~4~

48 6 1
                                    

- No kuzynku, nie powiem, zaszalałeś - powiedziałam, widząc jak pakują trofea Kamila z Raw Air.

- Taa, a do tego możliwe, że dołączy jeszcze talerz. Wielki talerz - zaśmiał się.

- Widziałam gdzieś w internecie, że będziesz musiał teraz Ewie do każdego kupić kwiatki, bo inaczej cię z tym do domu nie wpuści - zaczęliśmy się śmiać.

- Już widzę te komentarze: "Kamil Stoch przywiózł żonie osiem wazonów, problem w tym, że pustych. Czyżby jakieś problemy w związku? " - wywróciłam oczami.

- Ludzie wszędzie szukają problemów, plotek, zdrad, kłótni i podtekstów. To mnie zawsze najbardziej irytuje - westchnęłam.

- Cóż zrobisz jak nic nie zrobisz?. - wzruszył ramionami.

- Dobra, ja lecę, bo mam zaraz próbę z tancerkami. Powodzonka - przytuliłam go i sobie poszłam.

W drodze na skocznię złapał mnie jakiś dziennikarz i zaczął wypytywać o chyba wszystko:

- Przepraszam, ale ja tylko śpiewam - odpowiedziałam, uśmiechając się miło.

- Chciałem tylko zadać kilka pytań na temat pani chłopaka, Stefana Krafta - wytłumaczył szybko.

- Dobrze, ale dosłownie pięć minut, bo mam zaraz próbę - odpowiedziałam.

- No, więc zaczynając od początku, jak się poznaliście i kiedy zaczęliście się spotykać? - uśmiechnęłam się na wspomnienie tamtego konkursu.

***

- Julka?! Co ty tu robisz?! - krzyknął Kamil, którego nie widziałam odkąd rodzice wywieźli mnie do Anglii.

- Pracuję - zaśmiałam się - Śpiewam. Widzę, że dalej skaczesz?. - pamiętam jak mieszkałam w Zębie i jako 9 - letnia dziewczynka chodziłam z nim na treningi. Kochałam je oglądać.

- Chyba dawno nie oglądałaś konkursów? - zaśmiał się - Nie wyobrażam sobie robić nic innego.

- Tęskniłam za tobą - jezu, dopiero teraz poczułam, że chce mi się płakać.
Kamil mnie szybko przytulił, ale musiał szybko iść przygotować się do zawodów.

Chodząc po wiosce skoczków spotkałam jeszcze kilka osób, które do tej pory widywałam tylko na ekranie tlewizora. Zrobiliśmy z Kamykiem przedstawienie przy wszystkich, a w dodatku rozmawialiśmy po angielsku. Tak z przyzwyczajenia.
Wtedy każdy się do mnie miło uśmiechał, ale mój wzrok przykuło tylko jedno spojrzenie.
Jego spojrzenie.

***

- To było w Bischofshofen, kiedy zaczynałam pracę w FiS'ie - dodałam po tej krótkiej retrospekcji.

- Pamiętasz waszą pierwszą randkę? - zadał kolejne pytanie.

***

- Możesz mi wytłumaczyć, po cholerę wyciągałeś mnie z i siebie z łóżka o piątej rano skoro za kilka godzin są treningi i konkurs? - zapytałam, idąc w stronę chłopaka, który stał spobie jak gdyby nigdy nic, trzymając dwa konie na lejcach.

- Nie gadaj tyle, tylko bierz konia, marudo - zaśmiał się ironicznie.

- Masz szczęście, że kocham zwierzęta. A poza tym, ja nie marudzę. Nie wyspana kobieta to zła kobieta - zaśmiałam się.

- To co, jedziemy? - zapytał, kiedy wsiadłam na konia.

- Prowadź mistrzu - zaczął prowadzić mnie w stronę jakiejś leśnej polany. Piękna, nie powiem, ale co my tu robimy o piątej rano?!

Zsiadłam ze zwierzęcia, kiedy Kraft się zatrzymał, a on po chwili zrobił to samo. Oparłam siędelikatnie o konia, tak, żeby się nie przesuwał:

- Wiesz - potrzedł do mnie - Jak jesteśmy w Wiśle to często tu przychodzę z ważnymi osobami. Z Michim, z innymi skoczkami. Fajnie jest tu posiedzieć i się wyciszyć przed natłokiem kamer - spojrzał mi w oczy. Zaczął zbliżać powoli swoją twarz do mojej, aż w końcu mnie pocałował.
Trwało to krótko, bo koń zaczął go odpychać głową.
Chcąc zakryć niezręczną sytuację między nami wskoczyłam na zwierzę i krzyknęłam:

- To co? Ścigamy się spowrotem?!

***

- To było w Zakopanem, tuż przed igrzyskami.

- A jaki Stefan jest prywatnie, tak poza kamerą?

- Jest normalnym człowiekiem jak my wszyscy. Jest wrażliwy, czasami trochę za bardzo się martwi, zabawny i naprawdę nie wyobrażam sobie lepszego chłopaka.

***
Jullas♡

It's just for funOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz