Gryffindor?

623 51 10
                                    

  - Proszę, Gryffindor....- szepnęłam ostatni raz.
  - Napewno nie chcesz to Slytherinu? No dobrze. Lepiej byś miała w domie węża, ale jak chcesz...- ucieszyłam się na słowa Tiary.
  -... Gryffindor!- krzyknęła na całą salę.
   Uczniowe, już mojego domu, wstali i wszczęli wielki wiwat. Wśród krzyków można było usłyszeć słowa: " Mamy Ariston! Mamy Ariston!".
   Od razu zrobiło mi się bardzo miło, a na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech.  Jak profesor zdjęła mi Tiarę, poszłam dumnym krokiem do stołu Gryfonów. Zajęłam swoje miejsce obok rudego chłopaka, starszego ode mnie i innego pierwszoroczniaka.
  - Hej, jestem Percy Weasley. Widziałem, że zdążyłaś poznać moim braci.- przywitał się serdecznie Gryfon.
  - Hej, Ariston Potter, ale wole Ari. Tak, poznałam już ich.- odpowiedziałam serdecznie.
  - A ja jestem Jordan Lee. Też pierwszoroczny.
  - Ariston Potter, ale wole Ari, jak już mówiłam. Miło mi.
   Oczekując na przydział bliźniaków, rozmawiałam z nowo poznanymi osobami. Bardzo się cieszyłam. Było to po mnie chyba widać, bo ciągle się uśmiechałam. W głębi duszy ciągle martwiłam się o bliźniaków i w mojej wyobraźni powstawały straszne wersje wydarzeń. Po chwili wkręciłam się w rozmowę i zapomniałam o obawach.
   Chłopcy, jako że nazywają się Weasley i ich nazwisko zaczyna się na literę "W", to byli na samym końcu.
  - Weasley Frederick!- krzyknęła McGonagall.
   Freddi podszedł do Tiary, a profesor nałożyła ją na głowę chłopakowi. Prawie od razu kapelusz krzyknął:
  - Gryffindor!
   Udało się! Chłopak podbieg szczęśliwy do mnie.
  - Wiedziałem, ja do żadnego innego domu nie pasuje.- powiedział radośnie.
  Zaśmiałam się tylko i zrobiłam chłopakowi miejsce pomiędzy mną a jego i Georga bratem.
   W tym czasie do Tiary podszedł Georgi. W tym momencie jestem pewna, że brat Freda też do nas dołączy, ponieważ oni są tacy sami, są bliźniakami.
   Nie myliłam się, po chwili George siedział miedzy mną a Jordanem. Wszyscy byli uśmiechnięci od ucha do ucha. Mamy do tego powód. A jest nim to, że jesteśmy razem.
   Nasze rozmowy przerwał sam dyrektor, Albus Dumbledore.
  - Witajcie!- zaczął.- Witajcie w nowym roku szkolnym w Hogwarcie! Witamy nowych uczniów!- spojrzał na mnie przyjaźnie, a po chwili cała sala biła brawo.
   Jak odwróciłam wzrok od dyrektora i spojrzałam na stół, zdziwiłam się. Wcześniej puste półmiski były wypełnione najróżniejszymi potrawami. Pierwszy raz widziałam tyle jedzenia na raz. Były befsztyki, steki, pieczone kurczaki, kiełbaski, ziemniaki pieczone i gotowane, frytki, pudding Yorkshire, strudel, sosy i miętówki. Miętówki?
   Włożyłam sobie na talerz kilka różnych potraw. Zaczęłam jeść.
   Wszystko było bardzo dobre.
  - Wygląda apetycznie.- powiedział jakiś ktoś zaglądając mi przez ramię, odwróciłam się szybko i aż podskoczyłam ze strachu.
   Za mną był duch. Przez to, że się przestraszyłam, leżałam plecami na Fredzie. Po chwili usłyszałam jak się ze mnie śmieje.
  - Nie możesz...?- spytałam jak już się uspokoiłam.
  - Nie jadłem prawie od pięciuset lat.- odpowiedział.- Nam to niepotrzebne, choć, oczywiście trochę się za tym tęskni.
  - Jejku, jak ja mogłabym nie jeść pizzy przez tyle czasu.- powiedziałam i zaczęłam wyobrażać sobie. Aż się wzdrygnęłam.
   Duch się zaśmiał.
  - Chyba się jeszcze nie przedstawiłem.  Sir Nicholas de Mimsy-Porpingtin, do usług. Duch-rezydent Wieży Gryffindoru.
  - Miło mi. Ja jestem Ariston Potter, ale wolę, żeby mówić mi Ari. To jest Frederick Weasley, a to George. Są bliźniakami. Do usług, sir Nicholsie. -przedstawiłam naszą trójkę.
  - George, my go znamy...
  -... to Prawie Bezgłowy Nick!
  - Jak można być prawie bezgłowym?- spytał Lee.
   Sir Nicholas zrobił urażoną minę.
  - Można. O tak.- powiedział zły i pociągnął się za lewe ucho, a jego głowa opadła na ramię. Widocznie ktoś próbował mu odciąć głowę, ale zrobił to nieumiejętnie. - Wolę, żeby zwracano się do mnie Sir Nicholasie.
   Walnęłam bliźniaków w żebra.
  - Przepraszam za nich Sir Nicholasie.
  - To nic panno Ari. Przerabiam to co roku. -powiedział i odszedł ode mnie, żeby usiąść obok starszego Wesleya.
  -  Mam nadzieje, że pomożecie zdobyć nam puchar domów w tym toku. Od sześciu lat wygrywa Slytherin. Baron tak się przez to puszy, że nią da się z nim wytrzymać.
   Po kolacji zjadłam jedną miętówkę.
   Cały czas spędziliśmy bardzo miło na rozmowach. Później poszliśmy do swoich domów. Okazało się, że mam sama dormitorium. Ucieszyłam się, bo nie muszę się z nikim dzielić. Po rozpakowaniu się, zeszłam do pokoju wspólnego, gdzie czekali na mnie Wesleye. Usiadłam obok nich i zaczęłam wpatrywać się w ogień. Ciszę przerwał Fred.
  - Co to pizza?

Tajemnice czas odkryć /WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz