#7

619 44 19
                                    

Hidan nagle zrobił smutną minę.
Nie wiedziałam o co może mu chodzić.
Dlaczego martwił się o to czy cokolwiek mi się stanie.
Nie rozumiałam tego uczucia ale chyba zaczęłam lubić tego szarowłosego psychopatę.
-A tak w ogóle to gdzie jest Kakuzu?-zapytałam po chwili niezręcznej ciszy.
-Pein go wzywał aby wykonał inną misje i wspominał jeszcze o tym ze trzeba cię zabrać do szpitala.
-Co dlaczego? Nie nawidzę szpitali. Dlaczego mamy niby się tam udać skoro i tak nie umrę.
-Czy ty naprawdę nic nie rozumiesz?
-No nie. Może byś mi wyjaśnił co się tu tak właściwie wyprawia.-krzyknęłam na niego na co się trochę wystraszył.
-Jashiniści nie są do końca nieśmiertelni.
Każdego z nich da się zabić na jakiś sposób. Może i ta rana tak nie wyglada ale przez nią możesz umrzeć. Specjalnie przeciwnik zatruł kunai i to nie byle jaką trucizną. Tylko ona może nas zabić. Chodź trzeba cię szybko zabrać pod opiekę Medyka bo nie chce cię stracić.
Nie wierzyłam w to co powiedział Hidan.
-"Nie chce cię stracić"-to zdanie ciagle krążyło mi po głowie.
-Złap mnie za rękę-powiedziałam stanowczo
-C-co?-zapytał zdezorientowany zaistaniałą sytuacją i lekko zarumieniony.
-Przeniosę nas do siedziby a tam zajmie się mną Konan.
Po chwili Hidan niepewnie złapał mnie za rękę a ja przeniosłam nas do mojego pokoju.
Jashinista pobiegł szybko po niebieskowłosą.
Na jego twarzy był wyraźny strach.
Nie wiedziałam dlaczego się tak o mnie martwił.
Przecież ja jestem nikim.
Nie mam żadnej przyszłości.
Nigdy nie miałam rodziny.
Byłam trenowana tylko na maszynę do zabijania.
Nie zaznałam miłości i dobroci ludzkiego serca.

*Pers Hidan*
Biegłem przez korytarz z zawrotną prędkością aby jak najszybciej powiadomić o tym co zaszło Konan.
Wbiłem do jej pokoju bez uprzedniego pukania.
-Konan szybko. Kuroi potrzebuje natychmiastowej pomocy Medyka-powiedziałem cały przestraszony.
Niebieskowlosa natychmiastowo wybiegła z pokoju i ruszyła za mną do miejsca gdzie aktualnie znajdowała się młoda Uchiha.
Nie dostałem pozwolenia aby być przy zabiegu.
Bardzo się martwiłem o to ze Kuroi może umrzeć.
Sam nawet nie wiem dlaczego tak się działo. Nie chciałem jej stracić.
Siedziałem pod drzwiami i czekałem jakieś 2 godziny.
W końcu z pokoju wyszła Konan.
-Przykro mi ale nie udało mi się zdziałać nic wiecej-spojrzałem na nią przestraszony.
Nie czekając na nic więcej wbiegłem jak oparzony do pokoju w którym leżała Jashinistka.
Spojrzałem na spokojnie leżącą dziewczynę. Na jej ustach widniał delikatny uśmiech.
Do oczu wezbrało mi się kilka łez które po chwili zaczęły swobodnie spływać po mojej twarzy. Nie mogłem w to uwierzyć.
Dlaczego ona musiała umrzeć.
To była moja wina. Gdybym tylko mógł jakoś przywrócić jej życie.
Nagle jej ciało zaczęło okrywać się czakrą niewiadomego pochodzenia.
Rana zaczęła się zamykać.
To co widziałem było wprost niemożliwe.
Jej klatka piersiowa zaczęła się unosić i opadać. Były to ruchy chaotyczne.
Zapewne spowodowane tym ze zachłysnęła się powietrzem.
Powoli otwierała swoje oczy.
Byłem niesamowicie szczęśliwy tym ze ona żyje.
Nic nie myśląc mocno ją przytuliłem.
Tym co bardzo mnie zdziwiło było to ze Kuroi oddała ten uścisk.
Chciałem trwać tak przy niej już zawsze.
-Cieszę się ze do nas wróciłaś-powiedziałem pogłębiając gest.

*Pers Kuroi*
Byłam w ciemnym pomieszczeniu.
Nie było tam kompletnie niczego.
Tylko ciemność.
Nagle w oddali zauważyłam niewielkie białe światło.
Zaczęłam się zbliżać w jego stronę.
Nieoczekiwanie coś zaczęło wciągać mnie z powrotem w odchłań ciemności.
Otworzyłam niemrawo oczy i znajdowałam się w moim pokoju.
Ledwo co zdążyłam się kompletnie wybudzić obiely mnie czyjeś ramiona.
Po zapachu mogłam stwierdzić ze był to Hidan.
Sama nie wiem z jakiego powodu ale Odwzajemniłam ten uścisk.
Czułam się przy nim bezpiecznie.
Chwile później usłyszałam przy uchu słowa
-Cieszę się ze do nas wróciłaś.
Poczułam jak jeszcze bardziej pogłębił swój gest jakby bojąc się o to ze go odepchnie.
Nie chciałam tego ale przecież kiedyś trzeba się od siebie oderwać.
Odsunęłam się delikatnie patrząc na jego twarz. W spokojnych już oczach dało się dostrzec resztki łez.
W głębi serca cieszyła się ze jednak nie umarłam.
Postanowiłam zaprzyjaźnić się bardziej z Hidanem.
Może w końcu będę miała jakiś powód do zostania na tym świecie.

Kilka miesięcy później.
Miałam teraz jakiś czas wolne od misji ponieważ nie było żadnej dla mnie.
Deidara zademonstrował mi chyba najwspanialszy pokaz sztuki jaki widziałam.
Te wybuchy zapierały dech w piersiach.
Po pokazie ruszyliśmy w stronę siedziby.
Jutro miał nadejść dzień którego szczerze nienawidziłam.
A mianowicie miały być to walentynki.
Dzień zakochanych czyli dzień całkowicie nie dla mnie.
Nigdy nie miałam chłopaka i nie wiedziałam co to miłość.
Jedyne ciepłe uczucia jakie dostałam to przyjaźń ze strony Hidana i Deidary.
Szczerze bałam się pokochać kogokolwiek aby nie zostać odrzucona.
Nawet nie zauważyłam a byliśmy już w bazie.
Udałam się w prost do mojego pokoju aby siedzieć w samotności na łóżku.
Całą noc nie mogłam zasnąć.
Było tak każdego roku w noc przed tym świętem.
Gdy słońce widniało już na niebie ruszyłam w kierunku kuchni.
Wyjęłam z zamrażarki pudełko lodów.
Wzięłam łyżkę i znudzona tym dniem przeniosłam się do mojego pokoju.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam wpierdalać lody łyżką.
Niespodziewanie do mojego pokoju wparował Hidan z jakimś pudełkiem w rękach.
-To dla ciebie Kuroi-chan z okazji Walentynek.
-Daj mi spokój. Nienawidzę tego jebanego święta.-odparłam i dalej wpierdalałam swoje lody.
Jashinista usiadł na łóżku centralnie obok mnie i podsunął pudełko pod nos.
Niechętnie je chwyciłam i zaczęłam powoli rozpakowywać.
Po zdjęciu wieczka moim oczom ukazał się niewielkich rozmiarów pluszowy miś i pudełko czekoladek oraz piękna krwistoczerwona róża.
Spojrzałam na Hidana nie za bardzo wiedząc jak się w takiej sytuacji zachować.
W tym momencie chciało mi się płakać.
Nie umiałam ukazać swoich uczuć w takiej sytuacji.
Nigdy w życiu od nikogo nie dostałam niczego tak z własnej woli.
Zamknęłam szybko pudełko i podałam je Jashiniście.
Nieoczekiwanie po moim policzku spłynęła samotna łza.
-Każdego innego dnia przyjęłabym je od ciebie ale nie dzisiaj. -odparłam po czym wypchnęła go z pokoju.
Wróciłam do mojej poprzedniej czynności czyli wpierdalania lodów łyżką i dołożyłam do tego słuchanie muzyki na słuchawkach.

*Pers Hidan*
Wyjebała mnie z pokoju jak gdyby nigdy nic się nie stało.
Dlaczego kurwa powiedziała ze każdego innego dnia by to ode mnie przyjęła. Dlaczego kurwa dzisiaj nie mogła.
Ja pierdole i weź zrozum tu kobiety.
Ta sprawa mi jakoś śmierdzi i to na pewno nie jestem kurwa ja bo się z samego jebanego rana wykopałem.

Jashin moim bogiem  [W Trakcie poprawy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz