Obudziłam się, no a raczej obudziły mnie krzyki dobiegające z dołu. Po kilku minutach bezsensownego leżenia zaczęłam szukać ręką na szafce telefonu nie podnosząc się nawet z łóżka. Gdy w końcu poczułam pod palcami szukany przez siebie przedmiot, podniosłam go i odblokowałam od razu sprawdzając godzinę.
Jest 6:45. Jakim pieprzonym prawem oni budzą mnie o takiej godzinie !? Pozabijam ich!
Ociężale wstałam z łóżka, raczej próbowałam wstać, ale zaplątałam się w kołdrę i runęłam na ziemię. Naprawdę? Ja zawsze muszę się o coś potknąć, w coś zaplątać i się wywrócić. Czy można być większą niezdarą ode mnie? Mi się wydaje, że raczej nie.
Gdy wreszcie wyplątałam się z kołdry i podniosłam z podłogi, udałam się w stronę łazienki. Ściągnęłam z siebię piżamę i weszłam pod prysznic.*Time skip*
Wyszłam z pod prysznica i zaczęłam wycierać się czarnym puchowym ręcznikiem. Już chciałam sięgnąć po ubrania, ale przypomniałam sobie, że ich nie wzięłam. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Usłyszałam za sobą ruch. Odwróciłam się szybko i prawie dostałam zawału.
-Kurwa Aaron. Błagam cię nie strasz tak- mruknęłam w stronę chłopaka, który siedział na moim łóżku.
-Przepraszam
-No ok. Co ty tu robisz?
- Przyszedłem cię odwiedzić
-No dobra. Poczekaj tu, a ja pójdę się ubrać. - weszłam do garderoby i zastanawiałam się co na siebie włożyć. Po krótkiej chwili zdecydowałam się na krótkie jeansowe szorty, białą koszulkę na krótki rękaw ze srebrnym napisem New York Soho na środku, koszulę w kratę i białe ConversyWyszłam z pomieszczenia i mówiąc Aaronowi żeby jeszcze chwilę poczekał weszłam do łazienki z zamiarem zrobienia sobie makijażu. (Nie będę opisywać jak on wygląda bo po prostu nie umiem~dop.aut.)
Gdy był już gotowy wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku obok chłopaka.
-To po co tu przylazłeś?
-Mówiłem już. Chciałem cię odwiedzić.
-Ok. Wiesz może kto tak się darł na dole, że aż mnie obudził?
-Yy.. No tak jakby to ja z Horanem. No ale idiota nie chciał mnie wpuścić!
-Dobra. Miałam ochotę zabić tego kto śmiał mnie obudzić, ale ciebie oszczędzę.- uśmiechnęłam się do niego.
-Too.. Może gdzieś się przejdziemy? Pozwiedzasz trochę N.Y
-Możemy, ale najpierw pójdę coś zjeść. Jak chcesz to chodź, a jak nie to zostań.
-Idę z tobą bo i tak nie mam co robić- razem z chłopakiem wstałam z łóżka. Wyszliśmy z pokoju i zeszliśmy schodami na dół. O dziwo nikogo nie było. Dziwne bo jeszcze przed chwilą było ich słychać. Weszliśmy do kuchni. Aaron usiadł przy wyspie kuchennej, a ja podeszłam do lodówki. Otworzyłam ją i
-Aaron. Chyba możemy iść już teraz.
-To już nie chcesz jeść?
-Nie no chcę tylko, że w tej ich lodówce nic nie ma- jestem ciekawa co oni jedli do tego czasu. Poszłam w strona korytarza. Usłyszałam tylko jak chłopak wstaje i idzie za mną. Wyszliśmy z domu.
-Jedziemy moim czy twoim- spojrzałam na przyjaciela, a potem na dwa samochody stojące na podjeździe. Moją R8 i jego Ferrari 812.
-Moim
-No dobra- wsiedliśmy do samochodu i po kilku sekundach Aaron odjechał z piskiem opon z podjazdu.
-To gdzie jedziemy?
-Nie wiem. Nie za wiele miejsc stąd pamiętam
-No dobra
Czyli mogę cię wywieść gdzieś do lasu, a ty nawet nie będziesz wiedziała gdzie jesteś? Hmm.. no nie powiem. Ciekawe rozwiązanie
-Dobra zamknij się. Pojedźmy najpierw coś zjeść, a potem do jakiegoś marketu bo przydałoby się zrobić jakieś zakupy
-No dobra to teraz pojedziemy do mojej ulubionej kawiarni. Spodoba ci się tam, zobaczysz. Wiesz jakie tam czasami przystojniaki chodzą! Normalnie aż bym ich..
-Aaron! Skończ! Nie mam zamiaru wysłuchiwać twoich gejowskich poglądów i innych tego typu rzeczy!- chłopak zaczął się śmiać
-I z czego ty się śmiejesz! Dopiero co przyjechałam, a już mam cię dość- ten chłopak na prawdę potrafi zniechęcić do siebie osobę w kilka sekund. Pamiętam jak około półtora roku temu Aaronowi spodobała się taka jedna dziewczyna. Byłam z nim wtedy na zakupach. Chłopak podszedł do niej i na początku normalnie gadali aż nagłe wypalił jakie to on miał przygody z innymi dziewczynami. Gdy zaczął o tym opowiadać to nie wytrzymałam i zaczęłam się tak śmiać, że pewnie cały sklep mnie usłyszał. Dziewczyna spojrzała na niego z obrzydzeniem i po prostu odeszła. Aaron podszedł do mnie zrezygnowany i powiedział, że zostaje gejem. No, a teraz na prawdę jest gejem.-Ren. Rene!
-Co się drzesz człowieku!
-Od pięciu minut próbuje ci powiedzieć, że dojechaliśmy.
-Dobra przepraszam. Zamyśliłam się.
-Wiem. Zdążyłem zauważyć.- wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy i w stronę wejścia do kawiarni.
Po wejściu do budynku ten idiota kazał mi zająć gdzieś miejsce, a sam podszedł coś zamówić. Zajęłam miejsce w rogu kawiarni. Usiadłam na czarnej kanapie i rozejrzałam się trochę po pomieszczeniu. Wnętrze było przytulne. Pudrowo różowe ściany z czarnymi dodatkami dawały świetny kontrast. Na ścianach wiszą różne czarno-białe obrazy.
-Już jestem- chłopak postawił na stoliku tackę z dwoma jak przepuszczam kawami i dwoma talerzykami z goframi.
-Ty kochasz gofry. Ja kocham gofry więc wziąłem gofry- zdjęłam z tacki papierowy kubek i talerzyk i postawiłam je przed sobą.Siedzieliśmy w kawiarni około dwóch godzin. Przez cały ten czas rozmawialiśmy o tym co robiliśmy przez ten czas kiedy się nie wiedzieliśmy. W ten oto sposób dowiedziałam się że Aaron od pół roku jest w związku z jakimś Kieranem. Powiedział też, że mnie z nim zapozna jak tylko wróci z Włoch.
Ja wytłumaczyłam mu po co tak dokładnie wróciłam do N.Y.
A co do tej kawiarni to chłopak miał rację. Spodobało mi się tutaj i na pewno będę spędzała tu większość swojego wolnego czasu no nie licząc czasu spędzonego na siłowni.
-Aaron jest gdzieś w pobliżu jakąś siłownia?
-Około pięćdziesiąt kilometrów od tej kawiarni jest jedna. Athletic Club*
-Dobra, a bardziej dokładniejszy adres?
-Green Street 61*
-Dobra dzięki. Zbieramy się dobra?
Muszę jeszcze zakupy zrobić.
-No okej. Tylko ostrzegam. Na tą siłownię jest się cholernie trudno dostać.
-Spoko.- wstałam z kanapy co zaraz po mnie zrobił też Aaron.
*
Po kilkunastu minutach zaparkowaliśmy pod jakimś marketem.
-Aaron?- chłopak spojrzał na mnie, a ja wskazałam mu wózki stojące obok wejścia do sklepu.
-Myślisz o tym samym co ja- Aaron się uśmiechnął, a ja potwierdziłam skinieniem głowy. Pobiegłam w stronę wosków, a Aaron za mną.
Wzięliśmy jeden wózek i normalne poszliśmy z nim w stronę wejścia do sklepu. Zaraz po wejściu do budynku schowaliśmy się przed wzrokiem ekspedientek, potem weszłam sobie do wózka.
-To gdzie najpierw?
-Słodycze!- krzyknęłam, a kilka osób spojrzało na mnie i posłało dziwne spojrzenie.*
Jakąś godzinę później wyszliśmy z marketu i pojechaliśmy do mnie.
Teraz leżymy sobie z chłopakiem na moim łóżku, oglądamy jakiś Need for speed na laptopie i jemy już chyba siódmą paczka żelków.
Mój brat dalej nie wrócił. Cieszę się bo nie zadawał głupich pytań.
-Aaruś jestem zmęczonaa- przeciągnęłam ostatnią literę ziewając po czym położyłam swojak głowę na klatce piersiowej chłopaka.
-Ja też. Gasimy?
-Mhm- mruknęłam i poczułam jak chłopak wstaje, a potem była już tylko ciemność. Usnęłam***************
Nie sprawdzane
*Athletic Club- nazwa wymyślona
*Green Street 61-nazwa wymyślona
~B.S
CZYTASZ
Bad || 1D & 5sos
FanfictionPowinnam umrzeć....ale żyje Uciekłam i.... był to dobry wybór Nie powinnam była wracać......ale wróciłam #191~04.05.2k18 #167~06.05.2k18 #167~25.05.2k18