Witaj dzielny Podróżniku. Czyż nie przybywasz posłuchać mej opowieści? Kiwasz głową, lecz skąd zmęczenie w twych oczach? Skąd niosą cię wiatry? Cóż słyszałeś? Kogóż widziałeś? Któż skradł twoje serce? Czy pozwoliłbyś, żeby dziś je tobie skraść ponownie? Wyrwać je z piersi, by lada chwila wbić z powrotem? I czy opowieści mej oddałbyś się zupełnie?
Wejdź Podróżniku. Rozsiądź się wygodnie i wsłuchaj w potok mych słów. I zaufaj, jak swej starej, dobrej przyjaciółce, że mimo starań, nie będzie nam dane nigdy poznać się zupełnie. Ani ja z tobą, ani ty sam ze sobą. Bo widzisz... życie jest wieczną zagadką. Nieskończonym labiryntem z pochowanymi w nim niespodziankami i w którym ciągle będzie ci się zdawać, że odkryłeś je już wszystkie, ściskając w garści zaledwie dwa nikłe nasionka.
I właśnie taka będzie ta opowieść. Zapierająca dech w piersiach, niczym spacer po zaczarowanym ogrodzie. Jednak miej się na baczności! Wszędzie, gdzie pojawia się dobro i piękno, tam również i zło panoszy się jak niechciane ziele...
━━━━ ⋆⋅☆⋅⋆ ━━━━
Co pewien czas przychodziły takie dni, które wyrywały mnie z bezpiecznej przystani i bezlitośnie wrzucały wprost w ciernie problemów. Jakby chciały mi przypomnieć, że życie nie opiera się jedynie na przyjemnościach. Tak, jakbym ciągle o tym zapominała... Gorzej jednak bywało po zachodzie słońca, kiedy srebrzyste noce ciągnęły się, jakby żaden bóg nie wyznaczył im końca. Siadałam wówczas z gorącym napojem nad brzegiem morza i w jego melancholijnym towarzystwie rozmyślałam nad przeszłością. Jednak prawda o niej skutecznie chowała się przede mną, sprawiając że wciąż była nieuchwytna. Jak wiatr, jak woda przeciekająca między palcami. A im stawałam się starsza, tym mniej bawiła mnie ta pogoń.
Te zagubione wspomnienia stanowiły mi za dowód, że parę dobrych lat temu w moim życiu, które do tej pory miałam za sielskie, wydarzyło się coś niecodziennego. Coś co w mojej ocenie nigdy nie powinno mieć miejsca.
Jak możesz się domyślać - miotana między niewiedzą a ciekawością, wyrywałam sobie włosy z głowy. Nie umiałam odpuścić. Nie mogłam. Dlatego w końcu podjęłam walkę ze swoim umysłem na własną rękę i wszystkimi znanymi mi sposobami. To właśnie w tym celu tygodniami zachęcałam się do uprawiania jogi, aby wejść w możliwie najwyższy stan skupienia i oczyścić myśli. Co w domyśle miało mi umożliwić wyciągniecie z siebie upragnionej, zablokowanej wiedzy... która wciąż i wciąż ani myślała wpaść w moje ręce! Mimo poniesionych porażek ani myślałam o poddaniu się. Zdawało mi się, że z każdym dniem zbliżam się do celu i że wystarczy tylko odrobina wysiłku... Chociaż moja determinacja starczyła na dłużej niż śmiałam przypuszczać, wszystkie moje próby spełzły na niczym.
Poddałam się. Najwidoczniej joga nie była najlepszym rozwiązaniem.
Na równy tydzień dałam sobie spokój. Ale tylko na tydzień, bo kiedy pierwsze promienie poniedziałkowego słońca wpadł do mojego małego mieszkanka, po raz kolejny zaczęłam intensywnie rozmyślać. Tym razem nad tymczasowym rozwiązaniem problemu, bowiem brak wspomnień był równie irytujący co brak zęba. Niby wiesz, że go nie masz, a jednak bez przerwy badasz językiem ubytek.
Potrzebowałam zapomnieć bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Na moment zasklepić tą cholerną wyrwę i powrócić do niej dopiero, kiedy znajdę na to czas albo kiedy to rozwiązanie przyjdzie do mnie.
Na głębokim rozmyślaniu spędzałam dni i noce. Zapas herbaty w coraz szybszym tempie się wykruszał. A wszystko to w nadziei, że nagle mnie oświeci i odnajdę upragniony spokój. Trwało to chwilę zanim pogodziłam się z myślą, że zostałam skazana na porażkę. Przynajmniej do czasu, aż nie władnę na jakiś sensowny pomysł.
CZYTASZ
Jak pochować już raz pochowanego? ✏
FantasyKtóra z nas nie zadużyłaby się aż po uszy w mądrym, przystojnym białowłosym młodym mężczyźnie, który oddałby wszystko za nasze bezpieczeństwo, w dodatku, którego kolekcja książek zajmuje całą ścianę w jego biurze? Mark Cullen nie tolerował bałag...