Pierwszym co dotarło do uszu Lokiego, gdy już wreszcie zaczął powoli odzyskiwać przytomność, były dźwięki ożywionej rozmowy, z których to czarnowłosy szybko zdołał wyłapać ten jeden znajomy głos, na którym tak mu zależało. Mimo tego, że mógł on wyraźnie wyczuć jak bandaże uciskają go w miejscach gdzie dźgnęła go Allys, a głowa bolała go tak jak nigdy dotąd, to po raz pierwszy od dawna czuł wewnętrzny spokój. W końcu nie ciążyło na nim widmo nieuniknionej walki, a jego największym problemem było to, jak szybko uda mu się wrócić do dawnej sprawności. Gdy tylko otworzył oczy, uderzyło go jasne światło, które sprawiło, że natychmiast pożałował chęci rzucenia okiem na jego otoczenie. Cholerni ludzie i ich cholerne żarówki, jakby nie dało się korzystać z nieco mniej inwazyjnych źródeł światła.
Jak tylko jego oczy przyzwyczaiły się już do wszechobecnej bieli, dostrzegł on trójkę ludzi, z których jeden stał tyłem do łóżka, w którym aktualnie leżał. Dwójka z nich była prawdopodobnie lekarzami, przynajmniej tak wywnioskował po białych kitlach, które nosili, podczas gdy trzeci, nieco niższy od pozostałych, był tym, który tak natarczywie zaprzątał jego myśli w ostatnim czasie. Na razie, żaden z nich zdawał się nie dostrzegać jego przebudzenia, więc postanowił wydać z siebie ciche chrząknięcie, które sprawiło, że głowy całej trójki obróciły się w jego stronę.
- Nareszcie, nie mogę uwierzyć, że każecie choremu tyle czekać. - rzucił w ich stronę, podczas gdy na ustach błądził jego firmowy ironiczny uśmieszek.
Stark, który jeszcze przed chwilą zdawał się być bardzo wciągnięty w dyskusję, którą toczył z dwójką lekarzy, w chwilę znalazł się przy łóżku Lokiego, posyłając mu szeroki uśmiech pełen ulgi. Brunet wyglądał dość dobrze, przynajmniej w porównaniu do trickstera. Na jego twarzy widoczne było jedynie kilka zadrapań, podczas gdy odkryte ramiona zdobiły trzy soczyste sińce. Oczy czarnowłosego natychmiast skupiły się na twarzy ukochanego, a jego wzrok powoli sunął od jego delikatnie siwiejących włosów aż po pełne usta i znajomy zarost. Tak, wszystko było na swoim miejscu, jak i być powinno.
- Loki! Nigdy nie wiedziałem, że aż tak się ucieszę gdy postanowisz się odezwać. - w głosie Starka dało się wyczuć czułość, którą bożek natychmiast wyłapał.
- A ja nie spodziewałem się, że kiedykolwiek będę tak zadowolony z pobudki na Midgardzie, a jednak. - prychnął czarnowłosy, jednak jego wypowiedzi brakowało chłodnego sarkazmu z jakim odnosił się do Tonego jeszcze przed kilkoma tygodniami.
W odpowiedzi usłyszał jedynie cichy śmiech Iron Man'a, który przysiadł na skraju jego łóżka, kompletnie ignorując lekarzy, którzy wyglądali jakby bardzo chcieli powiedzieć mu coś na temat siadania w brudnych ubraniach na łóżku rannego. Loki spojrzał się w ich stronę, leniwie unosząc zdrową rękę i odganiając ich gestem, którego przywykł używać podczas wielu lat, które spędził na asgardzkim dworze. Tamci spojrzeli jedynie po sobie, wymieniając się zirytowanymi spojrzeniami, ale po chwili westchnęli tylko i postanowili zostawić swojego irytującego pacjenta z jego równie irytującym towarzyszem. Gdy tylko drzwi zamknęły się, wydając z siebie ciche kliknięcie, trickster natychmiast obrócił głowę w stronę Tonego, a jego dłoń znalazła się na policzku drugiego mężczyzny, głaszcząc go smukłymi palcami.
- Samotność nie była mi obca, a jednak nigdy nie przeraziła mnie tak bardzo jak wtedy, gdy Allys mi ciebie odebrała. - zaczął Loki, a jego zielone oczy wpatrywały się wprost w te należące do Starka - Czy to nie śmieszne, że to właśnie na Midgardzie odnalazłem coś, czego nie mogłem znaleźć nigdzie indziej w kosmosie?
- Coś mi się zdaje, że nasz trickster wpakował się w niezłe bagno. - głos Starka brzmiał wesoło, a jego oczy lśniły radością, jaką dotychczas czuł tylko gdy udało mu się udoskonalić jeden z jego kostiumów.
CZYTASZ
A może by tak pocałunek? || Frostiron [ZAKOŃCZONE]
FanfictionOpowiadanie z czasów kiedy miałem 14 lat, ostatni rozdział napisany w wieku lat 20 Jak myślicie. Co by było, gdyby Loki zamiast zrzucić Starka z wieży zdecydowałby się na inny ruch? Jak potoczyłyby się ich dalsze losy? Zapraszam na mojego alternatyw...