• ⅩⅩⅢ • Strach przed niewiadomym

105 3 0
                                    

Weszłam w biegu do pokoju i szybkim ruchem otwarłam szufladę, chwilę w niej grzebałam, aż w końcu znalazłam list i wręczyłam go z wielkim uśmiechem Mike'owi. Kilkanaście razy dziękując. Mężczyzna ciągle powtarzał, że to nic wielkiego. W końcu się pożegnaliśmy. Poszedł w swoją stronę, a ja położyłam się na łóżku i odetchnęłam z ulgą.

***

Mijały tygodnie, a u mnie nic się nie zmieniało. Nadal tęskniłam za Markiem, ale przynajmniej mogłam wiedzieć, dzięki Mike'owi co się u niego dzieje. Jednak już po kilku dniach zaczęła panoszyć się wokół mnie rutyna, która są zwyczajnością i nudnością wręcz przygniatała mnie od środka. Coraz mniej zaczęłam widywać Axcera, właściwe to odpuściłam sobie nawet treningi. Przesiadywałam całymi dniami przy małym okienku w moim pokoju i myślałam. Nikt też nie próbował mi przeszkadzać. Dlatego wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy pewnego dnia usłyszałam pukanie do mych drzwi.

Siedziałam wtedy, jak zawsze przy oknie. Słońce w tym czasie zachodziło, chowając się za taflę laurowej wody. Nie odwracałam się, czekałam, aż mój gość sam wejdzie i podejdzie do mnie. Jednak zamiast tego, zobaczyłam, że mój pokój się oświetla.

— Martwię się. — odezwał się Axcer, zapalając ostatnią już świecę na końcu pokoju. Nawet na niego nie spojrzałam. — Rzadko pojawiasz się na stołówce, a o frekwencji na treningach już nie wspomnę. Powinnaś wreszcie gdzieś wyjść. — zaczął wygłaszać swoje racje. Nie słuchałam go, zamknęłam oczy i udawałam, że jestem całkowicie sama.

— Słuchasz mnie w ogóle? — zapytał głośno. — Natalia!

Otworzyłam oczy i zamrugałam kilka razy. Patrzyłam na niego nie przytomnym wzrokiem. Kucał przy mnie, a kiedy zobaczył mój stan, usiadł obok mnie i przytulił. Nie miałam sił, żeby go odepchnąć. Możliwe, że nawet chciałam, żeby został. Zamknęłam oczy, z których po kilku minutach poleciały łzy. On jednak mnie nie puszczał. Zdałam sobie wtedy sprawę, że to jest ta dobra strona Axcera. Tego troskliwego, pełnego współczucia i emocji mężczyzny. Nie było śladu, po jego płonącym temperamencie.

— Nie płacz. — szepnął i wytarł kciukiem łzy. — Nie warto. Naprawdę nie warto. Jutro stanie się to przeszłością i zostanie tylko przykre wspomnienie. Nie będziesz dzięki temu silniejsza. —przytulił mnie jeszcze mocniej, a ja jeszcze bardziej zapłakałam na jego słowa. — Nie będę pytał, ani też błagał o to, żebyś mi wyjawiła z jakiego powodu tak ubolewasz. — chwycił moją dłoń i głaskał ją kciukiem. — Zakładam oczywiście, że nie chcesz mi powiedzieć.

Czasami przez to jak mnie traktuje, zapominałam o tym, jakie są jego prawdziwe zamiary. Myśl o tym, że mógłby znowu wykorzystać mnie na swoją korzyść, zgubiła się gdzieś pod wpływem chwili. Wszystko traciło swój dotychczasowy sens i ład.

— Powinienem znaleźć ci zajęcie. — odparł nagle, zostawiając poprzedni temat. Było mi to bardzo na rękę. — Co o tym sądzisz?

— Jakie zajęcie? — spytałam z lekką chrypką w głosie. Długo nic nie mówiłam. — Nie wysyłaj mnie kolejny raz na te długie i niekończące się treningi, błagam.

— Spokojnie, chodzi mi tylko o to czy byś chciała... — wytłumaczył. — Chciała zrobić coś innego.

— W takim razie zależy od tego, co bym musiała zrobić.

— Przemyśle tą sprawę i dam ci w najbliższym czasie propozycje. — powiedział bardzo służbowo, wstając przy tym. — Przyjdziesz dziś chociaż na kolacje?

Westchnęłam i wstałam z podłogi, kierując się teraz w stronę biurka. Usiadłam na krześle i wyciągnęłam pustą kartkę z szuflady. Miałam plan wypisać swoje uczucia na kartkę, żeby przestały mnie już dręczyć.

Jak pochować już raz pochowanego? ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz