Ile już godzin szłam? Wszystko tu było jednolite, żadnych wskazówkek gdzie jest wyjście. Ciemność rozpraszały tylko mdłe pochodnie, które tak czy siak nie dawały dobrej widoczności. Czułam się coraz gorzej. Nie czułam się dobrze w tej ciasnej przestrzeni. O co chodzi? Kręciło mi się w głowie, rzęziło w płucach. Co gorsza wydawało mi się, że z powietrza całkowicie zniknął tlen. Musiałam brać głębokie oddechy, aby bieć pewność, że ciągle jestem w stanie oddychać. Ściany zaczęły na mnie napierać. Chalucynacje? Niemożliwe. To było takie realistyczne... zaczęłam szybko oddychać, tętno przyśpieszyło. Zaczęłam krzyczeć z frustracji i strachu. To taki będzie mój koniec? To znaczy, że już nie wrócę? Przygniotą mnie ściany?
-Nie chcę! - krzyknęłam w przestrzeń - Nie zgadzam się! Nie chcę...
Bałam się dokończyć. Zamknęłam oczy, chcąc stąd zniknąć. O dziwo... uczucie zamknięcia ustało. Nie otworzyłam ich z powrotem. Tak jest lepiej. Szłam po omacku, raz po raz potykając się.
Kolejne kilka godzin. Kolejne holerne kilka godzin nie dające żadnych owoców. To wszystko beznadziejne. Zaczęłam tracić nadzieje.
"Beznadziejne" - ktoś powtórzył za mną myśl i wpakował do głowy. Konkretnie nie ktoś, tylko ktosiowie o bardzo cienkich, dziecięcych głosikach. "Poddaj się. To nie ma sensu. Połuż się, i zaśnij. Zaśnij."
-Morda! Zamknąć ryje małe śmiecie! - wrzasnęłam. Nie dam się tak łatwo. Nigdy.
Pobiegłam przed siebie. Muszę go zgubić. Uciec od niego.
Kogo ja oszukuję. Próbuję uciec od własnych myśli, nie od Manekina. Manekin to tylko ten, który wypowiada na głos moje własne marzenia. Tylko że ja nie umiem się do nich przyznać. Ile to ja razy myślałam, co by się stało, gdybym go posłuchała. Znalazłabym za jego obietnicami spokój czy piekło? Gdybym tylko wiedziała...
Potknęłam się, moje kolano uderzyło o jakąś krawędź. Jęknęłam i dotknęłam ręką ziemi aby się nią podeprzeć i wstać, ale nie napotkałam prostej podłogi tylko prostokątne wybrzuszenie. Coś jakby... schody! Otworzyłam oczy, lekceważąc, że znowu mogę dostać ataku paniki. To naprawdę były schody! Wstałam i sadząc po trzy schodki pomknęłam na górę.
CZYTASZ
Zagubiona
RomanceCo się stanie, gdy normalna dziewczyna z zacofanej wioski trafi w sam środek roju kreatur, dla których najważniejsze jest zabijanie? Sama się nią stanie? A może jakiś rycerz ją uratuje i znowu będzie mogła żyć wśród ludzi? No cóż... sami zobaczcie...