- Ehh Wkurzający jesteś... Już ci mówię kto je zabił... Osobą, która je zabiła jest... Eh... Cóż Diana... - Jak to... To napewno nie Diana nie zrobiła by mi tego. Nie ona. Nie moja najlepsza przyjaciółka.
- Nie to napewno nie ona. Ona by czegoś takiego nie zrobiła. Ona jest niewinna. - Chyba sam już nie wiem co mówię.
- Ehh... Sam się jej o to zapytaj... - nagle światło się zapaliło i kurtyna obok opadła. Tak była przywiązana Diana.
- D-DIANA?! C-Czy to prawda, że ty spowodowałaś wykolejenie pociągu? To ty zabiłasz moje siostry? - po moim policzku spłynęła łza. Łza smutku, z moich oczu można było wyczytać tylko jedno... "ZABIJE".
- Nath-chan~~ zrobiłam to dla naszego dobra- przerwałem jej nie mogę uwierzyć, że moja przyjaciółka mnie zdradziła.
-ZAMKNIJ SIĘ! ZNISZCZYŁAŚ MI ŻYCIE! NIE MASZ PRAWA ISTNIEĆ! Co prawda miałem inne plany na pozbycie się tej osoby... Ale cóż... - spojrzałem na przerażoną dziewczynę, podeszłym do niej i szybkim ruchem wbiłem rękę w jej brzuch. Zabiłem ją... Zabiłem moją fałszywą przyjaciółkę. W tym momencie, moje oczy zmieniły kolor na krwistoczerwony. Wyjąłem rękę z jej brzucha, po czym polizałem moją dłoń. - już ... Nigdy ... Nikomu ... nie zaufam... - padłem zmęczony na kolana nic nie mówiąc.
- Dobry chłopiec... Już dobrze my też nikomu nie ufamy oprucz osobą z mafii... Ale mamy wyjątki... Niektórym nie można zaufać... - wyciągnął do mnie rękę, uśmiechając się przy tym szczerze. Naturalne podałem mu rękę i odrazy przytuliłem. Z jego twarzy wyczytałem tylko " już dobrze nikt już do ciebie ważny nie umrze"... I odwzajemnił odcisk całując mnie w czoło.
- A tobie moge zaufać...? - zapytałem lekko zmieszany nie wiedząc co ma zrobić...
- Oczywiście, że możesz... Od teraz jesteśmy przyjaciółmi... - w moich oczach na ostatnie słowo, zebrały się łzy i same spłynęły mi na policzki.- Będzie dobrze...
+ 3 miesiące później+
Od tamtego zdarzenia nie odzywam się do nikogo udaje, że się przyjaźnimy, że to TYLKO Diana była fałszywa a reszta nie... Usłyszałem jak ktoś, rozmawia a mnie na szkolnym szkolnym dziedzińcu. Podeszłem bliżej aby mój wyostrzony wzrok i słuch zrobiły swoje. Zobaczyłem, że moi fałszywi przyjaciele mnie obgadują... Mówią, że jestem skończonym idiotą, że nie mam serca, że mnie zabiją. Ja tylko podkręciłem przecząco głową i się psychicznie uśmiechłem. Podbiegłem do nich wyciągając noże. Jednemu wbiłem w brzuch a drugiemu w głowę. - Nie ładnie tak obgadywać za plecami, swoich przyjaciół... Ops zapomniałem NIE JESTEŚMY JUŻ PRZYJACIÓŁMI! JESTEŚCIE FALSZYWI I ZGNICI! NIE ZASLYGUJECIE BY ISTNIEĆ!! - kopałem jednego z nich tak mocno aby już nie wstał. Drugego zaś zacząłem dźgać. Obaj umerli. - Ehh... Nudne to było... Pić mi się chce... Ale nie będę pić waszej krwi bo jesteście zepsuci...
- Nathan... Nie przesadzasz... - Zza drzewa wyłonił się Mark. - To, że są zepsuci, to nie znaczy, że nie możesz pić ich krwi... Popatrz na ich słodkie zszokowane mordki... - podszedł do nich i wgryzł się w szyję jednego z nich. - Nawet, nawet... Już trochę zaczynają śmierdzieć... Idziemy stąd... Francis na nas czeka... - powiedział to i chwytając mnie za rękę, od razu mnie pociągnął w stronę opuszczonego budynku, który był naszą "bazą".
- NO ZARESZCIE! ILE MOZNA BYŁO CZEKAĆ NA MOJEGO KOCHANEGO NATHANKA?! - wydarł się i mnie przytulił co mnie lekko zszokowało.
- Co mu jest...? Zadużo wypił czy co...? - spojrzałem na Francisa i go pogłazkałem po głowie.
- Nie pytaj błagam... - powiedział Tom z wyraźnym zirytowaniem na twarzy. - powiedzmy, że włączyła mu się, taka opcja jak "tęsknota do Boya"... No widocznie, tym razem ty jesteś jego "boyem" ... - mówiąc to widocznie był lekko załamany.
- okey... To. Takim razie kto był wcześniej? - coś czuję, ta jego "opcja" się nie skończy Dobrze...
- Ja... - westchnął ciężko Mark - życzę ci powodzenia z wytrzymaniem z nim... A to jest bardzo trudne...
- Dzięki... Przyda się... Dobra Francis... Puść mnie już... Dusisz mnie... - lekko się uśmiechłem po czym Przylepka mnie puściła. - dzięki...
- Nathuś możesz mi coś powiedzieć? - kiwnąłem mu tylko głową bo bardzo mi zaschneło mi w gardle - kiedy ostatnie piłeś krew? Jesteś strasznie blady, a twoje oczka wyblakły...
- Jakiś miesiąc temu, ale nic mi nie je- nie dokończyłem, ponieważ Francis wcisnął, mi swoją rękę, pod zęby tak aby one się wbiły. - IDIOTO! CO TY ODPIERDALASZ?! - Krzyczałem po tym jak wyrwałem usta z jego ręki- dlaczego...
- Musiałeś się napić a to był jedyny sposób... - uśmiechnął się i zniknął gdzieś w ciemnościach.
- Ten idiota mnie coraz bardziej zaskakuje... Dobra idę do domu bajo! - Zamierzałem właśnie, wyjść kiedy wiceprezes ( Tom ) powiedział, że mam zabić po drodze dziewczę. Powiedział, że ona też mnie zdradza z placami. Przytaknąłem i wyszłam.
+Czternaście minut później+
Idę sobie tą drogą, znajduje moja kolejną fałszywą przyjaciółkę.
- Część Yimir! - krzyknąłem do niej, ona się odwróciła i podbiegła do mnie i mnie przytuliła. Nie zabije jej przy ludziach.
- HEJ NATHAN! KOPE LAT PRZYJACIELU!
- Idziesz ze mną do Horror Room'u? Będzie fajnie! - Bardzo fajnie.
- Jasne! Chodźmy! - chwyciłem ją za rękę i ruszyliśmy do naszego celu. Na miejscu kupiliśmy bilety i weszliśmy do Pierwszego pokoju.
- Nie bój się, będzie Dobrze. - kłamię... nie będzie dobrze... Właśnie zdałem sobie sprawę z tego, że przecież tu są kamery! Jak ja mam ją zabić przy kamerach?! Przecież mnie złapią i aresztują! ... ... ... ... MAM POMYSŁ!
- Hmm powinniśmy rozwiązać jakaś zagadkę... Bo zaraz nas coś zaatakuje... - podczas kiedy ona to mówiła ja zepsułem jedną kamerę i zablokowałem obie pary drzwi. Naturalnie zabiłem jeszcze aktorkę, która grała jakiegoś trupa. No teraz serio jest trupem. - Nath, znalazłeś może latarkę? Strasznie tu ciemno...
- Tak, znalazłem! - podałem jej latarkę a on ją włączyła, po zapaleniu jej ujrzała "trupa", ale tego prawdziwego trupa.
- NATH! TU JEST TRUP!! ZARAZ WSTANIE I NAS POŻRE!
- Zadużo dziwnych horrorów się naogladałaś trupy nie ożywają... Zapamiętaj... To tylko aktorka... Ona cie nie zabije, ale ja owszem! - wgryzłem się w jej szyję, następnie oderwałem rękę i nakreśliłem jej krwią peryargram na ścianie, a w nim
Napisałem " Niech wszyscy Fałszywi ludzie zdechną z rąk moich". Teleportowałem się do mojego domy ponieważ usłyszałem wyważanie drzwi.+Następnego Dnia+
Mam już trochę dosyć życia... Może dziś, nie pujde do szkoły? Taaak to będzie dobry pomysł... I tak nie czuje się najlepiej... To wszystko przez tą całą Yimir i jej zepsutą krew... Blee.
- WSTAWAJ DEBILU BO SIE DO SZKOŁY SPÓŹNISZ!!! - ah... Kto mnie budzi... Przecież wszystkim napisałem, że nie idę do szkoły. Podeszłym by otworzyć drzwi.
- Część Nath-chan~~
_-_-_-_-_-_-_-
Hejo wam! Za błędy z góry przepraszam i chcę serdecznie podziękować Jezyk05 za rady dotyczące pisania ~ do nexta!
CZYTASZ
FUCK FAKE FRIENDS [ZAWIESZONE]
VampirosMłody chłopak, Nathan Sewindi, po śmierci matki, popadł w depresję. Kilka razy chciał popełnić samobójstwo tnąc się. Po ponad roku zaczepiła go grupka chłopaków. Miejsca w "o Wampiryach" #68 -25.04.2018