Rozdział trzeci, czyli o kolejnej kosmicznej rozwałce

2.4K 182 27
                                    

W tym rozdziale zobaczycie, jak bardzo nie umiem pisać opowiadań, w których jest dużo dialogów i akcji :D
Ponadto wprowadziłam tu jedną postać wymyśloną przeze mnie, więc tak tylko lojalnie ostrzegam.
Nie jestem zadowolona z tego gniota, ale gdzieś musiałam wcisnąć wprowadzenie w dalszą fabułę...taki tam rozdział przejściowy bez zbytniej akcji. Głównie wyjaśnienia...
***
Tony najszybciej jak tylko mógł leciał w stronę podesłanej przez Tashę lokalizacji. Wiedział, że schwytanie boga nie jest proste, szczególnie jeżeli mówimy o kimś, kto uciekł z najpilniej strzeżonego więzienia w Asgardzie. Dlatego właśnie Tonemu wydawało się, że to Loki sam dał się złapać, a przed ich drużyną czeka jeszcze jedno wyzwanie-rozszyfrowanie planów kłamcy. 
   Okazało się, że Avengersi pojmali psotnika gdzieś w podmiejskim lasku i to tam właśnie wezwali na spotkanie Starka. Gdy Miliarder przyleciał i jak zwykle zjawiskowo wylądował przed grupką przyjaciół,  każdy miał bardzo poważną minę i brak było ich codziennych, wesołych uśmiechów.  Mściciele stali w kręgu i otaczali związanego i wyszczerzonego Lokiego, który jakby zupełnie nie odczuwał tego, że został złapany i siedział ma środku niewielkiej polanki i jak gdyby nigdy nic bawił się źdźbłem trawy. Stark starał się powstrzymać od spalenia buraka na widok zielonych oczu trickstera, które świdrowały go na wylot. Jego usta rozciągnięte były w pogardliwym, ale i ironicznym uśmiechu, a on sam tylko mruknął:
-Zazwyczaj jesteś bardziej gadatliwy, człowieku z żelaza.
Tony szybko zripostował uśmiechniętego bożka i przybliżył się do niego ściągając maskę.
-Nie zamierzam tyle mówić do jednego nic nie znaczącego osobnika.-W jego słowach dało się wyczuć lekki strach i niepewność. Miliarder wciąż pamiętał o wydarzeniu z wczorajszej nocy. Był również przekonany, że Loki tak szybko nie przestanie mu tego wypominać i jeszcze użyje tej informacji przeciwko niemu.
-Czego od nas chcesz, Lokes? I czemu dałeś się złapać?-Tony odezwał się ponownie po chwilowym ochłonięciu.
-A czego mogę chcieć od takiej grupy palantów jak wy?-mag zaśmiał się pogardliwe i spojrzał Starkowi w oczy.-Tak się składa, że jestem tak wybitną jednostką, że nie dałem się złapać wam tak bezcelowo. Mam do was pewien interes.-Dodał po chwili zamyślony i zlustrował wzrokiem każdego z Avengersów.
-Tego to już się domyśliliśmy, Loki. A teraz bez owijania w bawełnę, gadaj jakie są twoje plany.-warknął wyraźnie zirytowany Barton, który wciąż odczuwał skutki uboczne zahipnotyzowania go przez bożka.
-Mam sprawę do tego waszego, pożal się boże, playboya.-uśmiechnął się leciutko na widok miny Tonego, który zesztywniał na te słowa.-Po pierwsze-całujesz beznadziejnie...a przynajmniej nie jak na asgardzkie standardy, a po drugie-W łóżku też jesteś słaby.
Wszyscy Avengersi jak jeden mąż spojrzeli na spurpurowiałego ze wstydu Tonego, który z wściekłością wpatrywał się w Lokiego. Trickster wyraźnie zadowolony z tego co osiągnął pokładał się na ziemi ze śmiechu.
-Stark, czy możesz nam wytłumaczyć o co chodzi tej pokrace?-spytała się niepewnie Natasha i zmarszczyła brwi.
-Loki mnie wyrolował, ale nie o tym teraz powinniśmy rozmawiać.-Miliarder próbował uciec od niewygodnego tematu i cały czas unikał wzroku przyjaciół.-Ten bóg na pewno nie dał się złapać tylko dlatego, że chciał mi wytknąć mój wątpliwy brak wprawy w całowaniu i sprawach łóżkowych. Jemu na pewno chodzi o coś jeszcze!
-Oczywiście. Dla obwieszczenia tego co powiedziałem przed chwilą nie opłacałoby mi się przemierzać tak wielkiej odległości. Aczkolwiek twoja mina w tym momencie jest bezcenna, Anthony-ostatni wyraz wypowiedział ze szczególnym naciskiem i jadowitością. Widać było jak na dźwięk swojego imienia Stark skrzywił się nieznacznie.-Waszej planecie ponownie grozi niebezpieczeństwo.
Gdy Avengersi usłyszeli jego słowa każdy z niedowierzaniem zaczął kręcić głową.
-Jak to niebezpieczeństwo? Kłamco, czemu niby mamy ci zaufać?-zapytał się całkiem spokojnie Kapitan Ameryka, który dotychczas nie brał udziału w konwersacji i stał z boku, dumnie dzierżąc swoją tarczę.
-Tak się składa, że mam dowód, dzięki któremu w pełni mi zaufacie, a ponadto jestem w stanie Wam pomóc w przygotowaniu się do obrony ziemi.-Loki bardzo dokładnie dobierał każde słowo jednocześnie grzebiąc w sakiewce przymocowanej do pasa. Wreszcie wyciągnął z niej zwinięty rulon lekko pożółkłego papieru. Wszyscy orprócz obrażonego i zawstydzonego Tonego, którego duma ucierpiała dziś stanowczo zbyt wiele razy, zebrali się dookoła asa.
-Waszą ziemię planuje zaatakować pewna asgardzka bogini i moja dawna największa przeciwniczka, która przez wiele lat tułaczki na wygnaniu zdobyła potężną moc, a teraz planuje zdobycie chociażby jednego z dziewięciu światów. -W tym momencie Loki zwrócił się do swojego, znajdującego się w stanie ciężkiegi szoku, brata.-Thorze, na pewno znasz tą kobietę. To Allys, jedna ze studentek akademii magii, w której ja również pobierałem nauki.
Thor w zamyśleniu pokiwał głową.
-Mój brat może mieć rację. Allys to niebezpieczny mag, którego rządza władzy już dawno zaczęła nam się wymykać z pod kontroli. Ta kobieta jest nieprzewidywalna, ale i też na nasze nieszczęście bardzo inteligenta i ambitna. Loki, kontynuuj proszę.-Powiedział Thor i z wyczekiwaniem spojrzał na zielonookiego.
-Ostatnio wpadł mi w ręce pewien list, w którym pisała do innego wybitnego maga o swoich planach. Prawdopodobnie był on jej mentorem, gdy pozostawała na wygnaniu.-w zamyśleniu rozwinął zwitek papieru i podał go reszcie, aby mogli się mu przyjrzeć-Na wasze szczęście znam się na asgardzkiej magii i w zamian za pewną rzecz mógłbym wam pomóc w przygotowaniu się na atak tej niebezpieczne kobiety.
Wszyscy stali w lekkim szoku i wciąż wpatrywali się w pożółkły skrawek papieru. Nikt nie był w stanie wykrztusić ani słowa i nawet wciąż obruszony Tony analizował dokładnieostatnie słowa Lokiego. Nikt nie był przygotowany na kolejny atak, a co za tym szło wszyscy zdawali sobie sprawę, że muszą zaufać ich  tymczasowemu sojusznikowi.
-Dobrze, Loki, ale czego chcesz w zamian?-jako pierwsza odezwała się Natasha, której udało się już otrząsnąć z szoku.
Po tych słowach bożek uśmiechnął się niebezpiecznie i ujął dłoń Starka, która wciąż znajdowała się w zbroi.
-Chciałbym mieć możliwość pracowania z Anthonym Edwardem Starkiem i poznania waszej technologii. Pragnąłbym się również dowiedzieć czegoś o waszym świecie, bo mimo tego, że wami gardzę to wciąż jestem zaciekawiony jakim cudem udało się wam mnie pokonać.-Loki wyszczerzył się, a Tony szybko zabrał swoją dłoń lekko zaniepokojony.
-O nie! Nie ma nawet takiej opcji! Nie wytrzymam z tobą ani jednej godziny w jednym pokoju! Nawet nie liczcie na to, że przyjmę go pod mój dach i jeszcze będę czegoś uczył!-Stark wyrzucił to wszystko na jednym oddechu i nerwowo przygryzł wargę, gdy ujrzał jak reszta gromi go wzrokiem.
-Wybacz, Tony, ale jeżeli chcemy obronić ziemię, musimy przystać na propozycję Lokiego. -Powiedział niepewnie Banner-Ja sam nie jestem przekonany co do jego intencji, ale jak Thor powiedział, że możemy mu zaufać to wydaje mi się, że na prawdę powinniśmy.
-Widzisz, blaszaku? Nie masz tu nic do gadania.-Bożek zaśmiał się, co poskutkowało zdzieleniem go po głowie i natychmiastowym burknięciem ze strony Tonego.
-Dobrze, ale chcę mieć prawo do wolnych weekendów.-Powiedział zrezygnowany Tony. Zobaczył, że wiele nie wskóra i tym razem musi postawić ponad swoje zachcianki dobro całego świata.-Nauczę cię tego naszego całego fiku miku, Jelonku. Ale nie licz na ulgowe traktowanie jeżeki chodzi o obowiązki domowe.
-Oczywiście, Anthony. Będę się sprawował wprost idealnie. -Odrzekł Loki z figlarnym błyskiem w oku.
Kłamca poczuł jak żelazna dłoń miliardera zaciska się na jego nadgarstku.
-W takim razie od razu jak przyjedziemy do mnie będziesz musiał się zapoznać z długą listą zasad panujących w Stark Tower.-Wyszczebiotał Stark, który już szykował zemstę za tak podłe wrobienie w opiekę nad nordyckim bogiem, któremu wyraźnie zależało na bliższym kontakcie z Tonym.
Avengersi westchnęli tylko przeciągle i zaczęli się zastanawiać kiedy mogliby spotkać się wszyscy razem i omówić dalsze działania w sprawe z Allys. W końcu padło na sobotę za dwa tygodnie, a na razie dali Lokiemu czas na zaklimatyzowanie się w nowym miejscu. Ponadto Stark chyba również potrzebował kilku wieczorów w towarzystwie alkocholu, aby w pełni zaakceptować wydarzenia z dzisiejszego dnia. Czekają go ciężkie tygodnie, podczas których będzie musiał uczyć asgardzkiego pajaca technologii i życia na ziemi. W zamian za to ten asgardzki pajac opowie mu trochę o swojej magii i pomoże w przygotowaniu się do obrony przed jakąś kolejną istotą pozaziemską. Tego było stanowczo za dużo jak na jeden raz. Zdecydowanie będzie potrzebować więcej niż jesnej butelki alkoholu.
***
Welp, mam nadzieję, że nie jest aż tak źle... ;;;
~Ciri

A może by tak pocałunek? || Frostiron [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz