Rozdział 5

19 2 1
                                    


Chłopak otworzył drzwi i stanął w wejściu z goframi. Spojrzałam na nie niechętnie. Na podłodze walały się takie same talerze, z taką samą ilością gofrów. Niektóre pokryła pleśń, a inne nadgryzły szczury. Chwila... od ilu dni nie jadłam? Sądzoc po ilości kilkanaście dni. Z resztą. To bez znaczenia. Nie wyrwę się stąd. Nie da się. 

Jeszcze raz spojrzałam na chłopaka i nagle mnie olśniło. Że też wcześniej nie zwróciłam na to uwagi! Chłopak nigdy nie otwierał drzwi do końca. Między nimi a ścianą było dość miejsca, żebym się tam zmieściła. W mojej głowie zaczął się tworzyć plan ucieczki. Rozważałam najróżniejsze scenarjusze i porównywałam alternatywy.

-Na prawdę powinnaś coś zjeść. - westchnął chłopak 

-Być może masz rację... - powiedziałam z wachaniem

Wzięłam jednego gofra i ostrożnie odgryzłam mały kawałek. Gofer jak gofer. Smakował normalnie. Nie mogłam się powstrzymać. Zjadłsm go w mgnieniu oka, dławiąc się. Musiałam włożyć całą siłę woli, żeby nie sięgnąć po następnego. To zbyt ryzykowne. 

-Alleluja. Nie umrzesz z głodu.

-Dziwnie słyszeć to z ust mordercy. Zapytam jeszcze raz: dlaczego mnie tu trzymasz? Osobista uraza? Chęć rozrywki? A może zlecenie od szefa? Powinnam się domyślić, że jesteś pieskiem Mane.. - urwałam

Cholera. Rozgadałam się. Powinnam trzymać dziób na kłudkę.

-Mane co?

-Nic! Nieważne! 

Spojrzał na mnie jakby zobaczył latającego balerona, wzruszył ramionami i wyszedł. 

Mało brakowało. 

Teraz tylko muszę poczekać do jutra i wdrożyć mój plan w życie. 

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz