Rozdział 3

504 37 46
                                    

Godzinę przed wyznaczoną przez Nyxa godziną Ahsoka się obudziła. Stwierdziwszy, że Nyx jeszcze śpi postanowiła się porozciągać.

Wczorajsza sytuacja upewniła ją w przekonaniu, że przestępczy półświatek Coruscant potrafił być równie niebezpieczny co pola bitew wciąż trwających wojen klonów.

Teraz miała dobrą kondycję, więc poradziła sobie z zagrożeniem bez trudu, ale co, jeśli sytuacja się powtórzy? Należało być przygotowanym na tę ewentualność.

Zmierzywszy krytycznym okiem wxiąż zdemolowany warsztat, chwyciła pierwszy lepszy pręt i zaczęła walczyć z niewidzialnym wrogiem, dbając o odpowiednie rozgrzanie i rozciągnięcie mięśni.
Ostatnio zaniedbała walkę jednym mieczem, co sporo ją kosztowało w pamiętnym pojedynku z Barriss.

Nie zamierzała popełnić tego błędu ponownie.

Eaz, dwa. Trzy, cztery. Ahsoka płynnie zmieniała pozycje. Zamach, wykop, cios. Obrona, uchylenie, atak. Po pewnym czasie zaczęła także ćwiczyć fikołki i uniki, przeskakując ze stołu na stół.

Nagle montrale Togrutanki zarejestrowały jakiś zgrzyt. Prędko zeskoczyła ze stołu, na którym jeszcze chwilę temu stała na jednej ręce wymachując drugą prętem i kopiąc nogami. Poprawiła strój i, jak gdyby nigdy nic, zaczęła zdrapywać rdzę z prowizorycznej broni. W samą porę, gdyż Okami właśnie otwierał drzwi. Przeciągnął się.

— Ej, ty tam! Ktoś ty i… zaraz. — Chłopak najwyraźniej jeszcze się nie dobudził.

— Cześć, Nyx. Widzę, że już wstałeś — stwierdziła chłodno, zerkając wymownie na chronometr. Szósta czterdzieści standardowego czasu. O której chłopak zamierzał wstać, jeśli za dwadzieścia minut otwierali, a w warsztacie panował jeden wielki chaos?

Przez chwilę stał w osłupieniu i mocno się nad czymś zastanawiał. Po chwili na jego twarz wystąpił uśmiech.

— Ach, Asioka! Przepraszam cię, niezręcznie wyszło. Nie spodziewałem się ciebie tutaj o tej porze.

— Jestem Ahsoka. A za dwadzieścia minut otwieramy zakład. Chcesz klientów przyjmować… w tym czymś?

Okami puknął się w czoło, próbując wbić sobie do głowy imię nowej towarzyszki.

— Chyba się naprawdę nie wyspałem. To wszystko przez Pintu i te jego olbrzymy. Niezłego mają cela… — wymamrotał przepraszająco. Rozmasował jeden z siniaków na swojej ręce krzywiąc się z niesmakiem. — Właśnie, wszystko z tobą okej? Nic ci nie zrobili?

Okami nadal zdawał się nie do końca kontaktować z rzeczywistością, a fakt harmideru w miejscu pracy chyba wciąż do niego nie docierał. Ewidentnie potrzebował dużego kubka mocnego kafu.

— Twój kumpel był na tyle miły, że odroczył spłatę twoich długów na później — odparła wymijająco.

— I wyszłaś z tego bez szwanku?! Jak ty to zrobiłaś?

Wchodzimy na grząski grunt, pomyślała.

— Ja może nie ucierpiałam, ale spójrz na warsztat. Jak zamierzasz tu przyjmować klientów?

Dopiero teraz chłopak zdawał się zrozumieć, jak kiepsko przedstawiała się sytuacja. Zaklął pod nosem, z rozpaczą przyglądając się szkodom. Zerknął na chronometr — i przeżył kolejne małe załamanie.

Zaburczał mu głośno brzuch. To przeważyło szalę.

— Wiesz co? Zajmiemy się tym, jak zjem śniadanie. Od rana i tak nie ma tu wielkiego ruchu.

— Ale… — zaprotestowała wzburzona Ahsoka. Zakon uczył dyscypliny i porządku, jeśli tylko było to możliwe. Nie wyobrażała sobie, by pozostawić ten bałagan samemu sobie i zjeść spokojnie posiłek.

✓Ahsoka I - w obcym świecie |WT|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz