Poszłam w stronę domku dzieci Demeter z mętlikiem w głowie. Nie widziałam co właśnie zrobiłam. Poniosło mnie. Pójdę się zapaść w jaskini wstydu. Westchnęłam cicho. Wsadziłam ręce w kieszenie i szłam. Przypomniałam sobie o swoim przyjacielu. Otrząsnęłam się. Spojrzałam na swoje ramię. Nie było go! Nerwowo się rozejrzałam, kiedy on uciekł?! Zboczyłam ze swojej drogi do Domku. Usłyszałam nagle piski ze strony domku Afrodyty i natychmiast tam pobiegłam.Jak myślicie? Co zobaczyłam? Otóż, moim oczom ukazał się widok dzieci od bogini piękności, które stały na wszystkim co jest na wysokości. Próbowałam się nie roześmiać. Nagle przyszła dziewczyna, była inna od swojego rodzeństwa, chodziła w ogrodniczkach i najwyraźniej nie przejmowała się tym, że po podłodze pełza wąż
- Co wy właściwie robicie? - zapytała się ze zdziwieniem jak i lekkim rozbawieniem.
- N-na podłodze! Jest wąż! - pisnęła któraś z dziewczyn.
-Gdzie?- zdziwiła się ta z rudymi włosami w ogrodniczkach.
Klękłam z rozbawioną miną i wystawiłam rękę, a na nią od raz wpełzł mój przyjaciel, chociaż. Nie wiedziałam czy napewno mogę go tak nazwać. Nawet w myślach, ale cóż.
Wszystkie osoby spojrzały na mnie jakbym zabiła im kogoś. No i... dopiero spostrzegły, że tu właściwie jestem. Zrobiłam minę typu "Jestem tu przypadkiem, nic nie zrobiłam" i się zaczęłam powoli wycofywać do wyjścia
-Hej! Co tu robiłaś? Ty go wypuściłaś? - zapytała ruda.
Moja mina była piękna. Jak wcześniej postanowiłam, że nie pokażę, że mój głos wrócił, nie odezwałam się ani słowem. A tylko zaczęłam się wycofywać. Ta dziewczyna szła za mną, a ja puściłam się biegiem do przodu. Zaczęła mnie gonić.
Już po mnie - pomyślałam, ale dalej biegłam i na kogoś wpadłam. Tym kimś okazał się... Will! Dzięki bogom. Schowałam się za nim.
-Will! Odsuń się - powiedziała trochę zdenerwowana
- Nie. Co od niej chcesz, Piper? - zapytał twardym głosem. A więc ta laska ma na imię Piper...
- Była w naszym domku, kiedy wybuchła panika o węża, którego ma na ramieniu. Chcę wiedzieć, co ona tam robiła!
Will spojrzał się na mnie a ja wykonałam dziwny gest rękami i podał mi notesik w którym nabazgrałam szybko:
Przepraszam, zgubiłam swojego węża, znalazł się w waszym domku. To nie było specjalnie.
I oddałam jej notesik. Jej mina stała się jakby łagodniejsza i westchnęła.
- To dlaczego uciekałaś? - na jej słowa wzruszyłam tylko ramionami.
Spojrzałam na Willa maślanymi oczami w geście prośby, aby ją jakoś spławił. Ten kiwnął głową, a ja...
Pobiegłam do lasu
Podczas tego biegu wpadłam po prostu w głąb drzew. Kiedy szłam dalej, robiło się ciemno. Co kurwa? Była 15. 00! Jakim cudem było ciemno? Byłam zdezorientowana. Chciałam wrócić, ale.. Ciekawość ciągnęła, nie odpuszczam.
Kiedy byłam daleko, zaczęłam słyszeć głos, spokojny i kobiecy szepcząc.
Chodź do mnie...
Pomóż mi...
Jestem blisko.
Serce zaczęło mi mocnij bić. Poczułam na ramieniu niespokojny ruch węża.
- O co chodzi..? - szepnęłam do niego. Zasyczał, zdezorientowany. Też nie wiedział.
- Nie wiem.. . Może chodźmy stąd? - zasugerował. Ale ten głos...
- Nie. Ten głos nie da mi spokoju. - zniżyłam głos. Wąż znów nerwowo poruszył się na ramieniu.
Bał się. Z resztą tak jak ja, tylko... Mam wrażenie, że zaraz serce wyskoczy mi z piersi.
- Jest piętnasta godzina, a tu jest ciemno, do tego ta osoba. Zeusie, co tu się dzieje? I dlaczego inni z obozu tego nie słyszą? - mówiłam z gulą w gardle. Co tu się dzieje? Czy ja zawsze muszę powodować jakieś kłopoty?
Szłam ostrożnie, starając się nie wydawać głośnych i zwracających na mnie uwagę dźwięków, ale zawsze, zawsze coś się w takich chwilach musi się zepsuć, prawda? No cóż.
Wyobraźcie sobie dziewczynę z wężem na ramieniu, rozdziawioną buzią, która niczym posąg stoi w jednym miejscu, bo nadepnęła na suchą gałąź, przy czym narobiła hałasu. Śmieszny widok, prawda? No dla mnie nie za bardzo. Zaraz. Czy w krzakach coś się poruszyło?! Zerwałam się z miejsca i biegłam przed siebie, ale to coś zaczęło mnie gonić. Teraz Usain Bolt mógł się schować przy moim tępie. Zapieprzałam chyba szybciej od samochodu albo to po prostu moje nadzieje na przeżycie.
Kiedy tak pędziłam, nie zauważyłam, że wybiegłam z lasu, ale nie do obozu, ani na pole truskawek, ani na nic co jest związane z Obozem. Stanęłam, gdyż zobaczyłam, że to coś mnie nie goni już. Upadłam na kolana zmęczona biegiem.
-Wiesz co, gadzie? Trzeba ci nadać imię, nie?- oddychałam szybko i spojrzałam na gada. Zasyczał radośnie.
- Jestem za - ucieszył się
Położyłam się na trawie, a on wpełznął na moją klatkę piersiową.
- Co powiesz na... Drago?
-Nie. Zbyt dziwne - zasyczał
- No to może Friday? - usłyszałam syk zaprzeczenia.
- Eh... To może Prome?
- Pasuje mi - powiedział zadowolony z imienia.
Zaśmiałam się radośnie na jego reakcję.
No heyo. Tu znowu my. Na wstępie:
8💬 i tyle samo ⭐ = next.
Jak tam u was humorki? Przy okazji jak przy klasyfikacji do szkół? Jak tam? ❤️
Do zobaczenia, ziomki poziomki!
CZYTASZ
Córka zniewolonej Wiosny|| Nico di Angelo. Porzucone
FanficDawno dawno temu kawał drogi za Empire State Building żyła sobie (nie)zwyczajna dziewczyna. Miała najnormalniejsze życie, zwykła nastolatka. Jedna rozmowa z nieznajomym obróciła jej życie o 180 stopni Opowieść jest porzucona ze względu wyczerpanej...