Rozdział szósty, czyli o tym, że Loki to kapryśna Diva

1.9K 148 18
                                    

Zebrałam się w sobie i naskrobałam kolejny rozdział! Mam nadzieję, że się podoba! Koniecznie dajcie znać!
***
Jak Tony mógł przeczuwać, jego pobudka do najprzyjemniejszych nie należała. Gdy tylko bóg zorientował się, że śpi z głową na kolanach pewnego obrzydliwie bogatego geniusza, natychmiast stracił ochotę na delektowanie się powolnym rozciąganiem się i zwlekaniem z posłania. Szybko podniósł głowę i wstał z łóżka, po czym mocno schwycił Tonego za ramiona i postawił do pionu potrząsając nim w złości.
-Stark, czy możesz mi do jasnej cholery wytłumaczyć, co robiła moja głowa na twoich kolanach? - w jego głosie słychać było złość, ale i też zagubienie w związku z zaistniałą sytuacją.
-No nie wiem, może spała? - odparł miliarder z beszczelnym uśmiechem, po czym spróbował wyswobodzić się z uchwytu Lokiego.
Ten jednak nie dał mu poruszyć się nawet na krok, wprost przeciwnie, szybko pchnął Tonego z powrotem na kanapie i przyciskając go do oparcia usiadł mu na biodrach. Na jego ustach malował się grymas wściekłości, a oczy zwęziły się znacznie. Po chwili zaczął zasypywać playboya potokiem słów.
-Co to miało znaczyć, Midgardczyku?! Dlaczego mnie nie obudziłeś? To była jakaś hipnoza?
-Oj uspokój się, Lokes. - zaczął Stark, próbując opanować lekki niepokój związany z bliskością jego boskiego współlokatora. - Sam zasnąłeś, a ponieważ wyglądałeś tak niewinnie postanowiłem ciebie nie budzić. Poza tym nie wiedziałem, czy przypadkowo nie wpadniesz w jakiś szał!
W ułamku sekundy twarz Lokiego znalazła się o wiele za blisko twrzy geniusza. Ich nosy prawie się stykały, a Tony miał wrażenie, że ta sytuacja to jakieś cholerne De ja vu i że przeżył już coś podobnego na wieży, podczas ataku na Nowy York. Czuł gorący oddech bożka na policzku i widział jak jego oczy przewiercają go na wylot.
-Powiedz mi, Anthony...- zaczął złośliwie trickster -Jak czujesz się teraz, gdy widzisz, że nawet kiedy nie mogę korzystać ze swoich mocy góruję nad tobą? Jestem po prostu lepszy i silniejszy, midgardczyku!
Zaśmiał się cicho i zaczął przybliżć się jeszcze bardziej. Nagle poczuł jak Stark odpycha go od siebie, a chwilę pózniej Loki wylądował na podłodze, tym razem przyciskany do niej przez roześmianego midgardczyka.
-Koniec zabawy, Jelonku. Jeszcze się zmęczysz i znowu będę musiał użyczyć ci swoich kolan! - na jego twarzy malował się parszwy uśmiech.
Natomiast bóg wyraźnie zszokowany leżał na podłodze i zastanawiał się gdzie popełnił błąd.  Ponadto, gdy rano zorientował się, że całą noc leżał na kolanach Tonego zimny dreszcz przeszedł przez jego kręgosłup, a on sam zdziwił się tym, że obdarzył kogoś na tyle dużą porcją zaufania, że dał mu służyć za jego poduszkę. To było niedopuszczalne. Jakiekolwiek pozytywne emocje względem rasy ludzkiej należy wyplewić już w zalążku. Problem polegał na tym, że Loki nie był w stanie. Czuł, że pomiędzy nimi wytworzyła się wątła nić porozumienia, której on za żadne skarby świata nie chciał przerywać. Wspólne przekomarzanki i praca wraz ze Starkiem dała mu do zrozumienia, że ów bezczelny człowiek jest inteligentnym oraz niezwykle ciekawym partnerem. Nie był odpychający jak reszta jego rasy, a wręcz przeciwnie. Przyciągał boga bardziej niż jakiekolwiek inne stworzenie. Kąśliwe komentarze względem Tonego oraz wzajemne złośliwości sprawiały, że czuł się znowu jak dziecko. A tego właśnie brakowało mu najbardziej odkąd dorósł i zmierzył się z okrutną rzeczywistością. Poczuł jak jego mięśnie lekko się rozluźniają, a ciężar z jakim miliarder przyciskał go do ziemi zniknął. Lekko otworzył oczy i zobaczył, że Anthony stoi nad nim z delikatnym uśmiechem i patrzy się na niego z góry.
-Dobry Jelonek. - schylił się odrobinkę i zmierzwił jego idealnie ułożone włosy. - Teraz wreszcie nie wyglądasz jak zasrany snob, a bardziej jak dziewczynka z aurelolą z loczków! - zachichotał cicho i przykucnął tuż obok nogi kłamcy.
Ten jakby otrząsnął się z szoku i podniósł się do siadu. Zorientował się, że przez swoje przemyślenia przestał się szarpać, a co z tego wynikało-przegrał bitwę.
Lekko skwaszony przyciągnął do siebie miliardera i szepnął mu do ucha ciche:
-Tym razem ci się upiekło, Anthony.
Na te słowa geniusz tylko wyszczerzył się szerzej i wstał.
-Oj no nie obrażaj się, księżniczko. Co powiesz na wspólny spacer do centrum handlowego? Przydałoby ci się kupić jakieś normalne ubrania, a poza tym może wstąpimy do Starbucksa? Mam ochotę na dobrą mrożoną kawę! - Wykrzyknął Tony z enruzjazmem i podniósł Lokiego do pozycji stojącej. - No, raz dwa, nie będę czekać wieków zanim moja księżniczka obudzi się z letargu.
Wciąż lekko zszokowany bożek poszedł za miliarderem w stronę windy prowadzącej do wyjścia. Ciekawe co pchnęło go do porzucenia pracy i wyskoczenia z nim na miasto?
-Tylko pamiętaj o tym, że czas nam się kurczy. Nie wiem kiedy Allys planuje przypuścić atak, ale może się to wydarzyć w każdej chwili. - upomniał go z poważną miną.
-Oj no nie martw się, jeden wypad na miasto nic nie zmieni! Poza tym dzięki temu lepiej poznasz naszą cudowną planetę. -powiedział naciskając guzik w windzie, która chwilę potem ruszyła w stronę parteru.
Jednak prawdziwą motywacją, dla której Tony postanowił spędzić z bożkiem wspólny poranek było szczęście. Wreszcie po tak długim czasie mężczyzna znalazł kogoś, kto dorównywał mu geniuszem. Dzięki temu wspólna praca z Lokim była nadwyraz owocna.
Mężczyźni wyszli na ulice, a słońce natychmiast zaświeciło im prosto w oczy. Bóg przymróżył je i odwrócił się tyłem do wielkiego, ognistego potwora.
-Nie idę dalej. - burknął cicho. - to wielkie słońce mnie oślepi!
-Oj no głuptasku, masz tu moje okulary przeciwsłoneczne! - odparł Stark i podał kłamcy swoje stylowe okulary, które ostatnio stały się najnowszym krzykiem mody.
Loki niepewnie założył je, uprzednio oglądając dokładnie ze wszystkich stron, aż wreszcie, gdy zobaczył, że nie ma się czego obawiać uśmiechnął się delikatnie pod nosem.
-Dzięki, Stark. Fajna zabawka, bardzo przydatna. Powiedz mi proszę jeszcze raz, jak to się nazywa?
-Nie ma za co, Lokes. To okulary przeciwsłoneczne. - uśmiechnął się Stark z wyraźną złośliwością. - Jeszcze wielu rzeczy musisz się nauczyć, jelonku.
***
Wrweszcie dotarli pod centrum handlowne, które znajdywało się około piętnaście minut drogi spacerkiem od wieży miliardera. Budowla była imponująca. Dach był zbudowany ze szkła, którego płytki były tak ułożone, że imitowały fale, które spłwają z dachu budynku aby zalać miasto. Na ten widok zszokowanemu bożkowi zuepłnie odjęło mowę.
-I co, może nie są to wasze asgardzkie pałace, ale nasze budowle też umieją robić wrażenie! Prawda, księżniczko? - miliarder spojrzał ze śmiechem na Lokigo, którego usta były rozdziawione, a oczy wpatrzone w wymyślny dach.
-To jest tak niesamowite, że aż żałosne. Robicie wszystko, żeby wasze budowle były krzykliwe i jak najbardziej oryginalne. Zupełnie jak my. A jednak, mimo że nie lubię nowoczesnych budynków to ten jest całkiem niezły. - podsumował z mądrą miną wciąż zszokowany trickster.
Odpowiedział mu tylko szeroki wyszczerz filantropa, który ruszył w stronę wejścia.
***
Na wybieraniu ubrań spędzili dobrych kilka godzin. Prawdopodobnie dla tego, że Loki był bardzo wymagającym klientem. Co chwila wytykał każdemu ciuchowi nową wadę i dodawał coś o tym jak gardzi midgardzką modą. Wreszcie, po wielu błaganiach zmęczonego Tonego, który wreszcie zrozumiał jak to jest chodzić z dziewczyną po sklepach zdecydował się na wybraniu kilku kompletów. Teraz paradował dumnie w stronę Starbucksa, a za nim wlókł się zmęczony miliarder, który próbował utrzymać wsztstkie pudła i torebki z nowymi stylizacjami boga. Tego było zdecydowanie za wiele, ale w końcu playboy kierował się zasadom " Kobietom się ustępuje". Ta właśnie zasada sprowadziła na niego zgubę, chociaż normalnie zaprowadziłaby do kolejnego łóżkowego triumfu. Wśród ubrań, które kupił Loki znajdował się nowy garnitur i krawat, masa T-shirtów z nadrukami różnych zespołów muzycznych oraz kilka z "żałosnymi, midgardzkimi nadrukami", jak to się bożek raczył wyrazić. Ponadto kupił chyba ze cztery pary butów, bo w końcu przyszły król nie może mieć tylko jednej, kilka par spodni różnej długości i krojów oraz masę stylowych dodatków. Po tym wszystkim załamany i wymęczony Stark stwierdził, że Odyn wychował prawdziwą Divę.
Wreszcie nasi bohaterowie dotarli do Znajdującego się na najwyższym piętrze Starbucksa i ustawili się w kolejce, aby zamówić dwie mrożone kawy. Loki z pokorą przyjął decyzję Tonego odnośnie napoju, który będzie pił, ponieważ na razie jego midgardzkie doświadczenia z piciem ograniczyły się do "Szatańskiej coca-coli", odrobiny alkocholu oraz zwykłej, czarnej kawy bez cukru. Gdy wreszcie odebrali zamówienie udali się w stronę wolnego stolika. Zasiedli przy nim, uprzednio zostawiając obok wszystkie siatki z ubraniami bożka i spojrzeli na siebie uważnie.
-Jestes najbardziej kapryśną osobą, z którą przyszło mi robić zakupy. - westchnął geniusz ciężkim głosem.
-Miło mi, że mnie komplementujesz, Anthony. Wspaniale się bawiłem. - odparł jadowitym głosem Lokes.
-Zobaczymy czy będziesz się tak świetnie bawił jak zostawię Cię tutaj i każę samemu wracać do domu. - zripostował Tony, któremu w głowie już dążył się ułożyć szatański plan.
Bóg chciał coś odpowiedzieć, gdy nagle tuż za plecami miliardera otworzył się niewielki portal. Błyskało od niego niebieskimi, dobrze znanymi kłamcy iskierkami. Tem natychmiast zbladł i wskazał swoim długim palcem w stronę dziury w przestrzeni. Zanim Stark zdążył się obrócić, aby zobaczyć co wskazuje mu przerażony bożek poczuł, jak jakaś niewidzialna siła wciąga go do portalu, który już chwilę potem się zamknął. Loki otworzył usta w niemym krzyku. Allys zaatakowała o wiele szybciej niż się tego spodziewał. Wstał spanikowany i zacząl zastanawiać się jak skotnatkować się z resztą Avengersów. Wtedy kątem oka dostrzegł niewielką karteczkę leżącą na stole tuż obok mrożonej kawy Tonego. Sięgnął po nią powoli i ostrożnie, a gdy ją otworzył zrozumiał z jak bardzo potężnym przeciwnikiem mają doczynienia.
***
Kolejnego rozdziału oczekujcie prawdopodobnie po 12 maja dopiero, bo teraz czeka mnie masa sprawdzianów w szkole.
~Ciri

A może by tak pocałunek? || Frostiron [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz