Obudził mnie trzask pioruna. Przestraszyłam się. Nie lubię burzy. Boję się jej.
- Spokojnie Ari. To tylko burza.- powiedział mój brat. Pewnie też się obudził.
- Dobrze wiesz, że się jej boję.
- Wiem, wiem. Tak czy inaczej spróbuj usnąć. Coś czuje, że jutro będzie się dużo działo.- powiedział zasypanym głosem.
- Też mam takie przeczucie.
Zamknęłam oczy. Postanowiłam, że spróbuje usnąć. Przeszkadza mi jednak ciągły huk rozchodzący się chyba po całym świecie. Mam wrażenie, że tylko ja nie śpię, że czas się zatrzymał i tylko burza nie zastygła w miejscu. Leżę z otwartymi oczami. Pod przeciwległą ścianą przebiegły dwie myszy. Zaczęłam rozmyślać o tych listach. Ciągle mnie to ciekawi. Skąd te listy? Od kogo? Co zawierają? Po co ktoś do mnie napisał tyle listów? I czemu mu tak zależy, żebym je dostała? Tyle pytań. Usłyszałam potężny huk. Naprawdę się przestraszyłam. Natychmiast zapomniałam o swoich myślach. Teraz skupiłam się na otoczeniu. A dokładnie na słuchaniu. Wśród hałasu burzy usłyszałam jakby odgłos motoru. Ale to przecież nie możliwe. Ten dom jest na kompletnym odludziu, no i kto w środku nocy w burzy,jechałby motorem prze las? Może to moja wyobraźnia szwankuje? Pewnie to przez niewyspanie. Jednak ten dźwięk jest coraz głośniejszy. Jakby ktoś jechał w naszą stronę.
- Harry, śpisz?
- Ymmm.- odpowiedział.
- To wstawaj. I wytęż słuch.- powiedziałam. Zauważyłam, że chłopak robi to co mu kazałam.
- Motor?- spytał.
- Też mi się tak zdaje. I to jest coraz głośniejsze.
- Możliwe, że ktoś jedzie tutaj?
- Wydawało mi się, że nie. Ale jednak się myliłam.
Oboje zaczęliśmy nasłuchiwać. Po kilkunastu minutach hałas maszyny ustał w pobliżu domu. Jakby przed nim. Przez 2-3 minuty była cisza, ale po tym ktoś wywarzył drzwi, które poleciały na podłogę. Rodzina Dursleyów szybko zbiegła do salonu. Ja z Harry wstaliśmy z podłogi jak poparzeni. Zauważyłam, że Vernon trzymał, w trzęsących się rękach strzelbę.
Do pomieszczenia wszedł olbrzym. Dosłownie. Postać jest bardzo wysoka i, grzecznie mówiąc, ma dużo centymetrów w pasie.
- Och, Ariston! Harry! Jak ja was dawno widziałem! Stęskniłem się!- powiedział wesoło, przyjaźnie i bardzo głośno. Popatrzyliśmy na niego niepewnie.
- A-ale k-kim pan j-jest?- spałam z nutką strachu w głosie.
- Ach, przepraszam, nazywam się Hagrid, Rubeus Hagrid, jestem gajowym w Hogwarcie!- powiedział z dumą, ale gdy zauważył miny moją i Harrego to jego wyraz twarzy się zmienił.- Chyba wiecie co to Hogwart, prawda?
- No, eee..., nie do końca proszę pana.- znów ja się odezwałam. Harry chyba za bardzo się przestraszył.
- Jak to?! Nie powiedzieliście im?!- krzyknął w stronę Dyrsleyów, tak, że chyba wszystkie ściany zatrzeszczały.- Nie powiedzieliście im o rodzicach?! O tym kim są?!
- Oni zginęli w wypadku i koniec.- odezwał się Vernon.
- Echhh...- olbrzym pomamrotał coś pod nosem.- Najwyraźniej ktoś musi wam dużo wyjaśnić. Mogę wam co nieco wyjaśnić. Ale o szczegóły wypytacie kogoś innego, a mianowicie pana Albusa Dumbledora. Jest dyrektorem w Hogwarcie.
- Zabraniam ci mówić im prawdy!- krzyknął pewny siebie wuj.
Hagrid podszedł do niego, zabrał mu strzelbę i "zawiązał" ją w supeł. Usiadł na kanapie.
- Więc będziecie chodzić do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, oboje.
CZYTASZ
Tajemnice czas odkryć /Weasley
Fanfiction" -Chcecie poznać tajemnice? -No jasne! - Oto ona." Historia pisana na podstawie książek oraz filmów z serii " Harry Potter" ----- #34 - fredweasley ( 19/07/2018 ) #70 - czary ( 35/07/2018 ) #65 - czary ( 02/11/2018 ) #5 - siostrapottera ( 15/11/201...