Rozdział 10

16 1 1
                                    

Toby pochylił się w pas przed królową, co jej się bardzo spodobało. Aha, to dlatego się tak na mnie zezłościła, kiedy weszłam, nie pokłoniłam się jej. Zadufana w sobie zouza.

-Czego pani ode mnie pragnie? - zapytał aksamitnym głosem, a ja nie mogłam się powstrzymać od ironicznego uśmieszku, słysząc tak absurdalnie ckliwe słówka. Halo! To nie średniowiecze!

-TOBY, TY KRETYNIE KTO TO JEST DO CHOLERY?! - wydarła się na niego, aż podskoczył.

Podniósł wzrok na mnie, a jego oczy zamieniły się w spodki ze zdziwienia.

-Dobrze wiesz, że tobie szczególnie obowiązuje posłuszeństwo, a każdy znak samowoli maże doprowadzić cię do zguby. Nie zapominaj, kim jesteś i co do ciebie należy. - powiedziała dobitnie królowa - Już raz mieliśmy zamieszki z powodu jednego, głupiego proxy' ego i dobrze wiesz, jak to się dla niego skończyło.

Toby skrzywił się i chwycił ręką przedramię.

-Wiem, Wasza Wysokość.

-Więc powiedz mi teraz łaskawie, co ONA tutaj robi i kto pozwolił ci ją tu przyprowadzić. - syknęła

-To... dość skomplikowana sprawa. - powiedział zakłopotany

-Nic nie szkodzi, mamy cały dzień. - odparła spokojnie

-Y... ja.. - kropelka potu potoczyła się po jego czole

-Mów, zanim stracę dla ciebie cierpliwość - warknęła

-Ja sprowadziłem ją tu bo... bo...

-System ci  się zaciął? - zakpiłam. Byłam naprawdę ciekawa, dlaczego mnie uprowadził.

-Zamknij się. - mruknął do mnie

-To było do mnie? - zaciekawiła się królowa

-Nie! To znaczy... ależ nie, Wasza Wysokość.

-To może w końcu wytłumaczysz się z obecności tej dziewuchy?

Pov Toby

-Ja... - zmarszczyłem brwi, co ja mam teraz odpowiedzieć?! Nie mogłem im wyjawić, co planuję. Nie obmyśliłem planu B, dlaczego jestem takim kretynem?! Chyba że będę grał głupiego. Nie, to nie wypali. A może... - Sprowadziłem ją tu, bo się zakochałem i chciałem ją mieć przy sobie.

W sali zapadło milczenie.

-Co ty p******sz? - wykrztusiła zszokowana dziewczyna

-To prawda.- powiedziałem twardo, choć trudno mi to przeszło przez gardło.

Elżbieta zaczęła się śmiać.

-I to były twoje jedyne pobutki? - krztusiła się - Bo się zakochałeś?

-Tak.

-Taa... na pewno - skrzywiła się dziewczyna - Bo oczywiście gdy się w kimś zakochasz porywasz go, zamykasz w ciasnej, ciemnej celi i dajesz gofry z nie wiadomo czym w środku.

-Nooo... - mruknąłem,  zaskoczyła mnie tym. Cholera by ją, nie mam tak dobrej wyobraźni żeby łgać na poczekaniu!

-Doprawdy, nigdy nie zrozumiem tych proxy. - Jej Wysokość wręcz dusiła się ze śmiechu - A więc dobrze, pozwalam ci na zadawanie się z twą wybranką, ale jesteś za nią odpowiedzialny. Znajdź jej jakieś mieszkanko czy coś, lub niech zamieszka u ciebie . - Jeszcze chwila, a Jej wysokość dostane padaczki ze śmiechu

-A ty - zwróciła się do skołowanej dziewczyny - przydasz mi się. Będziesz czesać dywany od szóstej trzydzieści do siedemnastej.

-Za chwilę wykorkuję. - bąknęła dziewczyna, która wyglądała jakby miała się za chwilę rozpłakać - Jak to czesać dywany?

-Te dywany, jak pewnie już widziałaś, są dość puszyste i zamiatanie ich z wieżchu nic nie daje, więc musimy je wyczesywać z kurzu. - wytłumaczyła królowa - Od jutra zaczynasz.

---------------------------------------------------------------------

Sorry, że taki krótki, ale to już drugi rozdział, który piszę w tym dniu i jestem trochę zmęczona ;)

Dozo

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz