Koło 01.15, niedaleko agencji detektywistycznej Mythvert
Agata szła za Rafałem. Ulica wydawała się opustoszała, jedynie czasami przejeżdżał jakiś samochód. Karol zaparkował samochód trochę dalej od miejsca, w którym aktualnie była dziewczyna, jednak na tyle blisko, by móc obserwować budynek. Dąbrowski podszedł do drzwi i wyciągnął jakieś małe, okrągłe urządzenie. Szatynka uważnie go obserwowała. Miała nadzieję, że uda mu się otworzyć drzwi, bo inaczej ich, a raczej blondyna, plan byłby już na początku skazany na porażkę.
Rafał przyłożył urządzenie do zamka i włączył je. Słychać było cichy zgrzyt, świadczący o pracy dziwnego mechanizmu. Po upływie pół minuty dźwięk ucichł. Dąbrowski wziął okrąg i wsadził do kieszeni, po czym uchylił cicho drzwi. Oboje weszli do budynku. Agata rozejrzała się. Ciemność pomieszczenia napawała ją strachem. Aż podskoczyła, gdy blondyn zamknął drzwi, a ten przez to prawie wybuchnął śmiechem. Spojrzała na niego urażona, po czym zaczęła prowadzić w stronę odpowiedniego pomieszczenia. Biuro Mieczysława Kobry, szefa agencji, znajdowało się na drugim piętrze.
Kiedy byli już przy jego gabinecie, chłopak znów użył swojego gadżetu, dzięki czemu weszli do pokoju. Na biurku walały się sterty różnych papierów. Od raportów po mapy. Zaczęli szybko przeszukiwać pomieszczenie.
Agata sprawdzała szafę, która stała przy lewej ścianie, a Rafał biurko. Świecili sobie latarkami. Szatynka skończyła dużo szybciej, więc zaczęła pomagać chłopakowi. Oboje nawet nie przypuszczali, że będzie aż tak dużo rzeczy do sprawdzenia. Na dodatek, że nic nie było posegregowane.
- Chyba coś mam – szepnął blondyn, wyciągając z samego dołu szuflady jakiś gruby skoroszyt. Razem go otwarli i zaczęli przeglądać.
- Nie rozumiem... - powiedziała cicho dziewczyna. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. – To musi być jakaś pomyłka.
- Teraz wszystko składa się w logiczną całość. Pomyśl trochę. Ta agencja używa starego sprzętu. Właściwie cała jest, jakby wyrwana z innego wieku. To właśnie pokazuje dlaczego jest tak, a nie inaczej.
- Czyli... czyli to wszystko było jedynie przykrywką do wywołania wojny? – Spytała Agata, która nie chciała przyjąć tego do wiadomości. Zawsze podziwiała tę firmę, a teraz okazało się, że nie jest ona tak doskonała, jak sobie to wyobrażała.
- Dokładnie. Mamy szczęście, że jeszcze nic się wielkiego nie stało. Inaczej byłoby z nami kiepsko – zauważył Rafał. – Zwijajmy się.
Chłopak wziął teczkę i wyszedł z biura. Za nim podążyła Agata. Wciąż nie wiedziała, dlaczego jej pracodawca tak bardzo chciał wywołać kolejną wojnę z androidami. Było to dla niej zagadką, której sama na pewno nie była w stanie rozwiązać.
Z zamyślenia wyrwał ją blondyn. Chwycił on jej rękę i zaczął biec w stronę schodów. Dziewczyna obejrzała się za siebie. Ktoś ich zauważył!
- Mówiłeś, że nie będzie dzisiaj żadnego strażnika! – Krzyknęła przestraszona, wyprzedzając chłopaka.
- Ten przydział miał mieć ktoś, kogo mój informator przekupił. Najwidoczniej coś nie wysz... - ostatnie słowa Rafała zagłuszył dźwięk z pistoletu laserowego.
- Mówiłeś też, że używają starego sprzętu! – Wrzasnęła wkurzona Agata, ledwo odskakując za ścianę.
- Dobra, dobra! Moja wina, nie wiedziałem! – Odkrzyknął do niej, wymijając ją. – Szybciej!
Szatynce nie trzeba było powtarzać dwa razy. Od razu przyśpieszyła, wykorzystując całą swoją energię do ucieczki. Adrenalina dodawała jej sił. Przypomniała sobie, że gdzieś tu powinien być otwór wentylacyjny. Znajdował się na każdym korytarzu i był na tyle duży, że bez problemu powinni się przecisnąć. Agata spojrzała na sufit. Parę metrów dalej rzeczywiście znajdował się takowy, jednak ochroniarz był zbyt blisko. Dziewczyna zrównała swój bieg z Rafałem.
- Musimy go zgubić, albo chociaż jakoś spowolnić. Potem możemy poruszać się wentylacją – wytłumaczyła mu szybko swój plan.
- To musimy się bardziej postarać. Rozdzielmy się! –
Chłopak pobiegł przy pierwszym rozwidleniu korytarzy w lewo, a Agata w prawo. Strażnik strzelił d niej parę razy i ruszył za blondynem. Dziewczyna wbiegła do jeszcze innego korytarza, po czym oparła się o ścianę i złapała za bolące ramię. Chociaż wiązka laserowa z broni jedynie ją drasnęła, to ból był nieznośny. Wiedziała, że gdy poziom adrenaliny zmaleje, może nie wytrzymać i stracić przytomność, a taka perspektywa nie byłaby dla niej zbyt przyjemna. Ruszyła więc dalej.
Przystanęła, gdy zauważyła na suficie kratkę wentylacyjną. Podskoczyła, wyciągając rękę jak najwyżej. Potem znowu... i znowu. Jej wysiłki jednak nic nie dawały. Rozejrzała się, szukając jakiegoś innego wyjścia. Nie licząc drzwi do biur, korytarz był pusty. Dziewczyna westchnęła i zaczęła próbować otworzyć wejście do jednego z pomieszczeń.
Nagle udało jej się otworzyć drzwi, któregoś już z rzędu, pokoju. Ktoś musiał zapomnieć go zamknąć. Weszła do środka. Urządzony był on, jak większość biur. Dziewczyna przejechała wzrokiem po każdym meblu. Komputer, biurko, krzesło. Stop. Ono się nada.
Agata wyniosła z pomieszczenia stołek i położyła go centralnie nad otworem. Weszła na nie i zdjęła trochę już zardzewiałą kratkę, przysłaniającą wylot wentylacyjny. Położyła ją na podłodze i złapała krawędzi otworu. Zacisnęła zęby i podciągnęła się, wchodząc do szybu. Udało jej się! Oczywiście plan miał luki (na przykład zejście na niższe piętro), jednak aktualnie się nimi nie przejmowała. Napisała do Rafała SMS z wiadomością, że jej już się udało i zaczęła poruszać się do przodu.
***
Blondyn biegł, unikając strzałów. W ręce wciąż trzymał teczkę. Obejrzał się za siebie. Ochroniarz był coraz bliżej. Rafał podciągnął rękaw koszulki, odkrywając staromodny zegarek. Przekręcił jego tarczę dwa razy w lewo i cztery w prawo, po czym przyłożył rękę do ucha.
- Tu baza. Coś się stało, agencie 03? – Spytał męski głos z zegarka.
- Można tak powiedzieć. Jestem w budynku tej agencji Mythvert. Potrzebuję wsparcia – wyrzucił z siebie chłopak, ledwo unikając pocisku.
- Masz dowody?
- Tak.
Blondyn spojrzał zdziwiony na zegarek. Rozłączyli się, co oznacza, że albo przyjadą, albo będzie czekał na darmo. No po prostu świetnie, pomyślał. W tym samym momencie wrzasnął z bólu i przewrócił się z impetem. Pocisk uderzył w jego kolano. Rafał odwrócił się w stronę mierzącego do niego napastnika. W duchu już żegnał się z własnym życiem. Trzeba mieć dużego pecha, żeby zginąć na swojej pierwszej misji, pomyślał ze smutkiem. Wtedy jednak stało się coś nieoczekiwanego. Coś odrzuciło, a raczej wykopało, metalową kratkę, znajdującą się nad głową strażnika. Spadła ona prosto na jego głowę. Mężczyzna złapał się za bolące miejsce, dopiero później patrząc w górę. To był błąd. Z szybu wyskoczyła dziewczyna i powaliła go na ziemię. Szybko wstała i zabrała broń, leżącą na podłodze. Wymierzyła w ochroniarza przerażona.
- Nie ruszaj się! Inaczej strzelam! – Krzyknęła do niego, wycofując się w stronę Rafała. Chłopak uśmiechnął się do niej i odebrał jej broń, sam mierząc w mężczyznę.
- Przynajmniej teraz na pewno nie zginę, bo wiesz, przy tobie nie byłem tego taki pewien – powiedział, szczerząc się.
- Ta, na pewno. Po prostu nie chcesz, żeby ktoś zobaczył, że zostałeś uratowany przez dziewczynę – sarknęła Agata. W duchu jednak uśmiechnęła się. W kocu wszystko będzie dobrze.
CZYTASZ
✓ Tajemnica agencji detektywistycznej Mythvert ~ Short Story ✓
Gizem / GerilimOpowiadanie o Agacie Kwiatkowskiej, żyjącej w dwudziestym drugim wieku. Dziewczyna uznawana jest za geniusza, choć sama się za takiego nie uważa. Postanawia rozwiązać tajemnicę, którą skrywa agencja Mythvert. Pomaga jej w tym android, K-212. Jednak...