Rozdział 4

30 2 0
                                    

- Umm... To może ja... Ja... Umm... Wrócę do sprzątania... - mówię zakłopotana zwieszając głowę i ścierając kurz z szafek stojących na przeciwległej ścianie.
- Livio... - słyszę jak siada - Porozmawiajmy. Chciałbym cię lepiej poznać, moja mama mówiła, że jesteś bardzo miłą i poukładaną dziewczyną. A musisz mi wierzyć, ona nigdy się nie myli...
- A o czym chciałby pan rozmawiać? - mówię, nie odwracając się.
- Po pierwsze, nie pan, a Cole, po drugie, tak po prostu chciałbym cię poznać, po trzecie, jak będziesz tak trzeć tą szafkę to zrobisz w niej dziurę.
  Słyszę skrzypnięcie fotela i kroki. Potem duże, przyjemnie ciepłe dłonie na ramionach, które odwracają mnie w stronę Cola. Jedna dłoń łapie mnie za podbródek i delikatnie zmusza, żebym spojrzała mu w oczy... Oczy, które w tym świetle wydają się prawie czarne.
- Livio zjesz dziś ze mną obiad? - jego aksamitny głos odbija się echem w moim podbrzuszu, a ciepło z jego rąk emanuje na całe moje ciało.
- Umm... - odwracam wzrok - Ja nie wiem czy powinnam...
- Livio wystarczy, że masz ochotę zjeść ze mną obiad. Nie chcę cię do tego zmuszać i jeśli myślisz, że skoro pracujesz dla mojej rodziny to nie możesz tego zrobić, to jesteś w błędzie... Bo właśnie to, że pracujesz dla mojej rodziny czyni cię jej częścią.
- Obiecałam porozmawiać z pana... Twoją mamą po pracy.
- Porozmawiam z nią i cię usprawiedliwie. Na pewno zrozumie... Spotkajmy się o piętnastej przy windzie Sarenko.
Po tych słowach wychodzi. Zerkam na zegarek wiszący na ścianie. Wskazuję prawie dwunastą. Moim ostatnim pomieszczeniem do sprzątnięcia jest jego sypialnia, więc nie powinno zająć mi to zbyt dużo czasu. Zabieram wiadro z mopem i inne przyrządy do sypialni urządzonej w dość nowoczesny sposób, ale jednocześnie tak jakby mieszkał tu nastolatek wchodzący w okres buntu. Na drzwiach szafy i łazienki poprzyklejane są plakaty jakiś rockowych zespołów. Kilka z nich kojarzę z pokoju mojego byłego chłopaka. Zerkam na bałagan w pomieszczeniu - w rogu leży otwarta walizka, a na podłodze porozrzucane są ubrania... Nie wnikam nawet jak bokserki znalazły się na komodzie. Zerkam na zegarek, nie będąc pewną, czy wystarczy mi czasu, żeby tu posprzątać.

***

Ubrana w lekki sweterek i ciemne jeansy wsuwam na stopy tenisówki. Blond włosy spięte wcześniej w kucyk teraz delikatnie spływają falami po moich ramionach. Nie kłopotałam się zbytnio makijażem i nałożyłam jedynie maskarę, żeby jakoś wyeksponować oczy, które są według całej mojej rodziny moim atutem. Zabieram klucze i wychodzę z mieszkania. Przy windzie już czeka brunet z pewnym siebie uśmiechem. Zakluczam drzwi, chowam klucze do niewielkiej torby i staje przed Cole'm.

- Spóźniłaś się moja droga... - mówi patrząc mi głęboko w oczy. Czuję się jakby jego wzrok mógł zajrzeć w moje myśli... Jakby dokładnie wiedział o czym myślę w danej chwili... I ten pewny siebie uśmiech, który najchętniej ztarłabym z tych całkiem ponętnych ust.
- Dwie minuty... Poważnie? - mówię wcześniej zerkając na zegarek w komórce.
- Co nie wyklucza faktu, że jednak... Chodźmy już, zabiorę cię do całkiem niezłej knajpy. - mówiąc to wciska guzik przywołujący windę, a kiedy drzwi się rozsuwają kładzie delikatnie dłoń na moich lędźwiach i popycha do środka. Będąc w windzie milczymy, a atmosfera robi się jakaś taka napięta... Cole nadal nie zabrał dłoni, przesunął ją jedynie lekko w górę... Staram się panować nad moim ciałem, przez które przechodzą dreszcze z miejsca, gdzie chłopak trzyma rękę. Drżące dłonie zaciskam na torebce i oddycham głęboko. Kiedy idziemy do knajpy atmosfera wygląda tak samo, żadne z nas nic nie mówi... Nagle brunet zatrzymuje się przed drogą i ekskluzywną restauracją.
- Cole... Ummm... Ja przepraszam, nie chcę być niegrzeczna ale po prostu... Ja nie będę czuła się tam zbyt komfortowo. Jestem zwykłą dziewczyną. Daleko mi do takich restauracji... Przepraszam...
- Matko, a już się bałem, że będziesz chciała tam iść... Dziewczyno uwielbiam cię. Nienawidzę takich miejsc. Proponuje moja ulubiona kanjpke niedaleko. Dają tam świetne hamburgery i hod-dogi.
- Brzmi nieźle. W sumie to cieszę się, że nie jesteś takim snobem za jakiego cię wcześniej miałam.
- Miałaś mnie za snoba?! - pyta przez śmiech.
- No bo, wbiłeś do tego gabinetu w garniaku i wyglądałeś na takiego poważnego.
- Uwierz, nie jestem snobem, a w garniaku byłem, bo wróciliśmy z tatą prosto ze spotkania biznesowego i nie miałem, kiedy się przebrać... - mówi z uśmiechem igrajacym na jego ustach - To tutaj. Czy ta restauracja ci odpowiada Sarenko? - wskazuje dłonią budkę z fastfoodami.
- Jak najbardziej. - mówię ze śmiechem.
- Na co masz ochotę?
- Hamburger, a jeśli chodzi o dodatki zdam się na ciebie. Pójdę zająć jakiś stolik.
  Siadam przy oddalonym od budki stoliku, skąd mam idealny widok na chłopaka. Zauważam, że Cole jest bardzo swobodny przy zamawianiu i rozmowie ze sprzedawcą. Śledzę jak pracują jego mięśnie przy płaceniu i zabieraniu zamówień...
  - Poszę bardzo... Mam nadzieję, że nie jesteś na nic uczulona.
  - Wiesz, że o takie rzeczy powinieneś zapytać na początku... Ale nie, nie jestem na nic uczulona. - chłopak uśmiecha się i wgryza w swojego burgera.
  - Dlaczego przyjechałaś akurat tutaj? - pyta z pełnymi ustami, ja natomiast przełykam i dopiero odpowiadam.
  - Zawsze marzyłam, żeby studiować w Nowym Yorku... To miasto moich marzeń. Praca u twoich rodziców jest przejściowa. Potrzebuje zarobić na studia.
  - O jakich studiach myślałaś? - wyraźnie zaciekawiony przekrzywia głowę na prawo.
  - Nie jestem jeszcze zdecydowana, ale prawdopodobnie grafika.
  - A jaka jest druga opcja?
  - Dziennikarstwo...
  - To dwie zgoła różne kierunki... Dlaczego akurat takie?
  - To rzeczy, które mnie interesują. Teraz ja. Idąc tematycznie... Jakie studia skończyłeś?
  - Heh... Zarządzanie. Chciałbym w przyszłości otworzyć swoją działalność... Lub też, jeśli ojciec będzie chciał, przejąć część udziałów w jego firmie.

***

Po zjedzeniu swoich porcji wybraliśmy się na długi spacer, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Z każdą chwilą Cole intrygował mnie coraz bardziej. Opowiadał o sobie, ale jednocześnie jakby pilnował się, żeby nie zdradzić zbyt dużo faktów. Rozstaliśmy się przed moimi drzwiami. Weszłam do środka, zamknęłam drzwi i osunęłam się po nich. Czuję, że ten chłopak zawróci mi w głowie...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 02, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

In His BloodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz