Rozdział 5

640 19 0
                                    

Stanisław wrócił nad ranem... Był strasznie pijany to też nie zauważył nie zamkniętych na klucz drzwi wejściowych, rozwalonej półki ani nie zaglądał do Anny, tylko poszedł spać do swojego pokoju.. Obudził się o godzinie 13:57 z strasznym kacem... Poszedł do kuchni i zrobił sobie jajecznicę, nie żałował tłuszczu by szybciej zbić kaca, a to wszystko zapił sokiem z ogórków.. Na drugim końcu kuchni zauważył kawałek łańcucha po czym pobiegł do piwnicy.. Na swej drodze zastał jeszcze rozwaloną półkę i porozrzucane książki..

Co tu się stało do jasnej cholery? - mówił sam do siebie..

Postanowił zajrzeć do piwnicy...

Aniu! - krzyknął wesoły

Nikt nie odpowiedział..

Zaniepokojony Stanisław wszedł do piwnicy i nikogo tam nie zastał...

-Jak ona zwiała?! - krzyczał rozzłoszczony..

Biegał po całym domu i jej szukał..

Tymczasem Anna dojeżdżała już na lotnisko w Kalifornii..

Lena wręczyła jej smartphone'a, srebrny elegancki zegarek oraz kopertę.. - to drobne prezenty od nas dla ciebie - uśmiechnęła się

-Jejku Lena naprawdę nie trzeba było! - odpowiedziała ze łzami w oczach.. Jeszcze nikt nigdy tak o nią nie dbał..

-Trzeba, trzeba - odwrócił się Tomek

-Będziesz do nas dzwonić i o wszystkim mówić...

Dojechali na miejsce, wyciągnęli walizki z bagażnika oraz poszli na lotnisko. Do odlotu Anna miała jeszcze kwadrans, więc usiedli w kawiarence, wypili kawę i poszli w kierunku bramek...

Anna pomachała przyjaciołom, po czym odleciała w głąb Warszawy..

Lecąc rozmyślała nad pracą, oraz rozstaniu z Potockim, na samą myśl o nim zrobiło jej się ciepło..

C.D.N

Szansa - Anna i WiktorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz