VI - Miło spędzony czas

986 73 16
                                    

Równo o 13:00 zasiadłem z przyjaciółmi do stołu. Po mojej lewej siedział Odyn, a po prawej Loki. Spojrzawszy na niego lekko się uśmiechnąłem, oczywiście odwzajemnił gest.
Zeszła nam jakaś godzina na jedzeniu oraz rozmawianiu.

Wyszedłem z sali z psotnikiem za rękę.
- To co chcesz porobić? - zacząłem.
- Przejdziemy się po ogrodach?- zaproponował.
- Może być. - przez moment zamyśliłem się, następnie dodałem - Zajdziemy później na targ?
- Oczywiście.
Droga mijała nam w przyjemnej ciszy. Chodząc między drzewami, pomnikami, przeróżnymi kwiatami wsłuchiwaliśmy się w śpiew ptaków. Tę chwilę postanowił przerwać zielonooki.
- Thor... - zaczął nieśmiało
- Słucham?
- Mogę mieć do ciebie prośbę?
- Zawsze. O co chodzi?
- No bo... od kilku dni śnią mi się same koszmary...
- Czemu mi nie powiedziałeś? - troszkę uniosłem głos - Przecież wiesz, że z mojej strony zawsze możesz liczyć na wsparcie.
- Rozumiem... to wracając... mogę z tobą spać?
- Jeśli poczujesz się bezpieczniej, to tak.
- Jesteś najlepszym starszym bratem we wszechświecie! - wtulił się we mnie.
- Wiem, wiem, jestem boski.
- A do tego jaki skromny.

Reszta podróży dłużyła się niemiłosiernie. Widziałem, że bożek ledwo trzyma się na nogach. Nie myśląc ani chwili dłużej złapałem go w tali i usadziłem na ramionach. Ten przytrzymywał się mojej szyi.

Na dziedzińcu, gdzie odbywał się jarmark przebywało od groma ludzi. Wiele osób ze sobą handlowało, nieliczni przyszli żeby tylko "popatrzeć". Mój cel wizyty był prosty. Chciałem zjeść wieprzowinę oraz napić się dobrego piwa (Lecz nie tak, żeby się spić. Może miałem na to ochotę ale ze mną jest Loki, nie mogłem). Postanowiłem zajść do knajpy, którą odwiedzałem niemal codziennie z przyjaciółmi.

Kiedy przektoczyłem próg id razu przybiegł do nas kelner.
- Witam księcia Thora oraz księcia... Lokiego...? Stolik w rogu sali jest wolny. Co podać?
- Poproszę dwie porcje wieprzowiny i kufel piwa.
- Za minutkę wszystko będzie gotowe.
Usiedliśmy w wyznaczonym miejscu, naprzeciwko siebie. Toczyliśmy rozmowę do momentu podania nam posiłku. Mimo zjedzonego obiadu w zamku, wciąż byłem głodny. Psotnik chyba też, bo pochłoną swoją porcję w błyskawicznym tempie. Dopiero godzinę przed zachodem słońca opuściliśmy pomieszczenie. Ludzie już powoli zamykali stoiska, by jutro znów je otworzyć.
- Thor! Thor! Kupisz mi to!?
Wykrzyczał Loki pokazując na nową zieloną pelerynę.
- Nie wiem czy starczy mi pieniędzy, nie wziąłem ich zbyt dużo.
- Ale obiecałeś...
-Kiedy?
- No w zamkuuu... gdy szliśmy na śniadanieeeee... - odpowiedział ciągnąc mnie za rękę.
Serio tak poeiedziałem? No cóż, jak mu jej nie kupię będzie jęczeć przez całą drogę...
- Zgoda.
Podeszliśmy do kupca.
- Dzień dobry.
- Ach, witam księcia Thora oraz księcia... Lokiego...? W czym mogę pomóc?
- Ile kosztuje ta peleryna.
- Tylko 20 jenów.
- Masz szczęście, że dokładnie tyle mam - zwróciłem się do Kłamcy. Potem do sprzedawcy.
- Bierzemy. - podałem odliczoną ilość pieniędzy.
- Znakomicie, ale będzie na księcia za mała.
- Nie, nie, nie. Nie jest dla mnie. Tylko dla niego. - wskazałem na bruneta.
- To by się zgadzało. Proszę.
- Dziękuje. Tobie też Thor.

Young Loki [REMONT :3]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz