Rozdział I

138 15 2
                                    

Z góry przepraszam, ale mam problem z realizmem i wciąż się uczę ;*

- Proszę zapisać datę upadku powstania styczniowego — kwiecień 1864 roku, a praca domowa to ćwiczenia od strony 92 do 94 - mówiła nauczycielka od historii. Dzisiaj przynudzała tak, że prawie zasypiałaś. Już nie mogłaś się doczekać, aż wyjdziesz z tego więzienia, zwanego szkołą. W końcu miałaś mieć po lekcjach około piętnastej trzydzieści, spotkanie z potworem. Właśnie jak on ma na imię? Wyciągnęłaś telefon i napisałaś do taty:

"Tato, jak się nazywa ten potwór, co ma mnie uczyć?"

Schowałaś szybko komórkę, bo nie chciałaś, żeby historyczka się skapnęła. Nie lubi, jak się korzysta z urządzeń na jej lekcji, a jak zauważy, to od razu wstawia jedynkę, więc wolałaś nie ryzykować.

- Ok, to na wszystko moi kochani. Możecie się spakować i macie piętnaście minut dla siebie - historyczka usiadła przy swoim biurku i robiła coś na komputerze, a Ty podczas pakowania, zauważyłaś, że tata odpisał:

"Sans"

Sans? Całkiem ciekawie imię. Może powinnaś powiedzieć to swojej przyjaciółce? Tak, to byłby dobry pomysł. W końcu mówiłaś jej wszystko, to czemu teraz by jej nie powiedzieć? Spojrzałaś na Judy - rudowłosą dziewczynę z zielonymi oczyma i o niskim wzroście. Odkąd pamiętasz, zazdrościsz jej urody. Takie coś jest rzadkością. I jeszcze te piegi na policzkach – po prostu była tak słodka jak kilo cukru.

- Jezu, jak ona dziś przynudzała - odezwała się po chwili, wywracając przy okazji oczami – Co nie?

- Tak, wyjątkowo - położyłaś się na ławce - Wiesz co?

- Co? - spojrzała na ciebie, wyciągając picie ze swojej torby marki Gucciego. Wciąż nie wiedziałaś, po co jej tak droga torba. Torba to torba. Nie trzeba wydawać majątku na kawałek skóry, który niedługo się i tak zniszczy. Bez sensu.

- Będę miała korepetycję z fizyki - zauważyłaś, że ma zieloną herbatę - Twój ulubiony napój. Wyrwałaś butelkę z jej ręki - Daj mi się napić.

- Dobrze, ale spokojnie. Chciałam Ci sama dać - uśmiechnęła się - No i co z tymi korepetycjami?

- Cóż... Będę miała je z potworem – napiłaś się, zakręciłaś butelkę i schowałaś do jej torby - Śmiesznie co nie?

- Cz-czekaj, - chwila ciszy - Co?! - pisnęła tak, że prawie straciłaś słuch - Jak to?!

- Tia... Moja reakcja była taka sama - machnęłaś ręką - Myślałam, że tata robi sobie ze mnie jaja, kiedy pokazał mi jego zdjęcie.

- Masz zdjęcie?! Pokaż, pokaż, pokaż! - w jej głosie było słychać wyraźne podekscytowanie – Ale to już!

Przewróciłaś oczami i sięgnęłaś po torbę, by wyciągnąć z niej telefon. Odblokowałaś, weszłaś w galerie i kliknęłaś w zdjęcie potwora, zwanego Sansem. Pokazałaś przyjaciółce, a ta zrobiła wielkie oczy.

- Zadowolona? - odezwałaś się po chwili.

- No nie! - krzyknęła - To nie jest prawda, co nie?

- Najprawdziwsza prawda, jaka może być - schowałaś telefon i się uśmiechnęłaś. Pomyślałaś, że odkąd potwory wyszły na powierzchnię, chciała jednego zobaczyć lub porozmawiać, a wręcz było to jej marzeniem, więc czemu miałabyś jej nie zaprosić? - Może chciałabyś wpaść dzisiaj do mnie go poznać?

- TAK! - znowu ten pisk. Tym razem był tak wysoki, że uszy zaczęły Cię boleć, a pani Tommilson zwróciła jej uwagę, żeby trochę ściszyła ton głosu - Tysiąc razy tak!

Korepetytor [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz