Na odchodne matka pocałowała Lokiego w czybek głowy.
Zostałem sam z spotnikiem. Spojrzałem na zegarek na ścianie, była 6:30. Za pół godziny śniadanie. Usiadłem na skraju łóżka.
- Lokiś, wstawaj, zaraz spóźnimy się na śniadanie. - mówiłem do niego spokojnie jednocześnie lekko nim potrząsając.
- Jeszcze 5 minut. - jak zawsze nie był rannym ptaszkiem.
- Nie ma tak dobrze! - zrzuciłem z niego kołdrę i zacząłem łaskotać. Nagle zaczął się śmiać i rzucać.
- Thor... starczy... proszę... Thor! - przez cały czas się śmiał i próbował mnie odepchnąć.
W pewnym momencie wziąłem go na ręce i postawiłem na równe nogi.
- Dobra starczy. Idź się umyć a ja przyszykuję ci jakieś szaty.
- Za 10 minut będe.
Na odchodne poczochrałem mu włosy. Skierował się w stronę łazieni i dopiero gdy usłyszałem odgłos przekręcanego kluczyka w drzwiach poszłem do jego komnaty.Otworzyłem szafę kłamcy i porwałem kilka płaszczy, które nosi na codzień. Potem udałem się do magów. Żeby się nie spóźnić musiałem przez dość spory kawałek biec. Gdy znalazłem się po drugie stronie pałacu, zapukałem do pierwszych drzwi po lewej. Usłyszałem donośnie ''proszę'' i wszedłem do środka. W tym momencie znajdowałem się w pracowni krawieckiej.
- Witam księcia Thora, w czym mogę pomóc?
- Witaj Amort, mam nietypową prośbę. Dasz radę zmniejszyć te ubrania tak aby pasowały na siedmioletnie dziecko? - w tym momencie wystawiłem ręce przed siebie.
- Dobrawdy nietypowa propozycja ale tak, jestem w stanie.
Machnął ręką, wokół płaszczy pojawiła się fioletowa mgiełka. Po sekundzie trzymałem zmniejszone stroje.
- Jestem ci dozgonnie wdzięczny. - na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Nogą popchnąłem drzwi i udałem się do swojej komnaty.Wszedłem do środka i zastałem Lokiego siedzącego na materacu. Miał na sobie tylko moją przydurzą koszulkę.
- Thor, gdzie ty byłeś? Siedzę tu już 15 minut. Zaraz nie zdążymy na posiłek.
- Przepraszam, byłem u krawca po ubrania dla ciebie. Trzymaj. - podałem mu płaszcz - Masz 5 minut na przebranie się.
- Dziękuje. - mówią to podszedł do mnie i przytulił, poczym wskoczył znów do łaźni.
Po 10 minutach wyszedł. Wyglądał... jak Loki tylko w pomniejszonej wersji (zdjęcie na początku).
- Spóźniłeś się. - powiedziałem marszczać brwi.
- Tak, ale ty pierwszy. - na jego twarz wkradł się zwycięski uśmieszek. Zaśmiałem się pod nosem.
- Chodźmy, pewnie już na nas czekają. - podałem mu rękę, a on ją chcętnie przyjął.Kierowaliśmy się w stronę jadalni. Po pewnym czasie bożek opatulił się moją peleryną.
- Też chcem taką mieć. Tylko zieloną.
- Zobaczymy co da się zrobić.
Pogładziłem go po włosach.
Kilka minut potem byliśmy już w umówionym miejscu.
- Tata! Mama! - podbiegł do nich i mocno przytulił. Oczywiście odwzajemnili gest.
- Jak się czujesz? Słyszałam, że miałeś niespokojną noc. - odezwała się Frigga.
- Tak ale Thor się mną zajął. Jestem głodny.
- Siadaj, już wszystko przygotowane. - odpowiedział Odyn.
Malec posłusznie wykonał polecenie. Usiadł pomiędzy matką, a mną. Na przeciwko jego siedzieli dość mocno zszokowani Fandral, Sif i Wolfstagh. W tym samym momencie spojrzenia całj trójki powędrowały na mnie. Wiedziałem o co im chodzu.
- Wyjaśnie wam po posiłku.Jak wam się podoba? Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu.
PS. Nie wiem jaki tytuł przypisać temu rozdziałowi, więc możecie składać swoje propozycje w kom.
CZYTASZ
Young Loki [REMONT :3]
FanfictionPo wydarzeniach z filmu ''Thor: Mroczny Świat'' Loki odpokutował swoje winy (kłamstwo) i wyrok spędzenia dożywocia w lochach został dla niego ugodzony. Niespodziewanie pewnej nocy mag z innego królestwa zamienia naszego psotnika w... dziecko, czyli...