jakbym nigdy mu nic nie zrobił... jakbym był jego przyjacielem. Żałuje że zrobiłem mu takie świństwo... muszę to naprawić ... muszę naprawić jego stosunek wobec mnie.... Żeby się mnie nie bał ... żeby ze mną rozmawiał... zwierzał się z czegoś z czym nie może sobie sam poradzić... żeby nie był już sam. Żeby czuł się kochany przez osobą która jest jego drugą połówką wybraną przez los....Po jakiejś godzinie do pokoju wszedł tata. Nigdy nie puka i w sumie po tym rozpoznaje że to on. Każdy puka tylko nie on. Nie czuje takiej potrzeby żeby to robić. Przecież syn nie robi nic nielegalnego żeby chować się w pokoju przed nim i nie chciał żeby coś zobaczył.... Chodź czasami chciałbym żeby się nauczył tej prostej czynności jak pukanie. Kiedy zobaczył Natha śpiącego w moich ramionach zawarczał na niego ale ja zasłoniłem aniołka własnym ciałem

-to to dziecko.... Jego zapach.... To je chciała twoja mama... to ono miało być twoim obiadem – wyszeptał ojciec a pomiędzy nimi zapadła głucha cisza przerywana moim cichym chrapaniem.

-jak to on... przecież on nie mógł być wtedy na ulicy i w dodatku nie mógł być aniołem.....

-jego opiekun.... Adrien Snow... inaczej nazywają go tam w niebie... to on dla tego dziecka zabił twoją mamę...-mój ojciec patrzył na Natha z taką nienawiścią

-ojcze on nie jest niczemu winny więc proszę cię... opanuj się. Masz go nie krzywdzić proszę-wyszeptałem smutno a mój tata patrzył na mnie

-masz rację synu... on nie jest niczemu winny. Ale ten świat jest niesprawiedliwy pamiętaj... następnym razem zamiast twojej mamy może być ktoś inny.. ja...brat może i ten mały aniołek. Nikt tego nie wie. Ale wiem jedno... Musisz go chronić bo ten świat jest za brutalny dla niego-po tych słowach wyszedł a aniołek bardziej wtulił się we mnie mrucząc coś po noskiem 



1039 słów 

White As SnowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz